Pierwsza część Kobiet Mafii była w sumie ciekawym filmem z jakimś pomysłem. Mimo, że Doda działała mi na nerwy to film obejrzałem z przyjemnością. Niestety cześć druga.......sam nie wiem czy wielka tragedia czy jednak zwykła żenada. Znani aktorzy to nie wszystko. Agnieszka Dygant w pierwszej części była genialna, tutaj jej gra wyrazała tylko jedno - "Co ja tu do k....y nędzy robię?". Piotr Adamczyk jako mafiozo to już jedno wielkie nieporozumienie. Katarzyna Warnke niby smieszyła dalej choć jej teksty ocierały się o humor rynsztokowy. Czasami widać było, że ta rola ją męczy. Wielbiciele telenoweli Luz Maria mogliby być zachwyceni obecnością Angie Cepedy, o ile przyszli zobaczyć film Vegi. Właściwie trudno jakąś rolę uznać za wartą uwagi bo sama akcja.....właściwie nie było żadnej akcji, logiki tylko zlepek przypadkowych scen. Szczytem żenady logicznej była scena wiercenia kolan wrednego administratora kamienicy. Po takiej akcji potrzeba przynajmniej roku by stanąć na nogi i chodzić i to w wariancie szalenie optymistycznym. Tymczasem u Vegi kilka dni później pan administrator jak gdyby nigdy nic zamiatał chodnik przed budynkiem. Myślę, że nawet tępy dresiarz uznalby, że coś tu nie gra. Tak samo nie wiem po co był wątek żony terrorysty z Państwa Islamskiego. Chyba tylko po to by Agnieszka Popławska mogła zgarnąć honorarium. Generalnie po obejrzeniu drugiej części przestała mi działać na nerwy Doda z części pierwszej. Strata czasu, lepiej pójść na spacer.
Ups, pomerdalo mi się z Pitbull - Ostatni pies. Tak samo Popławska ma na imię Aleksandra, a nie Agnieszka.