PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=482376}

Doktor Strange

Doctor Strange
7,3 198 706
ocen
7,3 10 1 198706
6,7 33
oceny krytyków
Doktor Strange
powrót do forum filmu Doktor Strange

Nie wiem jak wy ale uważam, że dubbing do filmu z Cumberbatchem to -200 tys. widzów

użytkownik usunięty
Commando_Captain

wogole czemu kur** nie Neo albo Gordon-Levit.

Commando_Captain

Ale ja nie widzę żadnego problemu. Kto chce to pójdzie na napisy. W większości kin będą grali dwie wersje, a w wielu cztery (2D z napisami, 2D z dubbingiem i tak samo z 3D). Gdzie tu problem?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
androgenius

Oj tam :P No ja nie rozumiem takich ludzi, ale dopóki będą normalne wersje z napisami, to nie ma większego problemu. Każdy sobie pójdzie na co chce. Gorzej by było gdyby do wyboru była tylko wersja z dubbingiem.

ocenił(a) film na 4
_Zero_

Normalne wersje, to te z dubbingiem. Dubbing na świecie jest popularniejszy od napisów, a do tego o wiele lepiej się sprzedaje.

Napisy w filmach zostały wymyślone dla idiotów, którzy chcą poudawać Ą Ę, a tak na prawdę są zbyt głupi żeby biegle nauczyć się języka i obejrzeć oryginalną wersje. Idiotyczne tłumaczenia zawarte w napisach jedynie przeszkadzają i to jest fakt.

Ponadto dla znacznej części polaków nauka języka Angielskiego nie przyniesie wymiernych korzyści do czasu poświęconego na naukę tego języka (niby po co marnować czas, na coś co jest komuś kompletnie nieprzydatne, kiedy można skupić się na rzeczach produktywnych lub do których ma się predyspozycje) nie każdy może sobie pozwolić na takie pierdoły jak nauka nieprzydatnego języka tylko po to, by iść do kina i obejrzeć film z napisami (znajomość angielskiego nie jest potrzebna do czytania napisów).

Wersje z napisami to najgorszy szajs, jaki serwowany jest w kinach. Nie dość, że nie da się pójść na wersję 3d bo wygląda to tragicznie, to jeszcze pół ekranu jest zasłonięte przez jakieś zbędne napisy. Nie znasz angielskiego - idź na dubbing, znasz? Idź na oryginał sprawa powinna być prosta tylko z drugiej strony po co w ogóle prezentować wersję oryginalną skoro wiele lat temu ustalono u nas konkretny język urzędowy, i w takim właśnie języku powinniśmy czytać, pisać, rozmawiać i oglądać filmy w Polsce.

Artemisek

Nauczyć angielskiego to się możesz, jednak powiedzmy sobie szczerze słownictwo, które pojawia się w filmach jest często tym potocznym, którego nie nauczysz się w szkole językowej czy też normalnej. Nie zapominajmy o filmach takich jak Makbet gdzie nawet osoby znające bardzo dobrze angielski miały ewidentne problemy ze zrozumieniem, bo była tam zastosowana specyficzna forma.

Wybacz, ale to dubbing jest wymyślony dla idiotów, którzy nie nadążają czytać. Nie dość, że w filmach brzmi niemożliwie sztucznie, to jeszcze niszczy połowę pracy aktorów. Bo jak idę na film np z Morganem Freemanem, to chce słyszeć właśnie jego głos, a nie jakiegoś pana Stanisława, aktora z Polski. Freeman włożył w grę aktorską dużo pracy, a aktor gra także głosem! To samo np z żartami. W oryginale często żarty są świetne, ale Polscy tłumacze przerabiają je na głupie teksty. Przykład? BvS gdzie w dubbingu mieliśmy tekst "moja stara", który miał być śmieszny.

Oglądając film z napisami masz dwa w jednym, słyszysz oryginalne głosy, ale także masz szanse je zrozumieć.

ocenił(a) film na 4
_Zero_

Interesująca teoria odnośnie nauki, jakoś od dawna nie przypominam sobie żadnej, nawet krótkiej kwestii filmowej której bym nie zrozumiał.

Dubbing nie jest wymyślony dla idiotów, twoja teoria nie ma potwierdzenia w praktyce ale ładnie podałeś kolejny minus wersji z napisami - oprócz zasłaniania ekranu, utrudnienia a nieraz całkiem odebrania widzowi możliwości wyłapania części ukrytych wizualnie Easter Eggów, pozbawieniu możliwości oderwania wzroku od ekranu dyslektycy, osoby niedouczone i osoby mające wady wzroku będą mieć niepotrzebnie dodatkowe problemy z obejrzeniem filmu. Osoba idąca do kina która chce nacieszyć swój wzrok pięknym obrazem, pełnymi efektami i nacieszyć się walorami estetycznymi przez napisy w mniejszy lub większy sposób pozbawiana jest takiej możliwości. (samo 3d + napisy to szczyt ohydności, tego nie da się oglądać)

Twoje twierdzenie, że w wersjach z napisami nie ma sucharów pokroju "moja stara" to zwykłe kłamstwo (swoją droga żenujący żart bardzo pasujący do tej żenującej zlepki scen nazywanej filmem) wszędzie zdarzają się idiotyczne tłumaczenia nie zależnie czy to dubbing, lektor czy napisy więc to nie jest żaden argument. (Julka wspomina tutaj też o lektorze)

Nie wiem jak jest z innymi ale ja nie lubię napisów z wielu różnych powodów - żadnym z nich nie są kwestie tego czy zdążę coś przeczytać (w filmach po angielsku i tak nie czytam polskich napisów-.-) nie chodzi tutaj też ani o lenistwo, ani ewentualne braki w zakresie czytania bo takowych nie posiadam.
Głównym powodem jest to, że po prostu nie widzę sensu istnienia takiej wersji - to taki głupkowaty półśrodek prawie tak zły jak lektor. Uważam, że skoro jestem w Polsce a naszym językiem urzędowym jest Polski to i filmy powinniśmy oglądać po Polsku - a nie angielsku, rusku czy francusku bo i niby z jakiej racji mam słuchać jakichś dziwacznych, często komicznych wręcz dźwięków których często nie rozumiem? (Z Angielskim nie mam problemów, Japoński i Niemiecki na poziomie komunikatywnym - mogę oglądać bez napisów, Francuski no jedynie podstawy)
Jednym z głównych powodów dla których nie oglądam europejskich produkcji są dziwaczne, głupie często dźwięki wydawane w filmach. Nie znoszę też całej masy akcentów w zależności od dialektu i kraju pochodzenia.

Twoje 2 w jednym to ściema, większość ludzi idąc na film chce sobie film obejrzeć, dla tego powstaje coraz więcej filmów z dubbingiem. Wszystko to odbywa się kosztem zupełnie innych walorów, które dla mnie są o wiele cenniejsze niż jakieś głosy w szczególności, że wolę słyszeć głosy w języku w którym się porozumiewam.

Artemisek

"wszędzie zdarzają się idiotyczne tłumaczenia nie zależnie czy to dubbing, lektor czy napisy "

Tylko, że oglądając film z napisami możesz je zignorować i słuchać oryginalnych głosów, a w wersji z dubbingiem nie masz najmniejszej możliwości tego zrobić. Mówiąc kolokwialnie, złe napisy nie zarżną dobrego filmu osobie, która jako tako zna angielski (a każdy dziś zna, bo ma w szkole), zły dubbing czy lektor zrobi to.

"nieraz całkiem odebrania widzowi możliwości wyłapania części ukrytych wizualnie Easter Eggów"

A dubbing niszczy słowne ester eggi, bo tłumacz często nie ma pojęcia co tłumaczy i zamiast tekstu nawiązującego do czegoś konkretnego dostajemy bezsensowne tłumaczenie. Ponownie, w napisach możesz to zignorować, w dubbingu nie masz możliwości.

"Wszystko to odbywa się kosztem zupełnie innych walorów, które dla mnie są o wiele cenniejsze niż jakieś głosy w szczególności, że wolę słyszeć głosy w języku w którym się porozumiewam."

A dla mnie nie, bo jeśli idę na film z określonym aktorem, to jego grę chce oglądać. Aktorzy w połowie grają także głosami i to często ton i sposób w jaki wypowiadają swoje kwestie decyduje o tym czy rola jest dobra czy nie. Nie możesz mówić, że lubisz jakiegoś aktora ani ocenić jego gry aktorskiej, gdy tak naprawdę go nie słyszałeś, a słyszałeś pana Stefana z Polski. Po co mam oglądać człowieka, który próbuje imitować głos aktora, jak mogę słuchać oryginalnego aktora? Oryginał zawsze jest lepszy od kopii.

ocenił(a) film na 4
_Zero_

Jeżeli osoba jest w stanie w pełni zrozumieć film, Easter Eggi i żarciki po angielsku to nie potrzebuje do niczego zasłaniających obrazu napisów, wiem to na swoim przykładzie. Jeśli jednak dialogów nie rozumie, i potrzebuje napisów to traci podwójnie - bo wtedy nie dość, że nie wyłapie części EE słownych to również tych ukrytych w tle (różnego rodzaju zdjęcia na ścianach, nawiązania, czmychające postacie na skraju ekranu - w przypadku Krymininałów, Mistery i tego typu można przeoczyć bardzo istotne szczegóły.)

Czyli jak mówiłem - napisy są głównie dla osób niedouczonych lub uczących się, a każdy fragment który wyczytasz jest takiej samej jakości jak ten z dubbingu - bo za tłumaczenia odpowiadają Ci sami tłumacze xD

"Dla mnie nie" - Kino i filmy nie powstały dla Ciebie, ale dla wszystkich. Znajomość angielskiego nie ma znaczenia w przypadku produkcji z Europy, Azji i całej masy innych krajów (filmy to nie tylko blockbustery z Ameryki) których nie idzie oglądać z przyjemnością bo odrzucają dziwaczne dźwięki, a Twoje "słowne easter eggi" są nie do zrozumienia przez większość Polaków.

I na sam koniec - nie wymyślaj bzdur, nie mając odpowiedniej wiedzy. Prawie połowa polaków zna tylko i wyłącznie jeden język którym jest Polski, najczęściej znanym obcym w Polsce jest język Niemiecki(chciał byś oglądać film, słyszeć niemiecki szwargot i czytać napisy? bo ja na pewno nie), Rosyjski na poziomie podstawowym zna 1/3 polaków. Z ciekawości sprawdziłem sobie jak wygląda znajomość Angielskiego przez młodych ludzi - wow, aż 10% gimnazjalistów może pochwalić się znajomością Angielskiego i tyle właśnie wyłapało by wspomniane przez Ciebie Eastern Eggi.

Obecni 20-latkowie w podstawówce i gimnazjum uczeni byli najczęściej tylko jednego języka do wyboru (niemieckiego lub angielskiego) aktualnie dzieciaki uczone są obu z czego jeden na poziomie podstawowym, więc kto wie może za jakieś 30 lat połowa polaków rzeczywiście będzie mogła się pochwalić znajomością Angielskiego, ale to tylko gdybania.

Jesteśmy w Polsce i bardzo dobrze że specjaliści przygotowują o wiele bardziej popularne i lepiej sprzedające się polskie wersje językowe filmów, dzięki temu wszyscy Polacy bez przeszkód i dodatkowego wysiłku mogą sobie obejrzeć ciekawe produkcje w ojczystym języku i nie muszą specjalnie uczyć się języków obcych tylko po to, by zrozumieć jakiś film.

Napisałeś, że idąc na film z określonym aktorem jego grę aktorską chcesz oglądać - no widzisz, ja też tylko zbędne do niczego mi nie potrzebne napisy zasłaniają pół ekranu i zamiast skupić się na grze aktorskiej przeszkadzają w oglądaniu. Gdy chce natomiast obejrzeć film z europy czy innego kraju to muszę słuchać w ogóle nie zrozumiałych dla szwargonów w tle, i uważnie czytać napisy przez co oglądanie kryminałów czy nie daj boże czegoś z gatunku mistery z przyjemnością graniczy z cudem. (Już nie wspominając o tym jak ciężko konsumuje się pokarmy podczas oglądania filmów z napisami i jak wiele może umknąć - a to akurat moje ulubione zajęcie podczas oglądania)

PS. W jaki sposób wyłapujesz np. Francuskie Eastern Eggi słowne? Znasz wszystkie języki świata czy oglądasz tylko filmy nagrane po angielsku bo nie znasz innych języków obcych?

ocenił(a) film na 9
Artemisek

Przesadzasz z tym, że napisy zasłaniają połowę ekranu. Nie jest tak źle, co więcej, nawet jakbym znała perfekcyjnie angielski (a niestety nie znam) to i tak by mi nie przeszkadzały. A to, że czytam i jednocześnie słucham, sprawia, że a) czasami potrafię wyłapać różnice między tym co było powiedziane, a co było napisane, b) w ten sposób UCZYMY SIĘ języka obcego. Jest wiele słów i zwrotów, które wyłapałam i zapamiętałam właśnie dzięki oglądaniu filmów i seriali z napisami.
Poza tym podam Ci jedną ciekawostkę, dotyczącą Szwecji. Większość filmów w telewizji jest z napisami. W ten sposób od małego mają kontakt z językiem obcym. I szacuje się, że ponad 80% dorosłych Szwedów zna bardzo dobrze angielski, co jest bodajże najwyższym wynikiem w Europie.

ocenił(a) film na 4
Inna_odInnych

Jak sobie oglądasz film na kompie to może i Ci nie przeszkadzają - ja mogę bez problemu oglądać filmy po angielsku, i żadne napisy nie są mi do niczego potrzebne.
Problem się zaczyna w przypadku, w którym dany film czy serial jest w innym języku - przez denerwujące napisy nie można wykonywać innych czynności, i trzeba ślęczeć przed kompem. Gorzej, jak film jest po niemiecku czy francusku - ten szwargot brzmi tak odrażająco, że omijam filmy z tych krajów szerokim łukiem jeśli nie mają dubbingu.

Po za tym tutaj wypowiadam się na temat kina i jak idę oglądać coś w 3d, to przez napisy filmu nie idzie po prostu oglądać.

Jak idę do kina, czy włączam serial to nie po to, by się edukować, a po to by miło spędzić czas, w szczególności że napisy w niczym mi już nie pomogą.

ocenił(a) film na 9
Artemisek

Tak się składa, że chodzę często do kina i moje pierwsze zdanie odnosiło się do napisów w kinie. Nie wydają mi się one aż takie duże, ze "zasłaniają pół ekranu".
Z innymi językami niż angielski mogę Cię nawet zrozumieć, ostatnio zrezygnowałam z jednego filmu, bo nie byłam pewna, czy wytrwam 1,5 h słuchając arabskiego. Jakoś zwiastun mnie odrzucił :) Wolę poczekać, aż kiedyś będzie w TV i lektor trochę mi to zagłuszy. Chociaż też nie przepadam za francuskim, a oglądałam w tym roku w kinie przynajmniej 2 filmy w tym języku i nie przeszkadzało mi to. Za to cholernie żałuję, że tak rzadko w kinach jest niemieckojęzyczny film. Właśnie w tym języku mogę oglądać filmy czy seriale, jak Ty po angielsku - niemiecki znam na tyle dobrze, że oglądając serial jednocześnie robię coś innego.

O 3D się nie wypowiem, bo ze względu na wadę wzroku i tak nie widzę tych efektów, dlatego do kina chodzę tylko na 2D. Możesz mieć rację że z tymi efektami napisy źle się czyta, ale nigdy sama tego nie doświadczę.

Ja to nazywam łączenie "przyjemnego z pożytecznym". To, że czytam napisy, nie oznacza, że się męczę czy coś w tym stylu. Miło spędzam czas oglądając tak film czy serial. I nie jest tak, że "świadomie" się edukuję - mój mózg robi to za mnie. Jak się jakaś fraza kilka razy pojawi, to po prostu to zapamiętuję, nie myśląc o tym. Nie mówiąc już o osłuchaniu się z językiem, więcej rzeczy jestem w stanie zrozumieć ze słuchu właśnie dzięki oglądaniu z napisami. Ja po prostu miło spędzam czas i relaksuję się, a "edukacja" jest bardziej podświadoma, chociaż z czasem świadomie widzę jej efekty.

ocenił(a) film na 4
Inna_odInnych

Z napisami nie przesadzam - bo zasłaniają pół ekranu. Na piratach z Karaibów 4 wyszedłem w połowie (po mimo, że oglądałem pierwszy raz, a była to jedna z moich ulubionych serii). Zobaczyłem znaczek 3d, i byłem pewien że film będzie z Dubbingiem. Od tego momentu oczywiście nie popełniłem tego błędu. Mowa oczywiście o seansie 3d, na 2d do kina nie chodzę więc nie wiem.

Odnośnie edukacji, chcesz to się edukuj w ten sposób, ale niby z jakiej racji zmuszać do tego wszystkich? Polubię kino francuskie i co mam się tego języka przymusowo uczyć bo inaczej nie będę mógł sobie chipsa zamoczyć w dipie co by nie "przeoczyć" jakiegoś dialogu? To przecież jakaś nieśmieszna komedia, i niby w jakim celu to wszystko? żeby słuchać jak ktoś pitoli w jakimś dziwacznym języku?

ja jestem Polakiem, i niby z jakiej racji mam słuchać jakichś dziwacznych dźwiękach, i skupiać się na czytaniu jakichś durnowatych napisów skoro w Polsce filmy powinny lecieć po Polsku? Sprawa prosta - kasa, dubbing za drogi to przyzwyczajono ludzi do badziewnego lektora który jest chyba jeszcze gorszy niż same napisy.

Artemisek

Napisy zasłaniające pół ekranu... Gdzie widziałeś takie cuda? Ja oglądam filmy tylko z napisami (lub wersje oryginalne) i zwykle zajmują nie więcej niż mały wycinek obrazu na dole, gdzie raczej nie ma żadnych ważnych detali... Jeśli ktoś jest przyzwyczajony, to napisy czyta automatycznie, nie tracąc nic z odbioru filmu. Wręcz przeciwnie - słyszy prawdziwe głosy aktorów, a nie coś, co często zakrawa o parodię. Kiedyś widziałem Harry'ego Pottera po niemiecku i Johnny'ego Deppa po włosku... Nigdy więcej.

Naprawdę napisy nie pozwalają ci zamoczyć chipsa w dipie? Dziwne, bo jakoś ja nie mam takiego problemu. W holenderskiej telewizji wszystkie zagraniczne programy są puszczane w oryginalnych wersjach językowych i Holendrzy jakoś nie narzekają na zasłanianie ekranu, czy brak możliwości jedzenia podczas oglądania. To kwestia przyzwyczajenia, ale jeśli ktoś woli oglądać filmy wykastrowane z głosów aktorów, to jego sprawa.

Poza tym, nie kazdy traktuje obce języki jako "szwargot". Wolę oglądać filmy z napisami w oryginalnej wersji językowej, niż słuchać Francuzów czy Chińczyków mówiących po polsku.

ocenił(a) film na 4
NikKlik

Napisy w 3d właśnie tak wyglądają, jak by wystawały na pół kilometra z ekranu a wszystko działo się za nimi. Twoje przyzwyczajenia, nie są moimi - nie mam zamiaru przyzwyczajać się do czytania niczego, jak będę chciał czytać to wezmę sobie książkę.

Co do reszty - mówimy o kinie, nie telewizji. Byt napisów w telewizji uważam za przydatny tylko dla osób niedosłyszących, lub w trakcie edukacji - takie napisy mogą się w tym przypadku przydać. W normalnych warunkach uważam to za idiotyzm, ale fakt faktem - dostępne 4 wersje do wyboru były by optymalne. (Dubbing, Napisy, Oryginalna, dla głuchoniemych) Jak dla mnie mogła by być nawet wersja specjalna dla osób niedowidzących (z dodatkowymi opisami lektorskimi) z tym, że niestety były by to zbyt duże koszty. Dla tego Dubbing + ewentualne napisy powinny być gwarantowanym minimum.

W każdym razie Dubbing ma oczywiście o wiele więcej zalet niż napisy. Kwestia istnienia osób niesłyszących jest niwelowana istnieniem osób niewidomych. (więc to żadne argumenty za czy przeciw) natomiast wersja dubbingowa nie ma wielu minusów, w przeciwieństwie do tej z napisami.

Jedynym minusem jest utrata oryginalnych głosów aktorów, ale to w żadnym stopniu nie uniemożliwia / utrudnia oglądania filmu.

Artemisek

W takich Bękartach Wojny Tarantino zdecydował się na zachowanie oryginalnych języków bohaterów. Czy wpłynęło to na film negatywnie? Nie, wręcz przeciwnie. Nie słyszałem też, żeby ktokolwiek czy to w Polsce, czy zagranicą narzekał na wymuszone napisy.

A moim zdaniem napisy w żaden sposób nie utrudniają oglądania filmu, w przeciwieństwie do dubbingu. Oryginalne głosy aktorów to dla mnie podstawa, zwłaszcza gdy znam ludzi z obsady danego filmu i wiem jak brzmią ich głosy.

Poza tym, dubbing często nie ma sensu ze względu na sam film i jego fabułę. Kapitan Ameryka mówiący po polsku? Coś mi tu nie pasuje... Tym bardziej widać to w filmach historycznych. Trzymam się tego, że Ludwik XIV powinien mówić po francusku, a George Washington po angielsku.

ocenił(a) film na 4
NikKlik

Są specjalne przypadki, kiedy oczywiście można skorzystać z napisów - nie powiem, że nie. W większości produkcji jest to jednak kompletnie zbędne. Niekiedy akcent, czy inne takie(nie często) niosą za sobą konkretny i istotny przekaz artystyczny - ale takie filmy raczej nie są kinowymi blockbusterami i trafiają do kin studyjnych, w których preferowaną formą są napisy z wspomnianych względów.

Tłumaczenie, to tłumaczenie - Piszesz że nie pasuje Ci kapitan Ameryka mówiący po Polsku? A co powiesz na kosmitów mówiących po Angielsku, taki thor dla przykładu? Każdy człowiek z mózgiem wie, że to są zabiegi umowne, a filmy w większości przypadków są czyimś wymysłem, aby dostarczyć najczęściej rozrywki.

Filmów historycznych nie oglądam, bo nie lubię - więc nie wiem szczerze mówiąc. Z takich produkcji podobnych to oglądałem serial - dynastię tudorów, i polski lektor ani trochę mi nie przeszkadzał w oglądaniu, bo liczyła się dla mnie bardziej fabuła niż walory historyczne.

Po za tym nikt nie broni oglądania oryginalnych wersji, czy wspomnianego "dlelektowania" się dla co poniektórych zazwyczaj bufonów. Napisy jako jakaś forma pomocnicza dla osób które znają język to też może być jakieś rozwiązanie (chociaż nie mam pojęcia w jakim celu przyjęte) Emisja filmów dla większości osób - które kompletnie nic nie rozumieją z oryginalnych dialogów, albo wyłapują pojedyncze słowa... no tutaj sensu już nie ma. (no chyba, że w przypadku opisanym na początku mojego posta - gdy buduje to klimat, jest istotne fabularnie)

Język którego używa Kapitan Ameryka nie jest w ogóle istotny jeśli chodzi o treść filmu. Kostiumowy, czy historyczny film w którym stroje bohaterów, ich barwa głosów i tak dalej odgrywają role kluczowe i są fundamentami filmu, czy wręcz wyznacznikami jego jakośći - w takim przypadku rzeczywiście można się konkretnie zastanowić.

Artemisek

Proponuję posłuchać Borysa Szyca jako Jokera, myślę, że to powinno Cię przekonać.

ocenił(a) film na 4
czxRiKeN

Borysa Sszyca akurat dość mocno nie lubię, więc kto go tam wie. Jak zobaczę legion samobójców, i sobie przypomnę to dam znać jak wrażenia :)

ocenił(a) film na 8
Artemisek

Mój Boże, ktoś ci konto zhakował, czy zawsze byłeś takim Januszem? Takiego bullshitu nt napisów i dubbingu dawno nie czytałem.

Chcesz, to wybieraj filmy z dubbingiem, ja od niego dostaję piany na ustach, co nie sprawia od razu, że wszystkich jego zwolenników od ułomów. Zwyczajnie wystarczy mi, że w kinie jest też wersja z napisami. Każdy ma to, co lubi i myślę, że w ten sposób dystrybutorzy optymalizują sobie zyski. Puszczanie wyłącznie wersji z napisami, bądź wyłącznie z dubbingiem na pewno niekorzystnie by wpłynęło na sprzedaż biletów.

NikKlik

Artemisek to podłego sortu nacjonalista, który ma więcej kasy niż rozumu i chodzi do kina żreć nachos lub popcorn i nie zdąża czytać napisów. Jednak, żeby nie wydać się analfabetą próbuje znaleźć inne uzasadnienia dla swej ułomności. Stąd pomysł o napisach na pół ekranu, w necie czasem można było znaleźć filmy z napisami na 1/3, ale to absolutny max.

Artemisek

Nie mogę już czytać tych Twoich wypocin. Ludzie logicznie argumentują Ci, w którym miejscu nie masz racji, a ty nie dość że dalej w to brniesz, czasem przeczysz nawet sam sobie, to jeszcze sprytnie omijasz odpowiedzi na zarzuty, których najwidoczniej nie potrafisz odeprzeć.
1. Napisy zajmują Ci pół ekranu? Najwyraźniej masz inne pojęcie połowy niż reszta świata, albo po prostu zgrywasz kretyna, w kółko i w kółko powtarzając ten sam idiotyzm.
2. Konsekwentnie pomijasz odpowiedź na argument, że głos aktora to połowa jego gry aktorskiej i usilnie próbujesz wmówić (chyba najbardziej sobie), że dubbing jest równie dobry, co oryginalny głos aktora, co jego emocje które włożył w role, czy jego ton wypowiedzi.
3. Twierdzisz, że napisy są stworzone dla niedouczonych idiotów i nie pozwalają tymże idiotom, zobaczyć wszystkiego co dzieje się na ekranie? W tym wypadku muszę stwierdzić, że najwyraźniej to akurat Ty jesteś niedouczonym idiotą, skoro nie potrafisz czytać dość płynnie i szybko, żeby nie umknęło Ci nic z obrazu.
4. ... a to, że Twoją ulubioną czynnością podczas oglądania filmów jest konsumowanie pokarmów- nawet nie wiem jak to skomentować, bo nie wiem, czy mam się w tym momencie śmiać, czy Ci współczuć. Podpowiem Ci tylko w sekrecie, że dla większości ludzi ulubionym zajęciem podczas oglądania filmów jest... oglądanie filmów, a konsumować z takim zapałem to sobie możesz w McDonaldzie. Zdziwiony?
5. Podsumowując. Gość, który ocenia grę aktora po samym jego wizerunku na ekranie, do którego ktoś nieudolnie podłoży głos polskiego Janusza i który na pierwszym miejscu stawia właśnie taki kompromis jak dubbing, bo nie jest w stanie nadążyć z czytaniem napisów w taki sposób, żeby nie tracić z oczu obrazu... nazywa innych niedouczonymi idiotami. Brawo:) Uśmiałem się arogancki dzieciaczku. Na serio się uśmiałem :D

ocenił(a) film na 4
GABRIEL_san

1. W Piratach z Karaibów 4, jedynym efektem 3d był efekt "wystających z ekranu" przeogromnych napisów, przez ten super efekt miałem wrażenie akcja filmu działa się w tle tych napisów - wyglądało to tragicznie. Od tego czasu coś mogło ulec zmianie, ale to raczej nie jest istotne bo NIC NIE POWINNO MNIE DRAŻNIĆ, ANI ZASŁANIAĆ MI OBRAZU, nie uważasz?

2. Gra głosowa to nie jest połowa gry aktorskiej tylko jej niewielka część.
Oryginalne dialogi to tylko jeden z wielu elementów filmu - bardzo mało istotny. Sami twórcy filmu celowo zapisują dialogi na osobnej ścieżce dźwiękowej w celu późniejszego zastąpienia ich lokalnymi dubbingowanymi wersjami.

Dubbing bywa czasem lepszy niż oryginał - ostatni przykład chociażby w Zwierzogrodzie. Oryginalny głos nicka brzmiał dla mnie strasznie sztywno podczas gdy głos słabego aktora 'Domagały' pasował idealnie do cwaniaczka który ma wszystko gdzieś. W USA barwę głosu Batemana może kojarzy się z cwaniaczkami - w Polsce z cwaniakami kojarzy się nam inna barwa głosu.

3. Potrafię czytać dostatecznie szybko, tylko niby po co miał bym to robić? Potrafię też oglądać film na stojąco, ale niby po co miał bym tak oglądać film?
Ja idę do kina po to by obejrzeć film, a nie napisy. Czas który zmarnował bym na czytanie wolę poświęcić na podziwianie chociażby efektów specjalnych, które akurat w filmach Marvela są na dobrym poziomie.

4. Może ty lubisz jeść popcorn w MC donaldzie gapiąc się na innych ludzi lub patrząc w ścianę. Ja natomiast lubię Pocorn jeść głównie w kinie - popijając pepsi (do kin w których jest Cola nie chodzę).
Po za tym nie kłam - miałeś nie komentować, a komentujesz - i to nieudolnie bo w którym polskim MC Donaldzie widziałeś popcorn?!

5. Do kina nie idę po to, żeby oceniać czyjeś gry aktorskie bo nie jestem krytykiem filmowym tylko po to, żeby przyjemnie spędzić czas oglądając produkcje które lubię.
Nazywając polskich aktorów dubbingowych jakimiś 'Januszami' to Ty wykazujesz arogancję, i dziecinność.

To napisy, a nie dubbing można nazywać kompromisem - bo to ta wersja wymaga od Ciebie wykonywania dodatkowych czynności, i to ty tracisz cenny czas, który mógł byś spożytkować na podziwianie kostiumów, efektów specjalnych czy dłuższą analizę tego co oglądasz.

Włącz sobie jednocześnie film z lektorem i napisami, zobaczysz jak cudownie lampić się na zbędne napisy których treść różni się od tego co słyszysz to może chociaż odrobinkę pojmiesz czemu nigdy mając wybór nie wybiorę wersji z napisami.

Chociaż odpowiedź jest raczej prosta - podczas kiedy ty, niedouczony w filmie po Angielsku słyszysz "Yes" i widzisz "Tak" gdzieś tam w główce sobie tłumacząc "no tak, yes to tak" to dla mnie od lat są to synonimy tego samego.
Niczego sobie nie tłumacze ale i tak wybieram dubbing, dla tego że jestem Polakiem, myślę i liczę po Polsku - proste.

Oglądanie filmu w 2 językach jednocześnie? Żałosne.

Artemisek

Odpiszę krótko, bo nie chce mi się ciągnąć dyskusji z kimś, kto w kółko i w kółko powtarza te same bzdury i uważa, że jest to prawda absolutna, chociaż wszyscy mówią mu co innego. Po pierwsze aktor gra swoim ciałem i głosem. Jeśli zabierzemy mu jego oryginalny głos, emocje które włożył w dana scenę wczuwając się w rolę, to w zasadzie zostaje nawet mniej niż połowa jego gry aktorskiej. Po drugie nie mył filmów aktorskich z animacjami, bo to dwie kategorie. W animacjach takich jak Zwierzeogród już w oryginale z założenia "występujące" tam zwierzaki są dubbingowane (no chyba że wydaje Ci się, że to prawdziwe postaci), więc wtedy polski dubbing absolutnie w niczym tutaj nie przeszkadza i nie psuje "gry" zwierzaków. Powiem więcej. Polski dubbing, to jedyny dubbing który wychodzi Polakom bardzo dobrze. Tak dobrze, że paradoksalnie dubbingowane filmy aktorskie brzmią później jak głupie bajeczki dla dzieci, właśnie przez niepasujący w ogóle, robiony chyba na modłę animacji dubbing. Ale jeśli lubisz dubbing, to proszę bardzo. Nikt Ci przecież nie zabrania. Tylko jakoś twoja główka nie może pojąć, że nie masz prawa obrażać ludzi, którzy uważają inaczej i myśleć, że masz monopol na rację. Na koniec wspomnę jeszcze o jednym. O tym, jak bardzo jesteś arogancki i protekcjonalny, kiedy w praktycznie w każdym swoim poście zaznaczasz i przypominasz, jak Ty to świetnie znasz język angielski. No po prostu geniusz lingwista, co wszystkie rozumy pozjadał. Jedyny taki na filmwebie. Wyobraź sobie w takim razie, że ja również znam angielski bardzo dobrze i często oglądam, bo lubię, filmy w oryginale i nie muszę sobie jak ty to nazwałeś "tłumaczyć sobie gdzieś tam w główce YES na TAK". Różnica jest tylko taka, że ja nie muszę przechwalać się w każdej swojej wypowiedzi znajomością angielskiego i dowartościowywać się w ten sposób. Angielski znałem już wtedy, jak ty zapewne jeszcze wchodziłeś na stojąco pod szafę. Tak że proponuję mniej arogancji i zadufania w sobie, bo ani to fajne, ani godne szacunku. Na tym poście skończę tą krótką dyskusję, bo strasznie nie lubię rzucać grochem o ścianę, zwłaszcza tak oporną na argumenty jak Ty;) Baw się dalej w swojej krainie czarów, gdzie jesteś najmądrzejszy i najbardziej wyedukowany wśród tych wszystkich niedouczonych kretynów całego Twojego magicznego królestwa...

ocenił(a) film na 6
Artemisek

Jesteś typowym snobem-egoistą.

Jeśli masz kino, gdzie napisy zasłaniają pól ekranu -> zmień je.

Dubbing to najgorsze co może spotkać film. To już powie większość krytyków jak mniemam.

A co, jeśli większość ludzi nie postrzega świata jak Ty, i jednak ocenia grę aktorską, która jest niekompletna bez głosu danego aktora?

Napisy zasłaniają może 1-2% powierzchni filmu (sam nie mam problemu oglądać bez, może poza produkcjami typu ,,Makbet"), a kiedy byłem na etapie, gdy jeszcze potrzebowałem nieco ich pomocy (ze względu na o wiele słabszy angielski lata temu) to nadal nie traciłem smaczków wizualnych. I nie, przez napisy wcale nie znajdywałem ich mniej. Do dziś korzystam z napisów, ale np. angielskich, bo to dość edukujące.

Dubbing natomiast katuje film, bo i przykro się ogląda desynchronizację ruchu warg z odbieranymi bodźcami, często nie pasuje głos do postaci, lub jest wypowiadany beznamiętnie. Nawet w trailerze widać jak bardzo dubbing potrafi zarąbać oryginał.

I skończ już z wywyższaniem się z językiem angielskim ponad wszystkich, słyszeliśmy to za pierwszym razem. W co drugim poście zaznaczasz jak to nie potrzebujesz żadnej pomocy oglądając po angielsku film. Gratuluję.

Ale to nie czyni z Ciebie wyroczni.

Jeśli nie oceniasz gry aktorskiej, gry tonem głosu ( w wielu filmach ma to naprawdę spore znaczenie, choćby kreacja Jokera) - zaprawdę powiadam Ci, dla mnie jesteś człowiekiem biednym.

ocenił(a) film na 4
Gitarowiec93

Nie znasz mnie, więc nie wypisuj bzdur na mój temat i nie mam zamiaru zmieniać kina, bo jakiś tam gitarowiec sobie tak wymyśla. Filmy oglądam w najnowszym Heliosie, bo jest to zdecydowanie najlepsze z kin we Wrocławiu.

To co lubi większość było wielokrotnie sprawdzane, informacje na ten temat znajdziesz sobie na wikipedii - wpisz tam "dubbing" i na dole możesz sobie troszkę poczytać. Z resztą nie od dzisiaj wiadomo, że Polacy w kinie najbardziej chcieli by... lektora bo są do niego przyzwyczajeni. Ja miałem to szczęście że od ok. 20 lat mam dostęp do canal+, i dla przykładu taki RING oglądałem tam z dubbingiem więc jakoś zbyt szczególnie nie przyzwyczaiłem się do lektora.

Chcę Ci tez zwrócić uwagę - to ty nieproszony wpieprzyłeś się w rozmowę Moją i Gabriela i nie będziesz mi wypisywać o czym mam mu pisać, a o czym nie. Filmów europejskich nie oglądam bo denerwuje mnie niezrozumiały dla mnie szwargot w tle, a w przypadku filmów po Angielsku nie czytam napisów bo nie potrzebuje gdyż znam angielski. - W związku z tym pisanie o moim rzekomym 'nienadążaniu w czymśtam przy czytaniu napisów' podczas gdy żadnych napisów nie czytam bo nie potrzebuje było po prostu głupim gadaniem i gówno mnie interesuje że 'wszyscy słyszeliście to za pierwszym razem'(skoro Gabriel najwyraźniej tego nie doczytał) Po za tym, słyszeliście? Serio napisy tak Ci już skrzywiły psychikę że nie odróżniasz kiedy coś słyszysz a kiedy piszesz?).

W związku z powyższym - odwal się, bo będę sobie rozmawiać o czym chce, jak chce, i oglądać filmy tam gdzie chce.

Artemisek

popcorn lepiej zjeść w domu na filmie

Artemisek

Skończ pier.olić bo już słuchać (a raczej czytać), tego nie można. Wybitne idiotyzmy wypisujesz...Że ziemia takich neandertali nosi na swym grzbiecie...echhhh

Artemisek

No i wyszło, że jesteś okropnym nacjonalistą, nieszanującym innych języków, a zarówno ty jak i twój przedmówca (krytyk dubbingu jako rozwiązania dla idiotów (obcokrajowiec nieanglojęzyczny znający nieźle polski nie może iść w Polsce do kina, bo nie zdąży przeczytać napisów skoro problem z tym mają nawet niektórzy Polacy)) nie macie racji, bo każdemu może odpowiadać inna wersja, ja lubię filmy z lektorem, bo jestem przyzwyczajony. Oczywiście nie każdy lektor jest dobry, niektórzy zniechęcają do oglądania mniej lub bardziej. Dubbing w niektórych krajach na niektórych filmach brzmi dobrze - np. niemiecki dubbing Armageddonu. Ale dubbing polski, słowacki czy często hiszpański brzmią fatalnie. Jak zauważył Zero aktorzy grają głosem, co szczególnie oddaje niezbyt śmieszna w innym języku niż francuski komedia "Jeszcze dalej niż Północ".
Oglądając teraz na wielu kanałach filmy w tv można wybrać wersję oryginalną, z napisami lub z lektorem i to uważam za świetne rozwiązanie.

ocenił(a) film na 4
MarcoK

To, że każdemu może odpowiadać inna wersja nie zmieni faktów, że tylko i wyłącznie dubbing lub wybierany przez Ciebie Lektor mogą, powinny i pewnie staną się w końcu standardem zarówno w kinach jak i telewizji. Archaiczne, problematyczne, tańsze i gorsze rozwiązania takie jak napisy powinny były już dawno zniknąć z większych sieci kin. (chociaż w przeciwieństwie do założyciela tematu i bandy debili krzyczących że niby 'napiski są najlepsze' nie mam nic przeciwko wyświetlaniu obu wersji w kinach)

Nie bez powodu istnieją kina studyjne - w których właśnie ogląda się filmy w oryginalnej wersji, z napisami - do tego jest tam zakaz konsumowania jedzenia i kręcenia się podczas seansów. Więc jeśli ktoś chce pobawić się w krytyka, posłuchać niezrozumiałej dla większości polaków gry aktorskiej czy tam 'delektować' się filmami jak jakiś psychol to niech sobie idzie do studyjnego, a nie płacze że w kinie dla mas filmy lecą w wersji przygotowanej dla mas z możliwością wychodzenia sobie podczas seansu na papieroska, popijania coli czy jedzenia popcornu.

Po za tym jak już ustaliliśmy w innych wątkach tego i innych tematów to właśnie ścieżka dialogowa nazywana tutaj przez niektórych fanatyków 'super ważną głosową gra aktorską' jest problemem, to przez nią powstają tłumaczenia, to tej części większość polaków nie jest w stanie zrozumieć i wystarczy ją zastąpić dubbingowaną żeby każdy zdrowy Polak mógł bez problemu obejrzeć i zrozumieć dany film. - Tego samego o 'napiskach' powiedzieć nie można dla tego ta gorsza wersja nigdy nie będzie żadnym standardem.

Dodam tylko, że Lektora kiedyś nie lubiłem, ale tak analizując wszystkie za i przeciw dobrze przygotowana wersją lektorska nie jest takim złym rozwiązaniem. Wystarczyło by wyciszyć ścieżkę dialogową względem reszty (muzyki i otoczenia) dodać ścieżkę lektorską i wtedy osoby którym nie chce się bezproduktywnie tracić czasu na czytanie napisów nie będą tego zmuszeni natomiast osoby którym zależy na 'głosowej grze' będą sobie ją tam słyszeć w tle. Rozwiązanie dosyć ciekawe i uniwersalne, nie powiem ale i tak wolał bym dubbing.

Artemisek

ja lubię w tle lektora głosy kobiece i męskie aktorów właśnie, z napisami rzadko filmy oglądam, a większość znanych aktorów jak McKellena, Freemana, C. Lee czy Blanchett po głosach rozpoznaję.

Artemisek

Polski dubbing w filmach to dziadostwo.
Animacje są świetnie zdubingowane ale filmy to porażka.

ocenił(a) film na 5
_Zero_

_Zero_
Idealnie!!! zgadzam się!! Dubbing jest dla leniwców. Dodatkowo niszczy wszystko, nie da się oglądać, jest niemiłosiernie irytujący. Przykład z Freemanem też trafiony ! Pewne głosy muszą być oryginalne, bezwzględnie, filmy oglądamy nie tylko dla fabuły, akcji ale i aktorów i ich głosów, może nie wszystkich ale wielu. Przy dubbingu film traci sens, zupełnie. Bajki również uważam, że są masakrowane przez dubbing, wolę oryginalne żarty niż te przerobione "na nasze". Chodzę często do kina i dobija mnie jak nie mogę iść na film z napisami o normalnej porze, bo większość seansów jest z dubbingiem i przeraża mnie fakt, że coraz więcej produkcji pojawia się z w takiej wersji. Kiedyś była to bajka teraz?.... mam wrażenie, że wszystko jak leci. Nie wiem czy to zbieg okoliczności jednak większość osób jakie znam, które wybierają dubbing rzadko trzymali lub trzymają książkę w ręku.... Jak ktoś lubi dubbing spoko jakoś to dziwne upodobanie przeżyję, nigdy jednak przenigdy nie zgodzę się z tym, że normalna wersja to właśnie taka. NORMALNA WERSJA to z głosami oryginalnymi to logiczne! Gdyby głosy miały być polskie to byłby to polski film z polskimi aktorami, a nie jest więc jedyna słuszna wersja to oryginalna- Amen

Artemisek

"Normalne wersje, to te z dubbingiem."

Normalne wersje to te z głosami oryginalnymi. Dla osób nie znających języka napisy są stworzone. Jak ktoś nie potrafi czytać to niech wraca do podstawówki. A to że w Niemczech czy Włoszech ciągle dubbingują nie jest jakimś wyznacznikiem intelektu. Głos aktora jest także jego grą. Polski dubbing nie ma żadnych emocji, jest niespójny ze słowami aktora i często nie pasuje barwa głosu do oryginalnej postaci. Film z wyciętym głosem aktora a sztucznym dubbingiem nie jest dla mnie pełnym filmem lecz wyciętym.

ocenił(a) film na 4
KLAssurbanipal

Na szczęście mało kto podziela twoje zdanie, statystycznie na 20 polaków aż jeden wybiera napisy gdy ma do dyspozycji wszystkie 3 wersje tłumaczeń.

Ja osobiście nie mam zamiaru słuchać dziwacznych głosów, szwargotów, a nieraz i dziwnych dźwięków wydawanych przez zagranicznych aktorów, a dla osób nieznających języka jest jak widać na wyżej załączonym obrazku dubbing dzięki któremu dystrybutor zarabia więcej kasy - bo wiadomo, nikt nie tracił by 5 cyfrowych sumek gdyby nie było takiej potrzeby.


Co do fragmentu o podstawówce to szkoda komentować bo ojejku mógł bym ten film oglądać w oryginale, mógł bym też oglądać wersję z napisami, ale jest taki mały problemik bo wiesz, jak będę chciał sobie poczytać to kupię komiks, filmy to nie książki i są stworzone po to by je oglądać, a nie czytać i nie mam zamiaru wysłuchiwać zagranicznych głosów, napisy w '3d' nie będą zasłaniać mi obrazu, ani zbędnie rozpraszać natomiast osoby nieznające języka będą bez problemu mogły sięgnąć 'po popcorn' bez stresu że mogą nie zobaczyć?!? co mówią do siebie bohaterowie.

Artemisek

"Na szczęście mało kto podziela twoje zdanie, statystycznie na 20 polaków aż jeden wybiera napisy gdy ma do dyspozycji wszystkie 3 wersje tłumaczeń."

Nie wiem skąd masz takie statystyki, ale w nie po prostu nie wierzę. Jeśli by tak było to na filmach z napisami w tym samym czasie byłaby tylko 1/20 osób, które siedzą na tym samym filmie z dubbingiem. Często chodzę do kina i widzę, że jest prawie pełna sala z napisami. Ponadto liczba seansów jest zbliżona, zatem Twoje nieprawdziwe tezy można włożyć między bajki. Gdyby było inaczej to liczba seansów z napisami byłaby znacznie mniejsza od tych z dubbingiem.

"Ja osobiście nie mam zamiaru słuchać dziwacznych głosów, szwargotów, a nieraz i dziwnych dźwięków wydawanych przez zagranicznych aktorów"

Nie wierzę w to co czytam... Idziesz na zagraniczny film a nie masz zamiaru słuchać aktorów zagranicznych? To ja mam pomysł - oglądaj tylko filmy polskie. Chodzisz na filmy z dubbingiem, bo nie chcesz słuchać głosów oryginalnych aktorów (którzy są integralną częścią filmu). To taka trochę hipokryzja.

" natomiast osoby nieznające języka będą bez problemu mogły sięgnąć 'po popcorn' bez stresu że mogą nie zobaczyć?!? co mówią do siebie bohaterowie."

Popcorn bez stresu? Może dla nich bez stresu, ale dla wielu osób to właśnie stres, bo mi (i wielu innym osobom) bardzo zakłóca oglądanie filmu przy szeleszczeniu. Dziwna ta moda. Kiedyś z kin wyrzucano za szeleszczenie. Powinno to wrócić.
W filmach typu Avengers dialogów nie jest dużo. Są na prostym poziomie języka angielskiego, że ten kto zna angielski na poziomie podstawowym, bez problemu je zrozumie, a jak nie zrozumie skomplikowanego słowa to sobie od czasu do czasu przeczyta. Nie róbmy z ludzi idiotów. Oglądam filmy z napisami, żeby słyszeć aktorów (TO CZĘŚĆ ICH GRY!), a jak nie znam pojedynczego słowa to doczytam. W czym problem? Napisy nie zakłócają odbioru. Wystarczy skupić się na filmie, grze aktorów i fabule. Jak ktoś ma z tym problem bo musi sięgać po popcorn, to po co chodzi od kina? Oglądać dokładnie film czy jeść? Ja takich ludzi nie rozumiem. Przeszkadzają tylko innym. Mnie bardziej dekoncentruje taki osobnik niż pojawiające się napisy.
Dubbing zniekształca film. W każdym polskim dubbingu pojawiają się te same głosy. Ponadto są przekoloryzowane, wręcz z teatralną manierą, co w poważnych scenach brzmi nieraz komediowo odbierając całą powagę danej sceny. Ponadto są duże błędy w tłumaczeniu, głównie żarty są zepsute żeby dobrać na siłę jakieś słowa do kontekstu co nie udaje się często. Aktorzy nie sa dobrze dobierani, głosy sa na złej tonacji. Mogę wymieniać dziesiątki argumentów. Film z dubbingiem jest wg mnie zniekształcony.
W sumie dobrze, że jest dubbing bo dzięki temu wiem, że na takie filmy częściej chodzą "popcornowcy" żeby nie tracić scen kiedy sięgają po kolejną garść. Może na wersjach z napisami jest nieco spokojniej choć zawsze znajdą się czarne owce na seansie.
Mnie nie przekonasz. Ty chodzisz na dubbing, bo wolę mieć pełny film z oryginalną ścieżką dźwiękową. Ty wolisz wygodę, nie przemęczanie się w czytaniu i na tym zakończmy dyskusję.

ocenił(a) film na 4
KLAssurbanipal

Chyba sobie jakieś żarty stroisz.

Po pierwsze - zarzuciłeś mi kłamstwo, skoro kłamie udowodnij to w jakiś sposób, bo wszelkie dane statystycznie są publicznie dostępne i to Twój problem że nie chce Ci się z nimi zapoznać.

Odnośnie hipokryzji (lol) nie mam zamiaru tego absurdalnego zdania nawet komentować bo w tej kwestii wyjaśniłem wszystko natomiast jeśli chodzi o kino polskie to moimi ulubione gatunki są: Fantasy, Mistey, Kryminały, Dreszczowce, Sci-Fi i filmy animowane więc Polskie produkcje odpadają.

Odnośnie popcornu - w tym momencie jesteś bezczelny albo niedoinformowany jeśli odczuwasz stres, bo ktoś je sobie popcorn w kinie to udaj się do kina studyjnego - one powstały właśnie dla osób takich jak Ty, które przez 2 godziny bez przerwy gapią się w ekran, i nie odwracają wzroku. W międzyczasie 'delektują się' dziełami sztuki w stylu 'Avengers' czy 'Doktor Strange' podziwiając różne walory i rozkładając film na części pierwsze itd. a od przeciętnych ludzi się odwal bo każdy ma prawo spędzać czas tak jak lubi natomiast jakie zasady panują w kinie sprawdź sobie zanim kupisz bilet. Proste.
Tam masz zawsze napisy, zakaz żarcia i inne bajery dla Ciebie.

Ja osobiście chodzę do kina właśnie po to by w miłej atmosferze oglądać sobie film najlepiej w wersji 3d, i żreć w międzyczasie chrupsy lub popcorn bo sprawia mi to przyjemność więc przestań z tymi durnymi pytaniami retorycznymi w stylu 'po co chodzisz do kina', i skończ udawać idiotę bo to akurat jest oczywiste i jasno wynika z moich wcześniejszych wypowiedzi. Na szybkiego skomentuje resztę Twojej wypowiedzi - skupiać mogę się na kiblu, wolę jeść popcorn. Dalej znów coś o jedzeniu - jak mówiłem, skoro nie pasuje wypad do kin studyjnych. Argument o zniekształceniu przyjąłem, jedyny sensowny w Twojej wypowiedzi ale odnosi się tylko filmów w języku który w jakimś stopniu znasz - powiedz mi teraz jak przyjemnie ogląda Ci się kino francuskie i niemieckie.

Na koniec - nie wymyślaj bzdur, bo żadnych idiotycznych napisów nie czytam, nie mam takiej potrzeby, i nie chodzę na wersję z napisami z powodów które opisałem wcześniej (głównie - zasłonięty obraz + oraz fakt, że wolę słyszeć język którym posługuje się na co dzień).

Artemisek

Właśnie dla takich ludzi jak Ty stworzyli dubbing - żyjących bez patrzenia na innych, nieprzemęczających się, nie lubiących skupić się na filmie. W ogóle nie nadajemy na tych samych falach i na tym skończmy. Dla mnie przyjemna atmosfera jest wtedy, kiedy nikt mi nie przeszkadza i mogę skupić się na filmie - fabule, dialogach, zagmatwanym scenariuszu, intrydze itp. a nie na kolesiu obok, który zażera popcorn a potem pyta współtowarzyszy o co chodziło przeszkadzając innym (bo oczywiście stracił scenę sięgając łapą po kolejną garść popcornu). Kinem ja chcę się delektować, czuć z tego przyjemność i CZUĆ TYLKO KLIMAT FILMU, a nie zapach żarcia ludzi obok. Do tego są RESTAURACJE, a nie kino. Do kina idzie się oglądać film, a do restauracji jeść - proste. Kina studyjne? grają tam nieliczne filmy, o nielicznych godzinach emisji. Blockbuster też chce oglądać w ciszy. Jednak teraz rzadko to możliwe. Radzę poczytać w wikipedia.pl do czego służy kino, a do czego restauracja czy pub.
Kino francuskie czy niemieckie oglądam z napisami i sobie czytam. Przestałem "głoskować" w 2. klasie podstawówki w przeciwieństwie do pewnej części społeczeństwa (którą podałeś za przykład) i bez problemu umiem skupić uwagę na całym filmie i czytaniu napisów. Po 2-3 minutach umysł się przyzwyczaja i napisy są czytane AUTOMATYCZNIE z oglądaniem filmu. No, chyba że ktoś po latach nadal ma problemy z czytaniem...
Dlatego cieszę się, że jest dubbing, jednak go nie preferuję. Spora część ludzi, którzy nie potrafią się skupić (a co za tym idzie przeszkadzają dopytując, czy sięgają po garście popcornu) na szczęście wybiera się na dubbing... Choć i tak czarne owce przeszkadzają. Kto powiedział, że film Marvela nie może być oglądany w spokoju? Dla Ciebie przyjazna atmosfera jest wtedy, gdy ogląda się niepełny film (50% gry aktorów bo bez głosu, który jest też grą), je na filmie itp. Dla mnie przyjazna atmosfera jest wtedy, gdy wychodzę ze znajomymi, każdy ogląda z uwagą film (skupia się na fabule a nie denerwuje się siedząc kilka min bez ruchu, że musi zrobić coś z rękami i sięgać po jedzenie) i delektuje się filmem w trakcie oglądania, a po filmie na spokojnie może pójść do restauracji i wspólnie ze znajomymi przy piwie czy posiłku podzielić się wrażeniami i opiniami na temat filmu. mamy inne podejście, poglądy na temat filmów i na tym zakończmy.

ocenił(a) film na 4
KLAssurbanipal

Znowu wypisujesz bzdury. Oczywiście że w kinach studyjnych (nie wszystkich) można oglądać blockbustery.

Dla tego jeśli będę chciał obejrzeć sobie film w którym jest zakaz konsumpcji to wybiorę się do takiego, zamiast jak idiota płakać na forum i wygadywać bzdury że nie ma dla mnie miejsca. Rusz dupę i przyjedź do Wrocławia - kina Nowe Horyzonty - jest tam zakaz jedzenia, oprócz tego we Wrocławiu mamy jeszcze jedno kino DCF gdzie masz same filmy z napisami, zakaz konsumowania pokarmu i spożywania napojów ale blockbusterów raczej nie ma. W nowych horyzontach co prawda są emisje z dubbingiem i 3d, ale w tym drugim same napisy. - dla tego skończ wygadywać bzdury, i znajdź kino odpowiednie dla siebie zamiast pajacować, wypisywać bzdury i płakać jaki to popcorn jest zły.


Ja osobiście nie lubię restauracji, i nie mam zamiaru marnować wolnego czasu na rozdzielanie 2 czynności, które preferuję wykonywać jednocześnie. Przed wejściem mogę sobie zakupić popcorn, a promocje oraz miłe Panie z kina do tego zawsze zachęcają. Zazwyczaj kupuje też Pepsi, z rureczką którą mogę sobie siorbać napoik wraz z innymi oglądającymi, co z resztą także jest polecane przez pracowników kin do których chodzę. Dodatkowo regulamin zabrania wnoszenia WŁASNEGO żarcia po to by zachęcić ludzi do zakupu ich jedzenia.

W każdym razie jak mówiłem, większość kin jest najwyraźniej nie dla Ciebie więc idź sobie na nowego 'x-mena' w wersji 2d, z napisami, zakazem żarcia i gadania do Nowych Horyzontów. Ja natomiast będę nadal korzystać ze standardowego Heliosa i Cinemacity w których podczas oglądania zaleca się spożywanie napojów i zakupionych w kinie pokarmów.

Co do napisów czytanych automatycznie, i co z tego że są czytane automatycznie jak denerwują dziwaczne trudne do wypowiedzenia słowa francuzów czy odpychający wręcz szwargot niemiecki.
Nie dość, że muszę męczyć się słuchając ten szajs, z którego i tak niczego nie rozumiem i niczego nie wyniosę to jeszcze muszę gapić się na zasłaniające ekran napisy i skupiać na dolnej części ekranu co na dodatek uniemożliwi mi spożycie pokarmu. - Zbędne utrudnienia, które w przypadku tych wersji filmu nie przynoszą żadnych korzyści. A gry 'głosowej' i tak nie jestem w stanie ocenić, bo niczego nie rozumiem (piszę częściowo teoretycznie, z niemieckim nie mam problemów ale nie zmienia to faktu, że nie znoszę szwargotu w kinie).
W przypadku gdy jest Dubbing wszystkie te problemy znikają, i mogę cieszyć się głosową grą aktorską naszych rodzimych aktorów w między czasie robiąc to co lubię.

I skończ z tym 'na tym zakończmy' bo nie mam zamiaru pozwalać na to, by byle dupek zarzucał mi kłamstwa, wypisywał pierdoły insynuując że w kinie robię coś niestosownego oraz wypisywał farmazony że od jedzenia popcornu czy chipsów jest restauracja(wtf?). I jak mówiłem, gdybyś tego nie odkrył wcześniej - w pawie każdym kinie promowany jest popcorn właśnie po to, żeby go spożywać podczas seansów, naprzemiennie chrupiąc i siorbiąc napoik, a to że jesteś nie doinformowany i nie wiesz gdzie jest Twoje miejsce to nie mój problem. (wypad do nowych horyzontów i skończ wymyślać).

Bo podsumowując całe nasze rozmowy - napisałeś do tej pory same bzdety.

1. Ilość sprzedanych biletów wzrasta wraz z większą ilością dostępnych wersji (dubbing i 3d) dla tego Polscy dystrybutory są w stanie zainwestować dziesiątki tysięcy na dubbing jednej produkcji i nie dość, że inwestycja się zwraca to jeszcze liczą zyski których w przypadku samych emisji 2d+napisy by nie było. Same seanse z dubbingiem cieszą się o wiele większą popularnością i przychylnością w społeczeństwie.

2. Dane statystyczne z różnych lat jasno pokazują że napisy są najmniej lubianą formą tłumaczeń. Można sobie o tym poczytać chociażby na wiki lub samemu poszukać. różnice są takie jak mówiłem - 4-8% badanych wybiera napisy spośród 3 dostępnych wersji.

3. Popcorn nikomu normalnemu nie przeszkadza, jeśli już trafi się jakiś kwiatek, to istnieją dla takich 'kina studyjne' takie jak 'kino nowe horyzonty' gdzie normalnie można oglądać blockbustery, w przeciwieństwie do tego co pisałeś niedoinformowany człowieku.

4. Połowa Twoich 'argumentów' za napisami znika jak tylko do gry wchodzą filmy z innych krajów. Słuchanie dźwięków typu "die Spelunke" "pauken" czy innych kwiatków "die glut" albo bajeranckich nazw francuskich "larwa merle" czy "węątenęąęną" (nawet nie idzie tego zapisać odpowiednio fonetycznie haha) bądź nawet zwykłych "porfawor" jest niezwykle denerwujące i psuje przyjemność, a 'gry' aktorskiej i tak w tym nie uświadczysz bo niczego nie rozumiesz i jedyne co nie oglądać takich produkcji, lub czytać wszystkie napisy (znika argument że sobie 'doczytujesz' to czego nie rozumiesz). A obraz nadal zasłonięty, bo wciąż skupiasz się na dolnej części ekranu.

5. Wbrew temu co mówiłeś, seansów z dubbingiem jest więcej niż z napisami.
Helios wrocław magnolia - Poniedziałek.
alicja - 5:1, X-Men: 3:2, Capitan Ameryka: 1:1
Helios bielany, niedziela;
Alicja 8:1, x-men 3:2, cap 1:2(tylko tutaj napisów jest więcej ale brakuje najpopularniejszej wersji 3d dubbing więc może być jakiś błąd)
Cinema City korona, niedziela:
Alicja 7:4, cap 4:1 x-men 2:2

Kino o bohaterach 14:10 ogólnie w przypadku filmów mających 2 wersje: 34:16 (księga dżungli też ma 2 wersje ale jej już nie będę liczyć bo nie ma pg13).

O reszcie tego co pisałeś szkoda gadać, idź się delektować, przeżywać orgazmy, onanizować czy cokolwiek Ci się tam dzieje podczas bezszelestnego oglądania literek zasłaniających obraz doprawionych 'genialną' grą dźwiękową czy jakkolwiek to nazwać gwiazd kina typu Chris Evans w miejsca które są do tego przeznaczone i nie wymyślaj pierdół.

ocenił(a) film na 8
Artemisek

Seansów z dubbingiem jest więcej, niż z napisami...

Jedzcie kupę, miliony much nie mogą się mylić?

O przewadze jakiejś wersji nie świadczy bynajmniej jej popularność.
Idąc Twoim tokiem myślenia najlepsza muzyka to diskopolo, a najlepszy pisarz to Paulo Coelho.

Dubbing okalecza grę aktorską i niuanse. Lektor tak samo. Tyle ode mnie.

Pozdrawiam "czytaczy".

ocenił(a) film na 4
Holy_Ghost

Następnym razem przeczytaj całość . Osoba z którą dyskutowałem twierdziła, że w kinach jest tyle samo seansów obu wersji twierdząc że 'normalna wersja to wersja z napisami'
Stwierdzenie to jest kłamstwem.
Już od podstawówki człowiek uczy się na jakiej zasadzie funkcjonuje świat, i oczywiście większość może się mylić, możemy nie podzielać ich zdania ale nie zmieni to faktów - normy społeczne ustala właśnie większość. (w tym konkretnym przypadku nie musi to przecież świadczyć o jakości jak trafnie zauważyłeś, ale ja nigdzie tak nie pisałem) po prostu osoba z którą rozmawiałem wypisywała brednie.

Zauważyłem w Twojej wypowiedzi pewien błąd. 'Dubbing okalecza niuanse' - to zdanie jest pozbawione sensu albo nie zostało dokończone xd

O przewadze danej wersji dla danej osoby świadczą prywatne preferencje oglądającego, i dla mnie zastąpienie czyjegoś głosu jest mniejszym okaleczeniem niż zasłanianie obrazu jakimiś zbędnymi napisami. Dla konesera który chce oceniać grę aktorską i w miarę zna język zapewne wersja z napisami może być lepsza, bo może lepiej ocenić ekspresje aktora dla mnie nigdy nie będzie. W filmach typu Kapitan Ameryka twórcy kładą nacisk na efekty specjalne i inne rzeczy i napisy przeszkadzają w ich odbiorze.

Artemisek

A moim zdaniem każda z wersji ma swoje plusy i minusy :) Osobiście za dubbingiem nie przepadam, bo wydaje mi się sztuczny, co odbiera mi czerpanie przyjemności z oglądania filmu. Lektor zagłusza co prawda głosy aktorów, ale wg mnie już tak sztucznie nie brzmi i można się przyzwyczaić. Wybierając wersje z lektorem, można się w pełni skupić na efektach wizualnych bez ciągów liter zasłaniających połowę ekranu. A napisy? Cóż prawdą jest, że nie wygląda to dobrze, wzrok automatycznie ucieka w dół ekranu. Z drugiej strony dzięki wersji z napisami słyszy się prawdziwe głosy aktorów.Jak wiadomo aktor wcielając się w daną postać gra nie tylko np mimiką, ekspresją twarzy ale też głosem. Dubbing i lektor nie pozwalają na pełnym skoncentrowaniu się na ocenie gry aktorskiej. Najlepszym więc wyjściem wydawałoby się obejrzenie wersji oryginalnej. Można skoncentrować się zarówno na efektach wizualnych jak i grze aktorskiej. Tylko niestety wiele osób nie zna tak dobrze języka angielskiego, więc pozostaje im wybrać którąś z dostępnych wersji. Jeśli film który chcemy obejrzeć jest w oryginalnej wersji np w języku francuskim czy niemieckim to tym bardziej pozostaje się zdecydować na dubbing, lektor czy napisy. Ja osobiście wybieram najczęściej lektora, bo napisy znacznie przeszkadzają w odbiorze. Sprawa ma się trochę inaczej gdy decyduje się obejrzeć jakiś film ze względu na aktorów, którzy w nim grają. Wtedy męczę się z z tymi nieszczęsnymi literkami :) Odchodząc już od tego co preferuję a czego nie ,muszę przyznać, że zdziwiła mnie jedna rzecz. Jak decydując się obejrzeć dany film, w jego odbiorze mogą przeszkadzać dialekty czy "szwargot"? Przecież język w jakim zrobiony został film jest jego częścią. Dla mnie zagraniczny film z podłożonym dubbingiem jest niepełny albo może ujmę to inaczej, zmieniony, to już nie jest to samo. Jakby tak się zastanowić taki lektor też najlepszym wyjściem nie jest, bo zagłusza głosy i także jest to coś sztucznego. Tylko że w tym wypadku lektor jedynie tłumaczy kwestie aktorów. Dubbing to już coś nowego, obcego dodanego do filmu. Jeśli chodzi o jedzenie w kinach to owszem, może to być uciążliwe. Szeleszczenie i chrupanie może naprawdę skutecznie uniemożliwić przyjemny seans. Osobiście nie gra mi na nerwach jedzenie w kinie o ile tego nie słyszę ;) Można przecież pożywiać się w ciszy nie przeszkadzając innym. Niektórzy skupiają swoją całą uwagę na filmie, inni lubią sobie przy tym coś podjeść i wszystko jest w porządku o ile to podjadanie odbywa się bezdzwięcznie dzięki czemu nikomu nie przeszkadza i wszyscy są zadowoleni ;) Ja czasem też lubię coś zjeść kiedy oglądam, ale staram się ostentacyjnie nie chrupać, nie siorbać i nie mlaskać, po to aby nie zakłócać innym seansu. To tyle z mojej strony. Może i nieszczególnie błyskotliwa i za pewne pełna powtórzeń była ta moja wypowiedz, pewnie też niezbyt wiele dodała do tej zajmującej dyskusji, ale cóż nudziło mi się więc postanowiłam dodać tu swoje trzy grosze ;))) Pozdrawiam

Gabiko

Podsumowując tą dyskusję. Jedzmy gówno, miliony much nie mogą się mylić! xD

Jak wspomniała Gabiko, każda wersja ma swoje plusy i minusy. Akurat lubię zarówno lektora jak i napisy, a nie uważam się za osobę niedouczoną czy idiotę, tylko dlatego, że nie wybieram filmów z dubbingiem. Mój wybór, w końcu żyjemy w wolnym kraju. "Normy społeczne ustala właśnie większość". Weź pod uwagę, że obecnie ta większość, to ludzie którzy w życiu przeczytali jedną książkę (o ile w ogóle przeczytali i posiadają taką umiejętność, bo przecież zawsze można się wykręcić wszelkimi dys), a pani lekkich obyczajów używana jest przez nich jako przecinek. Jakoś mnie ten fakt wcale nie cieszy i nie podoba mi się, że to oni są tą większością ustalającą normy.

Niestety niewątpliwym minusem dubbingu jest jego fatalna jakość. W kinie może jeszcze jakoś to brzmi. W domowym zaciszu niestety już nie. Nie mając wypasionego kina domowego, 90% filmów aktorskich a dubbingiem, trzeba siedzieć z pilotem w ręku by pogłaśniać na full dialogi bohaterów, by za moment szybko ściszać, gdy ryknie muzyka lub jakiś efekt dźwiękowy. Nie mówiąc już o fatalnie dobranych aktorach. O ile w filmach animowanych jakoś to nie razi, ale niestety Gandalf szwargoczący głosem Zborowskiego, jest po prostu żałosny. I o ile Zborowskiego bardzo lubię i szanuję, to głosowo pasuje do Gandalfa niczym wół do karety. Jeśli już musimy się tak na siłę wzorować na innych krajach i ładować wszędzie dubbing, zacznijmy to robić poprawnie.
Drugim minusem jest to, że dubbing nie jest niczym innym jak maksymalnym ułatwieniem odbiorcy oglądania filmu, ba, nawet pozwala mu wyłączyć wszelką aktywność mózgową poza tą potrzebną do oddychania, pożerania popcornu i ewentualnego drapania się po jajach, używania smatfonów albo obściskiwania się z dziewczyną/chłopakiem. Owszem, to jest uogólnienie, bo na dubbing chodzą osoby będące całkowitym tego przykładu przeciwieństwem.

Artemisek - z całym szacunkiem do Ciebie i Twojego zdania, niestety brzmisz jak agitator, któremu zapłacono za wychwalanie dubbingu i niestety robisz to w sposób chamski i prostacki, obrażając każdego, kto nie popiera Twojego zdania.
Poniżej wypowiada się Katoola. Napisy są dla między innymi także dla osób niesłyszących. Może spotkaj się z Panią w realu i powiedz Jej prosto w oczy, że jest idiotką bo ogląda film z napisami. O ile masz dość odwagi, bo każdy jest kozak jak go odgradza od innych monitor komputera.

ocenił(a) film na 4
Gabiko

Fajna wypowiedź, przynajmniej z sensem.
Mało kto wie, ale lwią część (w pierwszych 2 tygodniach zdecydowaną większość)zysków kina czerpią właśnie ze sprzedawanego tam jedzenia i dla tego jest ono takie drogie.
Czy przeszkadza, czy nie - ja tam raczej nie zwracam na to uwagi, ale wiadomo że staram się po chamsku nie siorbać i nie żreć popcornu w sposób który przeciętnego człowieka mógł by denerwować(na bufonów czy nadwrażliwców od 'delektowania się filmami' mam wywalone, wiedzieli gdzie idą na film). Ogólnie staram się też unikać głośnych rozmów - jak już to szeptem, i raczej kiedy na sali jest luźno żeby nikomu nie przeszkadzać. No ale to są raczej kwestie oczywiste :s

Dialekty jak dialekty, jedni je lubią inni nie - ja tam jestem Polakiem, mógł bym oglądać nawet Polskie remake filmów czy seriali (a co mi tam) o ile były by na zbliżonym poziomie (a niestety nie są). Gdybym mieszkał w Anglii to pewnie chciał bym wszystko oglądać nie w Amerykańskiej wersji języka tylko brytyjskiej (chociaż kto wie, czy robiło by mi to różnicę).

W każdym razie takie są fakty, że jako mieszkańcy Polski powinniśmy mieć własną wersję językową filmów, a nie jakieś lektory czy napisy. Wersja z napisami powinna być dostępna w drodze wyjątku - dla koneserów kina, osób niedosłyszących + w kinach studyjnych wersje oryginalne oraz z napisami, dubbing w drodze wyjątku.

3d, jak 3d - jedni lubią, inni nie tutaj już kwestia wolna. W wersjach z napisami 3d to jakaś tragedia, coś takiego powinno być emitowane w drodze ostateczności (lub sporadycznie). Jeśli film jest wyświetlany 3 razy dziennie, to jednak powinny być dostępne wszystkie 3 wersje - Dubbing 3d, Dubbing 2d, Napisy2d. Ewentualne 3d+napisy w weekend i tyle ;P

No ale w sumie to Disney właśnie tak emituje filmy xD

ocenił(a) film na 10
Artemisek

Ostatnio obejrzałam 2 części Avengers. Pierwszą z lektorem, a drugą z dubbingiem. Ale potem jeszcze 1 z dubbingiem i byłam w szoku. Jeśli kojarzycie może scenę, kiedy Tony i Bruce rozmawiają o berle. Tam Kapitan Ameryka mówi :"Czy jest na sali tłumacz?" Tymczasem oryginalna wersja(podkreślone w lektorze i napisach) to:" Czy tak jest zawsze?" Więc ja zdecydowanie bardziek polecam lektora i napisy

ocenił(a) film na 10
Artemisek

Nie zgodzę się co do ostatniego. Oglądałam niedawno 2 części Avengers z dubbingiem i napisami. Owszem, napisamy czasem przeszkadzają obejrzeć dokładnie daną scenę, ale dubbing jest jeszcze gorszy. W 2 części, Czas Ultrona, była scena z Tonym, Brucem i Stevem. Tony rozmawiał z Brucem o berle. W oryginale (napisy i lektor) Steve dodał tam: " Czy tak jest zawsze?" , kiedy w dubbingu było to: " Czy jest na sali tłumacz?" Dlatego naprawdę nie lubię oglądać filmów z dubbingiem. Polecam lektora i napisy, no chyba że ktoś naprawdę nie nadąrza, wtedy dubbing może być jedynym rozwiązaniem.

ocenił(a) film na 4
kika909

W Avengersach dubbing jest bardzo słaby, w ogóle dubbing disneya jest słaby - obejrzyj sobie Zwierzogród dla przykładu. Świetne głosy, świetnie dobrani aktorzy i co? Cała masa baboli typu kojoty nazywane wilkami.

W każdym razie w zwierzogrodzie i tak Polski dubbing jest lepszy niż ten z oryginału, z beznadziejną Goodwin - więc wolę wersję dubbingowaną (widziałem obie).

Mi szczerze mówiąc takie rzeczy strasznie nie przeszkadzają, wiadomo że fajniej było by gdyby tłumaczenie było dosłowne no ale to raczej jest nieosiągalne. Tak samo jak większość Polaków nie zrozumie niektórych żartów sytuacyjnych.

Najgorszy dubbing i tak ostatnimi czasy był w Batman vs Superman (to moja stara)... No ale jak mówiłem, to nie jest kwestia samego dubbingu, a lipnego tłumaczenia i pod tym względem rzeczywiście można mieć poważne zastrzeżenia. Przy czym nie do samej formy, a do jakości jej wykonania.

ocenił(a) film na 7
Artemisek

Wybacz, że wtrącam się do waszej konwersacji, ale tak sobie czytam i czytam, i naprawdę nie jestem w stanie zgodzić się z Tobą w pewnych kwestiach i przejść obok obojętnie, nie powiedziawszy absolutnie niczego na ten, jak widzę, bardzo sporny temat.
Jeśli przeczytasz komentarz pod spodem, dowiesz się jakie jest moje zdanie na temat dubbingów. Nie będę się więc powtarzać i rozpisywać o tym, jak mocno mi przeszkadzają.
Jeśli chodzi o filmy z wykorzystaniem napisów, cóż, jeszcze nigdy, powtarzam nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem, gdzie napisy zasłaniałyby 50% danego filmu. Jeśli taki istnieje, w co szczerzę wątpię, to bardzo prosiłabym o link czy cokolwiek takiego, abym i ja mogła zobaczyć to na własne oczy i się przekonać.

I jeszcze coś: marvelowskie produkcje zawsze oglądam z napisami i jeszcze nigdy mnie to podczas seansu nie rozproszyło i nie zakłóciło w żaden sposób odbioru. To, że dużo dzieje się na ekranie w niczym nie przeszkadza. Może wystarczy się bardziej skupić, troszkę się wysilić? Ostatecznie istnieje coś takiego, jak podzielna uwaga. :)

ocenił(a) film na 4
Bonesss

Widziałaś kiedykolwiek film w 3d z napisami? Efekt 3d na napisach jest taki, że wyglądają jak by wyrastały z ekranu - kompletnie nie idzie skupić się na akcji która wygląda jak by działa się w odległym tle.
I nie, nie wyślę Ci żadnych linków - idź sobie do kina na byle jaką produkcję w 3d, i zobaczysz dokładnie to o czym mówię, A co do wysilania się - podczas oglądania filmów w kinie oraz domu jak pisałem - zamierzam się relaksować, i jeść popcorn, a nie wysilać - niby po co miał bym to robić skoro w wersji z dubbingiem nie muszę?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones