Zgadzam się z Tobą co do tego,źe film nie oddał wspaniałego świata jaki był w książce. Ale według mnie ekranizacja wyszła i to naprawdę fajnie. A Paul Bettany w roli Dustfinger super zagrał. Czytałem trylogie "Atramentowe serce" i gorąco polecam ; )

ja jestem w trakcie czytania "Atramnetowej krwi". Książka zawsze jest lepsza od filmu :))

Prawie zawsze :))) np Zielona mila Stephena Kinga, film dużo lepszy, książka wypada o wiele słabiej.
Pozdrawiam

Również oceniłam na 6, ale szczerze mówiąc, jestem zawiedziona. Atramentowa Trylogia jest przepełniona magią, posiada wciągającą, wielowątkową fabułę i różnorodnych bohaterów. I ten hołd złożony książkom! Po prostu uwielbiam tę serię. Film niestety nie spełnił moich oczekiwań. Nie zagłębiono się we wszystkie wątki, akcja toczyła się zbyt szybko, nie było tej atmosfery, której obecność dało się wyczuć czytając książkę. Generalnie czegoś mi zabrakło. Szkoda, bo potencjał "Atramentowego Serca" jest ogromny, a gdyby film spodobałby się widzom, to na pewno zrealizowanoby kolejne dwie części. I przede wszystkim ludzie sięgnęliby po tę trylogię! A niestety, gdybym wcześniej nie czytała książki, to podejrzewam, że po obejrzeniu tej adaptacji nie zdecydowałabym się na przeczytanie papierowej wersji.

Zapomniałabym o plusach! Najbardziej spodobała mi się kreacja Paula Bettany'ego jako Smolipalucha - mistrzostwo. Helen Mirren również stworzyła ciekawą, charakterystyczną postać, natomiast reszta aktorów - bez rewelacji. I to już chyba koniec tych plusów, bo efekty specjalne mnie nie zadziwiły, a do soundtracku nawet nie przywiązałam uwagi (co znaczy, że był słaby, bo soundtrack jest dla mnie bardzo ważną częścią filmu).

Tak, 6/10 to sprawiedliwa ocena "Atramentowego Serca". Książce dałabym 9, może nawet 10/10 (za magię wniesioną w moje dzieciństwo).

Nawet Helen Mirren nie uratowała filmu ale można go obejrzeć - 5/10 !!!

Fakt, film wypada naprawdę cienko przy książce, która jest niesamowita :)