Najlepszy odcinek 3 sezonu. Bitwa nieziemska. Wikingowie dostali niezłego łupnia, trup ścielił się gęsto.
Floki jest teraz chodzącą bombą atomową. Bogowie go nie wsparli mimo jego ofiar. Całkiem mu odwaliło i nie wiadomo co zrobi.
Fajne spojrzenie Ragnara na domki Paryża. Jak tak bardzo chciał zwiedzić miasto i poznać obcą kulturę to mógł to zrobić jak normalny człowiek hehe.
Myślałem, że już po Bjoernie. Boję się też o Ragnara, pluje i sika krwią. Francuzi strzelali do wikingów z tych kusz jak do tarcz.
Odwróciła się sytuacja gdy w pierwszym sezonie wikingowie mordowali masowo swoich wrogów prawie bez żadnych strat.
W zwiastunie do 9 odcinka widać, że ponowią ataki. Tylko kim?
Straty były naprawdę ogromne i morale spadło.
Księżniczka Polańśki cudowna, zakochałem się :)
Choć wiem, że ona dla Rollo :)
Floki podczas bitwy bredzi. Najpierw, że ta porażka to wina Athelstana, że on to zrobił. Później pieprzy, że Ragnar zdradził bo ufał mnichowi... A tak w ogóle Floki w czasie bitwy zachował się jak śmierdzący tchórz, schował się, bogom raczej się to nie podobało.
Jak uśmierzyć żale po porażce?? Lagherta pieprzy się z Kalfem. A Ragnar idzie porozmawiać z Athelstanem.
Straty były duże, ale historycznie Ragnar ma jeszcze sporo tych ludzi. Wystarczy doprowadzić do tego, że większość Normanów będzie na zasięg miecza mieć Francuzów. Przewaga liczebna na nic się wtedy nie zda.
No fajny, tylko szkoda, że bełt/strzała tak niecelnie trafił męża Torvi.
Ragnar się wyliże, Bjorn też, teraz Rollo wymyśli nową taktykę i zdobędą Paryż pewnie pod osłoną nocy włażąc jakoś na mury niczym ninja, bo za dnia, pokazując się znów z okrętami i wieżami nie mają szans. Żabojady już raz wygrały, byliby zmotywowani. Francuzi opuszczą gardę, nie spodziewając się szybkiego ponownego ataku i będzie za późno gdy już wejdą do miasta. Ragnar i Bjorn raczej nie będą brali udziału w walce z powodu ran, z ważniejszych ludzi pozostaje Rollo, królewski brat. Pozostali to tylko jarlowie, będą pod jego komendą, lub znowu wezmą na siebie bramę albo inną drogę wejścia.
Zastanawia mnie przepowiednia wróżbity - miasto zdobędą umarli. Może podpłyną wpław, udadzą trupy poległych, głupi Francuzi ich sobie wniosą do miast pooglądać, albo otworzą bramy, by wyjść posprzątać pobojowisko i wtedy jeb jeb jeb, nie zdążą ich zamknąć, Rollo i jego shirtless ekipa zaczną rozwałke, a wtedy przybiegną posiłki z Kalfem i Laghertą. Bo sterta trupów to duży problem, który zaczyna szybko cuchnąć, ktoś będzie musiał to posprzątać. Mogliby nawet udawać, że odpłyneli i usunąć się z widoku z okrętami. To by wzmocniło pewność siebie u żabojadów. Historyjka jak z Troją i koniem trojańskim.
Stracili chyba ze 200 zabitych, może tyle samo albo trochę więcej rannych. W tych scenach miało być ze 120 okrętów. Nawet przyjmując najbiedniejszą wersje, że w każdym jest tylko 10 ludzi, to wychodzi 1200 wojowników. Ale raczej powinno ich być więcej. Ragnar powinien ich mieć zgodnie z historią ze 3 tysiące, więc nawet jakby padło 500, to nadal jest ich tam tylu, że wystarczą do zdobycia i złupienia Paryża. Jak już Francuzi utracą przewagę grubych murów i kuszników, dojdzie do walki wręcz, nie będą mieli szans nawet przy przewadze liczebnej.
PS Przecież pod murami stoją chyba nadal niektóre wieże, po nich mogą wejść, po cichutku, po cichutku, jak to mawiał Pyzdra.
Floki nie jest jedynym geniuszem u Wikingów. Na pewno było ich sporo, w serialu został ukazany tylko jeden. Nic nie stoi na przeszkodzie by ktoś inny opracował nowe maszyny oblężnicze, a co jak co, ale Normanowie potrafili je wykorzystywać i nimi operować.
Póki co jeszcze wcześniej żaden inny geniusz inżynierii wojennej się tam nie objawił. Zbudować takie narzędzia obleżnicze jak pokazano to co innego jak zbudować katapultę, która będzie miotać na kilkaset metrów 100 kg pociski. Normanów póki co jeszcze w serialu nie ma.
Normanowie to określenie dla najeźdźców z północy. W tłumaczeniu to bodajże Mieszkańcy Północy albo Ludzie Północy, nie pamiętam. W każdym razie w serialu Normanowie są i nie wiem skąd to Twoje zdanie.
Wikingowie = Normanowie. Z tym, że pierwsze to nazwa ogólna, a drugie to określenie stosowane przez mieszkańców Europy.
W sumie masz rację. Ale ja też. Normanowie/Normandowie to określenie z francuskiego. Dotychczas byli zazwyczaj zwani North Men, nie Normans/Normands. Ta nazwa się upowszechni raczej gdy dostaną we Francji ziemię zwaną potem Normandią, a jej mieszkańcy Normanami/Normandami. Wtedy to Normanowie najadą Anglię i stoczą słynną bitwę w 1066. To taka różnica jak między Anglikami, a Amerykanami pochodzenia angielskiego wg mnie. Więc póki co mówiłbym na nich wikingowie/Skandynawowie, by nie mieszać ich z mieszkańcami krainy, której jeszcze nie dostali we władanie.
Na pewno zrobią to pod osłoną nocy. Widać na zapowiedzi Wikingów płynących przez noc w wodzie Sekwany. Wątpię (ale nie wykluczam) żeby zajęli miasto za pomocą tych wież oblężniczych. Są mało stabilne i rozpadające się. Upadek jednego Wikinga kończy się wszczęciem alarmu. Poza tym Francuzi powinni je szybko rozwalić zaraz po oblężeniu, bo to tak jakby zostawiać na murach ciała martwych.
Fajny pomysł z tymi trupami. To by świetnie wyglądało, jakby powstali z martwych i tacy zakrwawieni wojownicy niczym wprost z Walhalli zaczęli mordować Paryżan.
możliwe też jest, że np. wybuchnie jakaś zaraza, bo pod murami zostało pełno trupów, których raczej nikt nie posprzątała, a biorąc pod uwagę, że jest tam również pełno wody, to powinni szybko zacząć gnić. Wewnątrz miasta też może być nieciekawie, chyba, że zdecydują się spalić te trupy, ale znając tamte czasy to raczej je wrzucą do rzeki, a z rzeki pewnie mają wodę do picia, więc się zarażą tym całym trupim syfem.
Ludzie wtedy nie byli takimi debilami by pić surową wodę z rzeki. Nie pito nawet surowej wody ze studni, tylko bardzo słabe piwo albo słabe wino. Frankowie raczej pili to drugie, ludzie północy pili owe piwo, które niezbyt przypominało to co obecnie serwują nawet te dobre browary. Nie mogło być mocne, bo piły to też dzieci.
prawda. poza tym w poprzednim odcinku ten głównodowodzący obroną miasta (nie pamiętam jak się nazywa, ten co ma oko na księżniczkę) mówił królowi, że mają zapasy jedzenia i wody pitnej które starczą na kilka miesięcy - na pewno nie miał na myśli wody ze fosy czy rzeki ;)
Nareszcie te bandziory, ragnary, bjorny dostały lanie. Jeszcze mogli ich wszystkich wyłapać i powywieszać. To mogło być Idealne zakończenie serialu.
przecież w Wessex też ich zlano,pewnie będzie ten wątek poprowadzony na podobnej zasadzie,wciry->rozejm
Mała jest szansa, że scenarzyści złamią realia historyczne. Ragnar złupił Paryż, zrobi to także Rollo za ileś tam lat.
Ten serial tak naprawdę ma jeszcze sporo przed sobą, wszystko zależy od oglądalności. Ragnarowi troszkę życia jeszcze zostało, ale wydaje mi się, że w 5, albo nawet już w 4 sezonie zostanie uśmiercony przez króla Ellę.
Średnio mi się podobało. Takie fajne mieli pomysły jak zdobyć miasto, a wszystko zawiodło. Przynajmniej Floki wciąż żyje, ale wychodzi na to, że Ragnar jednak go kiedyś zabije, ale mam nadzieję, że nie szybko, skoro potrafi być taki patient. Wystraszyłam się, że Bjorn zginął, ale rodzina Ragnara wydaje się niezniszczalna. Ragnar spada z murów obijając się o ściany i żyje. Brojna trafiają dwie strzały w plecy i żyje. Rollo kiedyś stratował koń i ten wciąż żyje. Może oni faktycznie są potomkami Odyna?
Uwielbiam Flokiego rozmawiającego z bogami i Ragnara z Athelstanem. Wyglądało na to, że w kolejnym odcinku będzie mu się zwidywał, więc znowu popatrzę sobie na mnicha. Helga wygląda, jakby w końcu chciała zostawić Flokiego.
Lagertha i Kalf są razem! Mówiłam, że oni jeszcze się hajtną, to mi nie wierzyliście.
I najbardziej zajmująca mnie kwestia. O co chodzi z tymi maskami? Król Paryża sobie siedział w żelaznej masce, w poprzednim odcinku jego córka też taką miała, jak wchodziła do kaplicy/kościoła/katedry.
A czemu wcześniej go nie lubiłaś? Był ciekawą, nową postacią. Cierpliwą, opanowaną. Owszem- odebrał władzę, ale co w tym dziwnego? Przypominam, że w pierwszym sezonie Ragnar został Jarlem, bo zabił poprzedniego. W drugim sezonie zabił króla Horika.
Ale Ragnar zabijał tych, których nie lubiłam. A Kalf przejął władzę, zdradzając Lagethę, a to najfajniejsza żeńska postać.
Ale Kalf i Ragnar wcale się aż tak strasznie nie różnią jeśli o władze chodzi. Śmiem twierdzić, że Kalf jest jednak lekko porządniejszy, bo nie zabił poprzedniego jarla jakim była Lagertha.
Może i jest porządniejszy, ale to akurat nie ma nic do tego czy kogoś lubię czy nie. Np Aethewulf wydaje się całkiem porządny a strasznie go nie lubię. Natomiast jego ojca porządnym nie można nazwac, a ja go podziwiam.
Ja nadal go nie lubię... A Lagertha wymyśliła sposób jak mieć przyjemność i cnotę czy tam honor zachować. Nie spodziewałabym się po niej tego, że tak łatwo odpuści. To chyba jej los być żoną kolejnych jarlów...
jej los być żoną kolejnych jarlów - no cóż, nie łudźmy się, to nie czasy równouprawnienia, z którym nawet w XXI wieku jest problem. Lagertha może i jest dumna, mądra, dzielna i ma łeb do rządzenia i wojaczki jednak - jakkolwiek to brzmi - wciąż jest kobietą. ludzie za nią idą, podziwiają ją, fakt. niemniej gdyby była wciąż jarlem i chciała sobie wziąć męża ciężko by jej było być "ważniejszym" jarlem a męża sprowdzić do niższej roli (inna sprawa, że niekoniecznie takie pantoflarza by chciała).
w tym wątku i tak radzi sobie jak może. niby ulega Kalfowi, ale stawia sprawę jasno - wcześniejszej zdrady mu nie wybaczy i kiedyś się zemści.
Może maska miała ukrywać strach króla,który musiał koniecznie zachować niewzruszoną postawę?przecież cały aż się trząsł i sapał pod tą maską,ale dworzanie z daleka chociaz mogli udawać,że król się nie boi.Gdyby król okazał strach - padły by morale.
O tak. To chyba jedyna szansa, by Floki żył - jeśli to on zabije Ragnara wcześniej niż Ragnar jego. Chociaż może serial by na tym stracił. Floki zadowoliłby się składaniem ofiar bogom i nie snuł równie odważnych planów podbojów co Ragnar.
Mam nawet idealny scenariusz!
Wesele Rollo i księżniczki w Paryżu.Wszyscy chleją.Nagle król(cały czas w masce) wstaje i prosi ludzi na pokładziny a grajkowie zaczynają grać hymn Wessex.Kusznicy strzelają a Floki wbija nóż Ragnarowi w serce i mówi"Król Egbert przesyła pozdrowienia"
O ile atak od strony wody był całkiem dobrze zrobiony ( mogło być lepiej ale... ), o tyle atak od strony lądu to porażka...
Obrońcy na każdym kroku zachowywali się debilnie:
1. Mogli do nich cały czas strzelać i to na pewniaka, a nie czekają aż ci podejdą tak jakby te 2 metry robiły jakąś różnicę...
2. Tą pseudo osłonę dla tarana mogli od razu rozwalić tymi kamieniami.
3. Wystarczyło by wylać na nich olej pod tą bramą albo nawet zanim pod nią podeszli i podpalić - żaden by nie podszedł ;D
4. Dlaczego nie strzelali w KONIE! Te niby zbroje nie powstrzymały by bełtów, ani strzał, ani nawet większych kamieni... nie od tego są kolczugi.
Atakujący:
1. Ten taran to jakaś kpina... taktyka jego użycia z resztą też. Nie mogli zbudować jednej, spójnej i mocnej konstrukcji. Lepsze osłony, większy taran właściwy uwieszony na linach na szkielecie z grubego, mocnego drewna - nawet koła mogli zrobić.
2. Nie potrafią używać tarcz... z resztą przez cały okres trwania serialu. Ma się wrażenie, że są one dla nich balastem. Pewnie woleli by szarżować w środek bitwy z dwoma toporkami, albo mieczami, albo mieczem i toporkiem - jak Ragnar. Jak zadają ciosy robią takie zamachy jakby chcieli drzewo rąbać - a odsłaniają się przy tym niemiłosiernie. Zamiast trzymać tarcze przed sobą i być przygotowanym na jej ewentualne użycie ci machają bronią jak cepami - tarczą z resztą też (gdy broń idzie do przodu tarcza ląduje z tyłu za plecami).
3. Po co w ogóle atakować w kilku ludzi umocnioną bramę... nie lepiej byłoby upozorować atak aby zająć część obrońców ewentualną obroną tejże bramy?
Tutaj kłania się naiwność z jaką realizowane są sceny batalistyczne przez cały okres trwania serialu. I nie chodzi tu o brak funduszy... skoro serial ma być rzekomo "serialem historycznym", to niech twórcy zatrudnią konsultantów do spraw realiów ówczesnego pola bitwy, broni białej i technik jej używania. Oczywiście, jak można przypuszczać przy produkcji seriali pracują tacy ludzie. To niech się wreszcie do czegoś przydadzą... no chyba że to wina opornych aktorów. Tak czy siak pod względem bitew/pojedynków/walki serial wypada słabo.
1. Te dwa metry robiły różnicę, bo jest coś takiego jak zasięg, do którego może dolecieć strzała.
2. Może nie wpadli na to wcześniej? Albo nie mogli znaleźć kamieni jak już to wymyślili?
3. Podłożyć ogień pod własną bramą zanim przyjdą tam atakujący? Świetny sposób na osłabienie własnej obrony.
4. Konie osłaniali wikingowie z tarczami.
Co do atakujących, to się zgadzam. Drewniany taran do wzmocnionych metalem drzwi... Tarcze powinni zarzucić na plecy uciekając spod bramy po zaniesieniu tam tej konstrukcji osłaniającej taran, a nie trzymać je wtedy przed sobą i pozwalać Francuzom bez wysiłku trafiać się w plecy. Ale w kilku ludzi atakowali, bo tylu się mieściło pod osłoną. Reszta tylko by przeszkadzała, dlatego czekała, aż brama padnie i wtedy już liczniejszą grupą wpadli do środka.
nie zapominajmy, że Wikingowie wcale nie byli tak wyrafinowanymi wojownikami. jak zobaczyłam tego ich tarana przypomniała mi się scena gdy zajmowali ziemie w Anglii i rodowici mieszkańcy widząc ich ekwipunek szeptali między sobą, że takich narzędzi do używali ich dziadowie ;)
siłą Wikingów było to, że budzili przerażenie oraz walka "twarzą w twarz" - wtedy siekali toporkami i inszym orężem jak najsprytniejszy szef kuchni cebulę ;)
No akurat wielu wodzów wikingów cechowało się przebiegłością i sprytem, szczególnie jeśli chodzi o oblężenia. Wystarczy poszukać w internetach i można trafić na niejeden ciekawy opis...
Jeśli chodzi o ich uzbrojenie - toporek to bardzo wszechstronna, tania w produkcji i naprawie oraz groźna broń. Jednego dnia możesz nim porąbać drewno (o ile jego konstrukcja na to pozwala), a następnego rozwalić łeb albo potrzaskać tarczę wroga. Wikingowie używali ich w połączeniu z tarczą, więc niwelowali tym samym największą wadę toporka - niemożność do skutecznego blokowania/parowania ciosów. Poza tym najbogatsi spośród skandynawskich wojowników używali mieczy, i to nie byle jakich - jakością i wytrzymałością biły one na głowę wiele innych ostrzy ( włączając w to legendarną Katanę, która błędnie uchodzi za idealny przykład wytrzymałego ostrza).