Muszę przyznać, że dawno się tak nie wzruszyłem na filmie...
Dobre dialogi! Pamiętacie jakieś?
"...Do mojego okna zimne nocne powietrze zaniosło dźwięk upuszczonego pudełka z chusteczkami higienicznymi, które ojciec podawał Williamowi Gibbsowi. Było tak, jakby atleci podawali sobie pałeczkę w sztafecie.
Wydawało się, że ten sam zawór, który wyzwolił morze łez u Williama Gibbsona, zaczął zakręcać potoki łez mojego ojca, które wcześniej wyżłobiły bruzdy na jego twarzy i przez pół roku zalewały nasz życie..."