Czy ja wiem. 50 lat temu nie powstawało tyle filmów, książek i piosenek. Myśleć można było podobnie choć możliwość twórcze były mniejsze.

ME może i nie jest innowacyjne, ale mnie zdobyło między innymi paranaukowymi wyjaśnieniami zawartymi w 'kodeksie' gry. Może i wszystko było już wcześniej, ale osobiście mam to w nosie, bo nie mam jakoś ochoty oglądać 200 odcinków 3 różnych seriali i czytać 50 czytadeł spod znaku Star Wars, żeby później tylko narzekać na grę, jaka ona nieinnowacyjna.

Co do schematów to firmy z branży gier też mają swoje schematy dotyczące sfery 'pisarskiej'. BioWare ma swoje schematy, i ME też w nie wpada. Obsidian, czy też Black Isle (kiedy jeszcze istnieli) też miało swoje schematy, niektóre te same co BioWare, jeśli chodzi np. o postaci drugoplanowe.

Swoją drogą nie za bardzo rozumiem, dlaczego Icewindy ludzie wymieniają ciurkiem z Baldurami, kiedy zaczynają monologi typu 'ty to w prawdziwe erpiegie nie grałeś', albo zachwycają się, że można F1 przejść nikogo nie zabijając. Oczywiście, że można. Grę się da ukończyć w godzinę nie idąc na żaden rekord, kiedy mniej więcej wie się, z czym F1 się je.

Odnosząc się do porównania biotyka/moc z sw, to osobiście nie sądzę, żeby inspiracja była jakaś większa, bo w sw moc to siła sprawcza wszystkiego i służy nawet do suszenia ręczników (vide wachlarz mocy z KOTORów). Biotyka to zaspokojenie typowych erpegowych mocy magicznych w świecie sci fi. A że efekty da się w sumie podsumować w słowach, że 'coś tam lata, jakas tam telekineza, jakieś tam jeszcze coś' to oczywiście kojarzy się z wąskim podzbiorem zastosowań Mocy.

Dopóki Liara nie zacznie robić biotycznego prania mózgu w trójce i nie będzie biotycznych błyskawic - traktuję biotykę jako odrębny twór.