Ten serial bywa zabawny. Przez mniej więcej 10% czasu. Reszta to nużący sitcom wymieszany z biegiem czasu z coraz większą dawką politpoprawnej propagandy. Ach, ci młodzi, pełni zapału, wizji i chęci zmian, amerykańscy komuniści z lat 50-tych... Przyjęta przez scenarzystkę reguła przymusu dowcipkowania (to jest bardzo trafne słowo, biorąc pod uwagę "zawodowe" obsesje głównej bohaterki) 24/7 sprawia, że nic w tym serialu nie jest na serio, wszyscy najczęściej zachowują się jak kompletni idioci, którymi w związku z tym nie warto się zajmować, ani im kibicować. Cierpiąca na ADHD, prawdopodobnie na niedobór seksu, a także uzależnienie od wulgaryzmów (co było karane już w starożytnych Atenach), nie mająca zielonego pojęcia o co jej chodzi (tak, wiem, o karierę, przerywaną telefonami do eksmęża i ponownym "ślubem") i płytka jak kałuża Mrs Maisel jest koroną tej menażerii. Daję 5 wyłącznie za detektywa Monka oraz wyjątkowo szczery obraz środowiska amerykańskich Żydów, maskowany dla niepoznaki kompulsywną lawiną szmoncesów :) Naprawdę zabawnych starczyło by w ciągu trzech sezonów z trudem na dwa, trzy odcinki.