...i byłaby lepsza od "Cienia Czarnobyla" gdyby nie jeden istotny detal - finałowe starcie w elektrowni. Naprawdę, dawno nie wypluwałem z siebie takiego potoku bluzgów jak przy przechodzeniu finałowej lokacji. Żołnierze monolitu wiedzą od razu skąd idzie bohater jeszcze na dobrą sprawę nie mając z nim kontaktu wzrokowego i praktycznie nie zliczę momentów ile razy tam padałem. Można pier*dolca dostać. Co więcej, bandyci czy zwykłe wojny frakcji aż tak bardzo nie są wymagający. Monolit chyba używa wallhacków, bo wielokrotnie strzelali przez ściany. No ale ok... Mimo wszystko udało się to ukończyć.

Gra jest trudniejsza niż "Cień Czarnobyla" i odrobinę bardziej oskryptowana, ale nie mam tego za złe bo dzięki temu łatwiej idzie się w tym wszystkim połapać.

Mam nadzieję że "Zew Prypeci" okaże się jednak sztosem i tam już nie będzie takiego bluzgania, jak przy "Czystym Niebie".