Adam Jensen: W końcu się spotykamy,odpowiesz mi na parę pytań, po pierwsze: Kim jesteś?
Janus: Dobrze wiesz, sąsiedzie.
AJ: Co?
Janus: Wszyscy jesteśmy sąsiadami na tym bloku, zwanym planetą.
AJ: Pokrętne rozumowanie. Po co robisz to wszystko? Jaki masz cel?
Janus: Mój cel? Patrzenie na to jak ten cały głupi Illuminati upada i głupi łeb rozwala.
AJ: Ale dlaczego? Kierują cię szlachetne pobudki ratowania świata - śmiem wątpić.
Janus: AAAAAAa!!! Piep**ne Illuminati na górach piniązków siedzą - Pewnie nakradli, aaaa policja nie chciała przyjeżdżać, a dzwoniłem.
AJ: Zazdrość? To jedyny czynnik twoich działań?
Janus: Zazdrość? Pfff. Zazdrość, to coś w nasz wszystkich, gdy widzimy jak sąsiad podjeżdża nowym Passatem w TDI. nie, nie nie - To nie zazdrość, tu chodzi o coś większego - Orchidea.
Przez nią wszyscy będziemy mieć hore curki, muszę to powstrzymać.
AJ: Jaki masz plan?
Janus: Mój człowiek włamie się do laboratorium w którym kontrolujo pogodę i zrobię najwiekszą burzę nad siedzibami Illuminatów, wtedy wyłączą komputery - Bo burza idzie, a burza będzie trwać całą wieczność.
*Dzwoni*
Hallo, Karyna? Rób ze to co ja mówił.
*Włącza telewizor i mówi do Jensena*
Włoncz na jedynkę, zara dziennik będzie...
Kapucziny?