Reżyser przekonuje, że piosenka jest dobra na wszystko. Tytułową bohaterkę chyba skutecznie.
Inaczej spostrzegam to, o czym jest to film. Nie odkrywa nic nowego (po Glorii z 2013 roku). To opowieść o dojrzałej kobiecie, która chce cieszyć się życiem i wierzy, że może jeszcze znaleźć miłość. I świetnie - czas się wyzwolić z patriarchalnych oczekiwań i wizerunku matki, żony (nawet byłej) i babci. Tylko jak to zrobić, gdy nie ma z kim, bo spotkany mężczyzna tkwi w toksycznym związku z byłą żoną i roszczeniowymi dorosłymi córkami. Temat wydaje się coraz bardziej aktualny, szczególnie jak posłucha się rozmów panów po 50-tce opowiadających z pasją o swoich dolegliwościach, uprawianiu działki i wnukach. Brrrr
Trzymam za Glorię kciuki i wierzę ,że znajdzie gdzieś porządnego faceta, Ta cała historia może dotyczyć przecież każdej samotnej kobiety także w Polsce......a piosenka przewodnia rewelacyjna ! czy ktoś wie kto to śpiewa ?
Mój wpis odnosił się jednak do czegoś innego. Do pewnego stylistycznego zaokrąglenia obecnego w filmie, gdy bohaterka wyśpiewuje piosenki, które oddają, co jej w duszy gra (zapewne jest to celowy komediowy akcent). Piosenki zbyt łatwo komponują się z akcją.
To stylistyczne zaokrąglenie odejmuje wagę filmowi. Muzyczna ekspresja ważną rolę pełni też np. w innym filmie Lelio, "Fantastycznej kobiecie", jednak robi to nie tak łatwo jak tutaj.