PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=612189}
7,1 126 951
ocen
7,1 10 1 126951
5,9 26
ocen krytyków
Chappie
powrót do forum filmu Chappie

Chappie, aport!!

ocenił(a) film na 4

---Kilka nieuporządkowanych myśli, napisanych zaraz po seansie. Nie musicie odpowiadać i tak nie chce mi się z wami gadać :)
UWAGA – Tekst zawiera SPOILERY – nie widziałeś, to idź najpierw do kina. A najlepiej idź na piwo.

Oj, za wcześnie chyba uwierzyłem w geniusz Blomkampa. Pamiętam, że po premierze brawurowego debiutu jakim był „Dystrykt 9”, okrzyknąłem go nadzieją dla kina sci-fi, określając film buńczucznie jako „najlepszy obraz sci-fi dekady” (za co zresztą pewna grupa osób mnie skrytykowała). Lecz nawet po latach D9, obok „Ludzkich dzieci”, uznaję za najlepszych przedstawicieli tego typu kina pierwszej dekady XXI wieku. I basta.

Rozczarowanie przyszło jednak dość szybko. O ile jednak „Elizjum” poległo na warstwie fabularnej to wybroniło się stroną techniczną – było miejsca na wyjątkowo brutalny feeling rodem z lat 80 i filmów Verheovena (gdzie dzisiaj w mainstreamowym kinie za ponad 100 baniek zobaczysz człowieka z urwaną twarzą, czy innego, rozerwanego na strzępy?), czy stylistyki rodem z współczesnych, dynamicznych gier wideo (których Neil jest entuzjastą, w końcu miał światu dać „Halo”). Nie do końca jednak wiem czym ma się wybronić „Chappie”.

Blompkap, mimo iż wciąż nie potrafi wyjść ze slumsów, nie powtarza błędów poprzednika (czyli jednak czegoś się nauczył) i tym razem nie bawi się z zbawianie świata i socjalistyczne hasełka – zamyka akcję w zrujnowanym blokowisku i starym hangarze. Nawet niespecjalnie kreśli kontrast między klasą wyższą, a tymi niżej usytuowanymi, na pierwszy plan rzuca pociesznego robota-dziecko. Ckliwa zagrywka, ale o dziwo działa. Prawdę powiedziawszy, przez blisko pierwszą połowę siedziałem w fotelu wzruszony, ujęty naiwnością i szlachetnością tej postaci, mając ochotę wygłosić kolejne buńczuczne hasła, że „ten robot będzie kultowy dla kina” i w ogóle zachwyt aż po same jajka. Strzeliłem sobie jednak w głupią gębę (strzeliłbym klina samogonu, ale nie miałem pod ręką) i stwierdziłem, że warto poczekać do końca seansu. Dobrze zrobiłem.

Nie wiem do kogo skierowany jest ten film. To nie „Krótkie spięcie” – Neil nie byłby sobą - są i przekleństwa na magiczną literkę "fy", jest i rozerwanie na pół gościa (nie wytrzymał ;), z drugiej strony, chciał chyba z żonką naskrobać coś, co za jakiś czas obejrzy ich dzieciak. Nie nadaje się to i dla jednych i drugich, zresztą fabuła brnie w takie banały, że z minuty na minutę coraz bardziej wykręcało mi gębę w poczuciu zażenowania.
To co się wyprawia w końcowych partiach filmów woła o pomstę (stąd ta ocena, nie ukrywam, że gdyby wziąć pod uwagę wcześniejsze partie filmu, byłaby ona wyższa).

Aha, słabo dopisali aktorzy. Nie czepiam się The Antwoord, bo oni akurat dopasowali się do lekko przerysowanej konwencji (choć nie jest to rzecz na miarę szarżującego Copleya z „Elizjum”).
Patel, jest nieznośny, Jackman nieudolnie się wysila (niech wspomniany wcześniej Copley mu powie jak zagrać przerysowanego badgyua), a Weaver nie ma tu co grać – jej postaci mogłoby nie być (Neil chyba dał jej angaż na odpierdziel, myślami był już przy ‘Alienie’). To ból straszny widzieć jak znakomita aktorka się marnuje w filmie. Nawet w takich koszmarkach jak „Niezgodna” Neil Burger wiedział, że mając na pokładzie tak znakomitą osobowość jak Winslet, trzeba jej kazać przynajmniej kazać pomarszczyć brwi. A tu co – NIC!!

Zresztą miałem nadzieję, że fabuła podryfuje w zupełnie inne rejony. Co by było, gdy twórca i szefowa korporacji chcieli zniszczyć swe dzieło, bojąc się gdzie to zabrnęło, a pozytywnymi bohaterami byliby kryminaliści, którzy brutalnie mordowani przez rząd, stają się ostatnim bastionem człowieczeństwa? Eh, trzeba by było nakręcić film od nowa…

Wyjdę pewnie na zramolałego krytyka i skończonego dupka, podobnie jak źli Amerykańscy krytycy (spisek!!), którzy obsmarowali film. I jeśli zgadzam się, że spora część głosów mówiących „o najgorszym filmie roku, traumatycznym przeżyciu” i oceny w stylu „0/10”, to gruba przesada i nieporozumienie, ale z drugiej strony trochę to rozumiem (ale tylko trochę, troszeczkę, ociupinkę).

Blomkamp wpadł we własne sidła. Pułapkę, którą sam zastawił wraz z D9. Od niego nie oczekiwano poprawnych filmów, on miał dostarczać dzieła wybitne, które by kreśliły na kartach sci-fi nową historię. Gdy sprezentował światu poprawne filmy dostał w dupę. Poniekąd niesłusznie, bo to wciąż niezła rozrywka, ale podobną rozrywkę gwarantuje, nawet w dzisiejszym Holy, jeszcze kilka twórców. Stąd pewnie krytyka.
Obwołano go Mesjaszem kina sci-fi, którym raczej nie jest. Aż chyba wykrzyknę za Nietzschem, że jednak „Bóg nie żyje”. A może nigdy nie żył? Z pewnością nie w osobie Blomkampa…

Grifter

Ja poszedłem na piwo, więc tylko napiszę, że nigdy mesjanizmu Blomkampa nie zauważyłem. Dystrykt był czymś dobrym w gatunku found footage, ale Elizjum to już tylko mielizjum na 6. Wspomniane przez Ciebie żarcie dla psów (czapi), odrzuciło mnie w połowie trailera. Blomkamp to taki Shyamalan tylko na razie gorszy.

ocenił(a) film na 10
Grifter

Kolejny krytyk się znalazł. :(

Mnie też się nie chcę dyskotować. Po prostu nie rozumiem co Ci się nie podoba. Powody, które podałeś są bardzo błache.

Film jest genialny. Polecam. Jutro idę obejrzeć po raz drugi. :))

Oskar5054

A ja nie rozumiem jak ktoś temu filmowi może dać 10/10.

Osobiście nie miałem nadziei na jakiś wielki film ale na konkretną rozrywkę
której wcześniej Blomkamp mi dostarczał ("District 9", "Elysium").
Niestety, zawiodłem się. Film do obejrzenia na jeden raz (ledwo, ledwo) i tyle.

ocenił(a) film na 5
Grifter

Nic dodać, nic ująć. Mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty na temat tego filmu... Fabuła słabiutka i pomimo, że początek był dość obiecujący to im dalej w las tym gorzej.

ocenił(a) film na 10
adams_1984

W ogóle byłeś na tym filmie czy od razu krytykujesz?

ocenił(a) film na 5
Oskar5054

Byłem w kinie. Jestem fanem kina science-fiction. Dla mnie ten film to kompletny niewypał.

Grifter

Kolega znów się wypowiada, jak miło:) Szkoda, że nie mogę przeczytać, bo nie oglądałem.

ocenił(a) film na 4
krysiron

Miałem dać znać znajomemu jak się podobało, a że 250 znaków to stanowczo za mało, więc tak wyszło. Jednorazowa akcja :)

ocenił(a) film na 10
krysiron

To obejrzyj. Zachęcam. :) Bardzo fajny film. Nie zgadzam się z tą tutaj opinią. :)

ocenił(a) film na 8
Grifter

Nie chce mi się odnosić do całej wypowiedzi, trochę tego za dużo, ale odniosę się tylko do roli badguya. Zupełnie nie zgadzam się z opinią że Jackman miał tu gorszą rolę niż Copley w Elizjum i że powinien się na nim wzorować. CZarny charakter w Elizjum był tępy, pusty i do tego nudny. Widomo było że coś takiego musi przegrać pojedynek. Bohater prosty jak budowa cepa, zły bo zły, taki już sobie jest. Dobrze użyłeś słowa "szarżujący", w tym filmie dokładnie tak go zapamiętałam, tylko to w nim chyba robił... Jackman natomiast był o wiele ciekawszy. Już sam pomysł na połączenie żołnieża i konstuktora jest dobry (nie jest tylko biegającym z bronią tępakiem). Dodatkowo przykucie tego człowieka do biurka i zrobienie z niego takiego trochę korpo-szczura pozwala zrozumieć jego złość czy zgryzotę. Kiedy w końcu dostaje swoją "zabawkę'' cieszy się jak dziecko, albo raczej jak prawdziwy świr. Postać badguya w Elizjum nie dorasta badguy'owi z Chappie do pięt.

ocenił(a) film na 4
red_fossa

Jackman jako szwarccharakter to niegłupi zamysł - zawsze to coś nowego dla jego emploi, tyle tylko że słabo tu wypada. Poniekąd go usprawiedliwiam, bo Blomkamp mało mu do grania daje (Weaver jeszcze mniej) - bardziej go interesują ekscentrycy z The Antwoord i wyczyny Ciapka - Hugh czai się na drugim planie, mało co mając do zagrania. Poczekaj, może inaczej...

Ja myślę, że Copley z Jackmanem powinni zamienić się filmami. Hugh o wiele bardziej pasował by do "Elizjum", natomiast szarżujący Copley dobrze by się wpasował w przerysowany styl "Chappiego".

Naturalnie, że Jackaman jest o wiele lepszym aktorem niż Copley, ale tu nie dostał szansy na zaprezentowanie się. Jaki by Copley nie był w "Elizjum" to do dziś go pamiętam jego wyczyny, z kolei za jakiś czas to pewnie zapomnę w ogóle, że Jackman w "Chappie" zagrał. Ale zrzucam to na kark scenariusza, który nie dał mu większych szans.

W każdym razie uwagi przyjąłem do wiadomości. Dzięki!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones