Jak na kolejny film fantasy-familijny, kategorii której zdecydowanie nie jestem fanką, Inkheart ogląda się całkiem przyjemnie. Ładne efekty wizualne, gra aktorska w porządku (choć coś mi się wydaje, że to głównie zasługa Helen Mirren), gładko płynąca fabuła i niezłe dialogi.
ale czegoś brakuje w tym filmie. Nie wiem, ale czuję jakby każdemu elementowi tego filmu czegoś brakło... tak dobra historia, ale nie wykorzystano jej potencjału. Z czymś takim, można by było zrobić tak dobry film, zamiast tego ograniczono się do przechodzenia ludzi i postaci z książki do rzeczywistości i na odwrót...