Jeżeli chodzi o treść, nam przedstawioną - ogromny minus. Nie mogłem patrzeć na tak istotny brak wiedzy twórców na temat stanu nieważkości. Np momenty odłączania modułów - z jakiej racji w momencie odłączenia każda część odskakiwała na kilka metrów i się zatrzymywała ?
Inny przykład. Co ciągnie w przestrzeń Kowalskiego w momencie gdy Dr Stone wisi nogą przyplątaną do linek. Dlaczego go nie wciągnie, wystarczyłoby użyć minimalnej siły, a on sam by podleciał. W momencie gdy go puściła on nie wisiał w miejscu tylko odrzuciło go nieznaną nikomu energią w przestrzeń.
Z innej beczki. Jakim prawem tak niekompetentna osoba jak główna bohaterka znalazła się na misji?
Pamiętacie pana przebitego na wylot na samym początku filmu? Niemożliwe. Nie mogłoby go przebić na wylot, a nawet jeżeli już się stało to jakim cudem wciąż był w tym samym miejscu, gdzie jest zasada dynamiki Newtona mówiąca, że akcja = reakcja. Dostał ogromną ilość energii i nie wybiło go w przestrzeń - niewiarygodnie słabe.
Następna sprawa to motyw pod koniec filmu - skoro ona wylądowała swoją kapsułą na Ziemi, to inne części statku także musiały wylądować, ale my widzimy jak wypalają się w atmosferze...
Nie spodziewałem się takiej słabizny, tak bardzo zmarnowany potencjał drobnymi głupotami
Film pomimo faktu, że trzyma w napięciu, nie pozwalał mi się sobą cieszyć z powodu tych ekstremalnie głupich sytuacji.