Film warto oglądnąć jedynie ze względu na gore. Hank Stone jest świetny, Newby i Friedenberg grają dobrze, resztę aktorów można rozstrzelać. Shahlavi to świetny aktor jeśli chodzi o kino kopane, ale w historii z rycerzykami za dużo nie mógł pokazać (w dodatku grał fatalnie). Lepiej kolejny raz obejrzeć wspaniałego "Premutos'a".
Gore jest przyzwoite i w zadowalającej ilości, chociaż te sceny są zbyt "szybkie" i za krótko pojawiają się na ekranie. To jednak nie jest jedyny pozytyw tego filmu. Jak na taką niszową, prawie anonimową produkcję, fabuła jest zaskakująco dobra; dwie historie dobrze współgrają ze sobą oraz z filmową teraźniejszością i jeszcze ten zwrot akcji w zakończeniu. Co do aktorstwa, to Newby zagrał genialnie i stworzył najbardziej charakterystyczną postać, a Shahlavi chyba najgorzej i był irytujący w tej roli "jedynego sprawiedliwego" rycerza, podobnie jak ta jego Annabel.