Nawet nie wiem, od czego zacząć. Zaskakuje pod każdym względem. Jeżeli komuś nie spodoba się fabuła – radzę po prostu dać się porwać przygodzie, gwarantuję, że nie pożałujecie. Ja na koniec pogodziłem się nawet z tym słitaśnym konikiem… Ale do rzeczy.

Konwencja to hero-dark fantasy w wydaniu, jakiego dawno nie było w świecie nie tylko gier. Zrealizowana została zgodnie założeniami slasherów – walka, zagadki, elementy platformowe. Zagadki dają w kość, bez porównania z takim GoWem 3. Walka z każdą godziną i odkrytą nową umeiętnością robi coraz większe wrażenie. Lecz jest jeszcze grafika – najpiękniejsza, niekoniecznie najlepsza. Zachwyca nie tylko designem, ale też samą stroną czysto techniczną. Nie bolą nawet drobne spadki płynności, bo widoki wynagradzają wszystko. Ta gra bije pod względem wrażeń wizualnych nie tylko inne gry, ale również np. ,,Avatara". W filmie Camerona mamy jakieś 2,5 godziny filmu, tutaj – blisko 20 godzinną podróż, świat, w którym sie przebywa i dlatego robi większe wrażenie niż kino, które nigdy nie przekaże tylu zróżnicowanych lokacji. Muzyka też jest świetna, ale tutaj już dawno gry osiągnęły wysoki poziom, na równi z innymi dziedzinami sztuki. Ach, zapomniałbym o wadach: kamera i brak uników na prawym analogu. I koniec, ani słowa więcej o jakichś minusach tego tytułu.

,,Lords of Shadow" to najbardziej urzekająca gra w tej generacji. Nie jedną z najlepszych, tylko właśnie uwodzących tym, co gry mają do zaoferowania najlepszego.