PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=788310}

Kraina Lodu. Przygoda Olafa

Olaf's Frozen Adventure
6,6 9 889
ocen
6,6 10 1 9889
5,2 10
ocen krytyków
Kraina Lodu. Przygoda Olafa
powrót do forum filmu Kraina Lodu. Przygoda Olafa

Właśnie widziałam zwiastun krótkometrażówki z rodziny Frozen. Pod trailerem jest sporo osób, które się sprzeczają czy Olaf już na samym początku używa słowa zaj..ty czy zalepisty. Z tego co pamiętam, to film przeznaczony dla najmłodszej widowni i takie teksty są niedopuszczalne. Z ciekawości obejrzałam oryginalny zwiatun, tam oczywiście Olaf mówi po prostu, że "to będzie najlepsze". Nie winie tu zatem nikogo poza polskim dystrybutorem.

ocenił(a) film na 7
Mrs_cytryna

Olaf w zwiastunie mówi po prostu "zalepistą tradycję" w oryginale natomiast jest mowa o tradycji jakiej Anna i Elsa jeszcze nie widziały. Podobna sytuacja miała miejsce w pełnometrażowym filmie, gdzie w jednej ze scen Olaf mówi "to się sprawa poszła ciurlać" Myślę, że jest to raczej mrugnięcie okiem ze strony polskich twórców w stronę rodziców, którzy będą zmuszeni być w kinie razem ze swoimi pociechami. Nie sądzę, aby najmłodsza widownia zorientowała się o co chodzi.

Mrs_cytryna

No niestety taki "urok" polskiego tłumaczenia... Nigdy nie mogę zrozumieć czemu w polskich wersjach językowych filmów dla dzieci musi być tyle: "mrugnięć okiem", podtekstów i żartów politycznych lub społecznych, których nie było w oryginale, które są niezrozumiałe dla dzieci i nie wiem czemu mają służyć: chyba temu żeby jacyś "wielcy dorośli", którzy nie potrafią cieszyć się pięknymi animacjami i ich piękną historią (mając świadomość że są to filmy dedykowane dla dzieci więc mogą być trochę bardziej naiwne, łagodne czy prostsze niż kino dla dorosłych), mogli "znaleźć coś dla siebie" :/ Dlatego bardzo żałuje kina nie mają chociaż raz w tygodniu seansu najnowszych animacji w oryginale z napisami. Żeby dorośli miłośnicy animacji mogli ją zobaczyć taką jaką jest z takim humorem i takimi głosami jakie wybrali reżyserzy i producenci. Pozdrawiam! :)

ocenił(a) film na 10
Vanad25

Podpisuję się pod Twoim zdaniem obiema rękoma, a nawet stopami i jeśli dałbym radę to uszami. Nie znoszę polskiego dubbingu i na "Coco" i "Olaf's..." idę do kina tylko po to, żeby Disney zarobił. A zaraz po seansie będę szukał oryginalnych wersji w Internecie, żeby doświadczyć tych filmów jak należy.

Anthon_M

Jak znajdziesz Olafa, to się podziel, przekopuję internet i na razie nic ;)

Niestety, tak jak dubbing w pierwszej części bardzo mi się podobał, tak przy krótkometrażówkach sprawdza się moje czarnowidztwo - że będą próbowali na siłę robić zabawne teksty. Zresztą nie tylko dubbingu to dotyczy, mam takie obawy co do dialogów i ogólnie fabuły we Frozen 2. "Gorączka lodu" mimo sceptycyzmu bardzo mi się podobała (ale tylko angielska wersja), jednak świąteczny Olaf mimo paru naprawdę uroczych scen troszkę mnie zawiódł - czekam więc na oryginał, może to znów była kwestia dubbingu.

ocenił(a) film na 10
snowdog

Podzielę się, pewnie :)
Coco w razie czego już jest, ale w osobliwej wersji językowej...

Anthon_M

Na Coco też poczekam, ale aż tak mi się nie spieszy.
Póki co jestem zauroczona dwiema piosenkami z Olafa w wersji oryginalnej, mają przecudny świąteczny klimat:
- "Ring in the season" https://www.youtube.com/watch?v=dozheHpnhnU&list=RDdozheHpnhnU
- "When we're together" https://www.youtube.com/watch?v=VdugkldCx10

Jakoś nie zrobiły na mnie większego wrażenia w polskiej wersji, ale w angielskiej zakochałam się od razu :) Ktoś chce się podzielić wrażeniami na temat piosenek?

ocenił(a) film na 7
snowdog

Polskie wersje tych piosenek są dobre. Nie zrobiły na mnie specjalnego wrażenia. Za to oryginalna wersja w wykonaniu Kristen Bell i Idiny Menzel to poezja. Ten klimat, słowa oraz ich głosy - coś pięknego. Polskie wersje nie oddają tego klimatu w całości :/ W głównej mierze przez tłumaczenie niektórych fragmentów. I tak, ja wiem że linia melodyczna musi zostać zachowana, lecz moim zdaniem mogło być to troszkę lepiej zrobione.

karola1110

Muszę przyznać, że chociaż nie podoba mi się głos Idiny w roli Elsy (moim zdaniem trochę za staro brzmi jak na 22-latkę), to kobieta absolutnie wymiata w partiach śpiewanych.
Nie twierdzę, że piosenki w naszej wersji są złe, ale Jeśli chodzi o to, że nie oddają klimatu w całości, to najbardziej rozpaczam nad piosenką "Mam tę moc", bo w rezultacie wyszła im piosenka o mocy samej w sobie, a nie o samoakceptacji. Ale przyznam, że sama nie mam pojęcia jak zrobić to lepiej, więc w sumie nie powinnam się czepiać. Natomiast jeśli chodzi o piosenki z krótkometrażówki, to po prostu podczas seansu przeszły jakoś bez echa, a po puszczeniu w oryginale na youtube od razu poczuło się świąteczny klimat ;)

ocenił(a) film na 10
snowdog

Nie gwarantuję, że przesłucham polskie wersje. Ale angielskie są tak świetne, jak miałem nadzieję, że będą. "When we're together" jest zaskakująco... nie przebojowe. Ale to dobrze, bo przecież nie każda piosenka musi być "Let it go". Ma Świąteczny klimat, bardzo sympatyczny tekst i ładną melodię.
Co innego "Ring in the season" które porywa od samego początku. Ledwie dwie minuty, ale jakie genialne.

Anthon_M

"Let it go" zrobiło taką furorę, że raczej nie spodziewam się, że uda im się stworzyć kolejny taki hit, tego typu sukcesy raczej rzadko się powtarzają. Za to "Riing in the season" kojarzy mi się z drugim "For the first time in forever", tyle że w wersji świątecznej (zresztą tekst też się do tego odwołuje). Podoba mi się entuzjazm w głosie Anny.

ocenił(a) film na 10
snowdog

To też mi się podobało w "Making today a perfect day" (przy okazji to był przebojowy utwór, chociaż specyficzny bo nie miał typowej struktury zwrotka-refren-zwrotka-refren), czyli nawiązania i do fabuły i do treści wcześniejszych piosenek.
Tak na marginesie, to ciekawe że na IMDb film dostaje fatalne oceny (średnia to 4,6/10). Na atak trolli to nie wygląda i dlatego tym bardziej chciałbym już ten film obejrzeć.

Anthon_M

Powiem tak: filmik zły nie był, ale spodziewałam się, że bardziej mi się spodoba. Dla mnie był średni. Myślę, że do obniżenia oceny przyczyniły się też osoby, które przyszły na Coco nieuprzedzone o obecności krótkometrażówki - czytałam całe mnóstwo narzekań, że dzieci nie mogły usiedzieć w miejscu przez tyle czasu, poza tym wielu ludzi myślało, że po prostu pomyliło seanse i poszło nie na ten film. Nie wiem jak się do tego odnieść, bo mnie informacja na ten temat atakowała z każdej strony, nie mam pojęcia jak ktoś mógł o tym nie wiedzieć, no ale różnie bywa.

Nie będę spojlerować, skoro jeszcze nie widziałeś, ale parę scen mi się podobało, dwie mnie wzruszyły. Czekam aż więcej osób obejrzy, to można będzie dłuższe dyskusje prowadzić, tym razem w osobnych wątkach.

ocenił(a) film na 10
snowdog

Chwilę temu skończyłem oglądać. Jak dla mnie to między 9/10, 10/10. Spodziewałem się Świątecznego filmu i go dostałem. Piosenki są świetne, grafika śliczna, a fabularnie nie można było spodziewać się całego nowego rozdziału. Jako krótkometrażówka sprawdza się doskonale. Szczerze, to nawet nie poczułem, że trwa 22 minuty tylko świetnie się bawiłem.
Inna sprawa, że przed "Kopciuszkiem" było "Frozen Fever" i nie słyszałem, żeby ludzie narzekali. Nie wiem. Może sporo osób jest zmęczonych Frozen albo naprawdę tak bardzo im przeszkadza długość tego filmu. Dla mnie bomba.

Anthon_M

Obejrzałam dziś po angielsku (dziękuję, karola1110!) i muszę przyznać, że ocena filmu w moich oczach podskoczyła ;) Chyba rzeczywiście traci na polskim dubbingu (piosenki zdecydowanie). Niektóre żarty dalej nietrafione w mój humor, ale jako całość - podoba mi się. Chciałabym, żeby został wydany na dvd razem z "Frozen Fever", kupiłabym oba.

Nie mogę słuchać repryzy "Ring in the season", bo zaraz mi się oczy szklą na myśl o tamtej scenie ;) Niemożliwe jaka ze mnie miękka buła.

Chyba irytuje ich to, że dzieciaki nie mogą wysiedzieć dłużej niż zwykle i muszą ich zabawiać przez ten czas ;) No i chyba największy problem był w Meksyku, bo oni poszli ze względu na Coco i nie mogli się doczekać filmu o swojej kulturze, więc pewnie przedłużone oczekiwanie na seans bardziej im przeszkadzało, niż innym. W moim przypadku było odwrotnie - poszłam głównie ze względu na Olafa.

p.s. "idę do kina tylko po to, żeby Disney zarobił." - <3 <3 a myślałam, że tylko ja mam taką motywację.

ocenił(a) film na 7
snowdog

Ja osobiście, będąc na przedpremierowym pokazie Coco, nie miałam przyjemności oglądać tej krótkometrażówki (nie było też reklam <3). Może i dobrze, że tak się stało - przesłuchując polskie wersie językowe „When We’re Together” czy „Ring im the Season” miałam obawy co do całego filmu. Teraz obejrzałam w oryginalnej wersji i było to naprawdę dobre. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdecyduje się na wersje polską.

Lecz o czym chcę powiedzieć.
Nie podobało mi się, że relacje Anny i Kristofa zostały całkowicie zepchnięte na bok.
Olaf, no cóż jak to Olaf. Nic dodać, nic ująć :)
Bardzo podobała mi się natomiast, scena na strychu. Momęt, w którym Anna otwiera skrzynię, a Elsa bez cienia strachu odpowiada „ Yep, welcome to my world” - Widać, że dziewczyna, mimo trudnej przedzłości, radzi sobie bardzo dobrze.

Ogólnie krótkometrażówka bardzo na plus. Udało mi się poczuć tą magię świąt zawartą w filmie ;)

karola1110

Oj tak, też bardzo lubię tę scenę - całą, nie tylko ten moment.
Chociaż trochę nie podobało mi się zrobienie żartu z tego momentu z rękawiczkami - no bo ten dialog i potem otwarcie skrzyni wyglądał trochę jak żart na początku. Gdyby zrobił to jakiś fan w formie komiksu, to bym się z tego uśmiała, ale jeśli wychodzi to od twórców, to wygląda to tak, jakby sami żartowali z tego, że w pierwszej części Elsa musiała chodzić w rękawiczkach, a to przecież była część dramatu tej dziewczyny. No nie wiem, ale jakoś mi to nie podeszło.
Za to reakcja obu dziewczyn bardzo mi się podobała - zmieszanie połączone ze współczuciem w przypadku Anny i mina Elsy w stylu "no przecież mówiłam" ;) ale widać było po niej, że jakoś bardzo się nie przejęła tym widokiem, czyli można przypuszczać, że dochodzi do siebie po swoim niezbyt szczęśliwym dzieciństwie. No i sentyment ich obu na widok ulubionych zabawek - zna to każdy, kto po latach przejdzie się do piwnicy/na strych poszperać we własnych starociach ;)

ocenił(a) film na 10
snowdog

Kristof odrobinę wyszedł na dziwaka, ale chyba filmy Disneya nie obejdą się bez trochę cięższego i mniej smacznego humoru. Podobnie było z ręcznikiem Oaken'a.
Ale tak, widać że i Elsa i Anna uczą się na błędach i / lub przeszłości. Po obejrzeniu zwiastuna obawiałem się, że Elsa postanowi odizolować się, a Anna znowu będzie jej szukać. A okazało się, że Elsa potrzebowała trochę czasu dla siebie, natomiast Anna przeszła do działania. I dobrze. Obydwie są różne, a jednocześnie bardzo podobne.
Żart z rękawiczkami może nie do końca miał być żartem. Tylko pokazaniem jak sztywne, ułożone i nieżyciowe reguły ograniczają człowieka, który jest pełen emocji. A komentarz Elsy na ich temat według mnie potwierdza, że ten etap życia ma już za sobą.

Anthon_M

Właśnie, ten ręcznik Oakena mnie odrzucił. Nie wiem czy to miało być śmieszne czy co, ale jakoś ten rodzaj humoru do mnie nie przemawia.
Kristoff właściwie sam w sobie jest trochę dziwny, ale w końcu przez większość życia przebywał w towarzystwie trolli. Fakt, trochę przesadzili w scenach z nim, ale podobało mi się to, że od razu przejął inicjatywę jak tylko zauważył, że Anna i Elsa są przybite tym, że ludzie z królestwa nie zdecydowali się zostać na balu. Widać, że bardzo starał się je pocieszyć, a że nieudolnie, to inna sprawa. Ale fajny był ten kontrast, kiedy dawał do zrozumienia, że przecież nic takiego się nie stało i sami we własnym gronie też mogą się dobrze bawić (chociaż Elsa ewidentnie była innego zdania w tej kwestii, rozbawił mnie wyraz jej twarzy). Mam jednak nadzieję, że we Frozen 2 nie zrobią z niego postaci komediowej (jak to próbowali zrobić w krótkometrażówce), a będzie taki jak w jedynce - konkretny, zdecydowany i taki bardziej... przyziemny.

ocenił(a) film na 10
snowdog

Mnie też to nie rozbawiło, ale nie było w tak złym tonie, żeby miało umniejszyć radość płynącą z oglądania filmu.
Może we Frozen 2 pokażą trochę więcej relacji między Elsą a Kristoffem, bo jak na ich najdłuższa rozmowa miała miejsce we "Frozen Fever". A myślę, że ich kontakt ze względu na różnice charakterów może być naprawdę ciekawy.
W "Przygodzie Olafa" jeszcze mi się podobało ukazanie tego, że Olaf też może być smutny i przybity. Tak, to było bardzo przykre i żal mi go było. Ale jakie to jest prawdziwe - nikt nie potrafi być wiecznie wesoły i ciągle poprawiać humor innym. Za takie większe i mniejsze szczegóły ta animacja jest aż tak dobra.

Anthon_M

Nie wiem czy widziałeś serial "Once upon a time" (taki misz-masz z wieloma bajkowymi postaciami w jednym miejscu), ale tam świetnie pokazali relacje między Elsą i Kristoffem, uwielbiałam tamte dialogi :) Jestem za tym, żeby we Frozen 2 było jak najwięcej takich scen. Póki co słyszałam, że małżeństwo Lopez napisało jakąś piosenkę Anny i Kristoffa, także prawdopodobnie trochę rozwiną ten wątek, co mnie bardzo cieszy.
Przykro patrzyło się na smutnego Olafa, ale baaaaardzo lubię scenę, w której ptak kradnie mu ostatni element tradycji - i w tym momencie od załamanego Olafa pada zdanie "Widać sokoły też potrzebują mieć jakąś tradycję..." - no rewelacja po prostu, tylko Olaf potrafi w tak beznadziejnej sytuacji znaleźć coś pozytywnego i jeszcze wykazać się zrozumieniem dla drugiej strony ;) Rozczulił mnie tu zupełnie.

ocenił(a) film na 10
snowdog

Jeszcze nie widziałem, ale jak skończę oglądać serial "Zaplątani" to wtedy obejrzę.
Mnie jeszcze bardzo podobało się niespodziewane przejście w filmu w konwencję... świątecznego, animowanego swetra. :D Jak dla mnie wyszło to genialnie i przezabawnie.

Anthon_M

Odcinki z Anną i Elsą są na początku sezonu czwartego, ale jeśli chcesz mniej więcej ogarniać o czym jest serial i prawie nadążać za fabułą, to polecam obejrzeć przedtem przynajmniej dwa ostatnie odcinki trzeciego sezonu, bo wprowadzają do czwartego i bez nich niektóre sceny wydawałyby się bez sensu.

Powinniśmy chyba zacząć oznaczać niektóre wypowiedzi słowem SPOJLER.
A mi ten sweter akurat się nie podobał ;)
Za to uwielbiam scenę, w której Anna z Elsą pocieszają odnalezionego Olafa - chodzi mi o ten dialog tuż przed pokazaniem mu zawartości szkatułki. Biedny Olaf przejmował się, że je zawiódł, a one tylko cieszyły się, że nic mu się nie stało, więc rozbicie sań pełnych elementów tradycji nie zrobiło na nich większego wrażenia (mimo obaw Olafa), ale i tak rozmawiały z nim z takim współczuciem i empatią, że aż miło :)

ocenił(a) film na 10
snowdog

To wypróbuję: SPOJLER.
Kwestia sań mnie uderzyła dopiero, kiedy drugi raz obejrzałem "Przygodę Olafa" - Kristoff znowu nie ma sań. :D Co więcej, już drugi raz traci je w niemalże ten sam sposób, co pierwsze.
I będąc przy "Frozen", podoba mi się kompletna zmiana w nastawieniu mieszkańców Arendelle wobec Olafa, tak samo jak ich różnorodne tradycje. Wiele fajnych szczegółów.

Anthon_M

SPOJLER.
Przerąbane ma chłopak. A miał ponoć najnowszy model :P Niby mówi się, że męża/żony, samochodu i pióra się nie pożycza, myślę, że sań też to dotyczy. Ja na jego miejscu nie pozwoliłabym już nikomu tknąć :P

Właśnie, na mnie wrażenie zrobiło: 1) jak wielu ludzi zaangażowało się w poszukiwanie Olafa, i 2) jak pozytywnie zareagowali na niego, gdy się odnalazł - te okrzyki, że się o niego martwili, obsypanie go tradycyjnymi prezentami...

A jak już w kwestii szczegółów i nastawienia, to zauważyłeś, że dzieciaki w Arendelle ewidentnie uwielbiają Annę? Najpierw "Gorączka lodu" i impreza urodzinowa (dzieci w pewnym momencie zgromadziły się wokół niej - ja wiem, że akurat miała urodziny, ale z Elsą chyba się tak nie spoufalają), teraz w "Przygodzie Olafa", kiedy wszyscy czekali na dostarczenie dzwonu, a Anna i Elsa szły wśród ludzi, to jedno z dzieci stało i wyciągnęło rękę, żeby Anna mogła ją uścisnąć, potem w końcówce Anna tańczyła z dziećmi wokół Olafa... jakoś tak rzuciło mi się to w oczy.
I w ogóle fajnie, że np. Elsa zna mieszkańców swojego małego kraju z nazwiska - nie żeby było trudno zapamiętać, biorąc pod uwagę wielkość Arendelle, ale chodzi mi o to, że w ogóle pofatygowała się ich poznać, zamiast robić za niedostępną i zdystansowaną królową.

Naszło mnie dzisiaj na słuchanie "The Ballad of Flemmingrad" (mimo że nie przepadam za samą sceną, ale facet ma tak fajny głos, że go słucham w kółko) i dopiero mnie oświeciło - czy mi się wydaje, czy tam zamiast "nostrils" pada coś w stylu "nos-trolls"?

ocenił(a) film na 10
snowdog

SPOJLER
Ale przynajmniej nie musi ich już spłacać. Może we Frozen 2 będzie scena przekazania kolejnych sań? Albo może pary, bo jak widać wypadki chodzą po saniach.

W porównaniu z "Ahh! It's alive!" to widać, że stosunek mieszkańców do Olafa bardzo się zmienił. W jednej scenie, tej w której Olaf zapala świeczki i omyłkowo podpala sobie palec, dziewczynka gasi ogień, co jest naprawdę miłej z jej strony. Kolejny bardzo sympatyczny szczegół.

Fakt, może dlatego że Anna jest tą bardziej żywiołową siostrą i to przyciąga do niej dzieci. To oczywiście nie oznacza, że Elsa jest wycofana i wzbudza mniejszą sympatię wśród ludzi. Ma inny charakter i inaczej reagują na nią mieszkańcy. Tak, Elsa jako królowa która zna swoich mieszkańców i nie wywyższa się nad nimi bardzo wiele zyskuje.

To musiałbym się wsłuchać, ale nie zdziwiłbym się gdyby tak było, bo rzeczywiście takie nawiązanie byłoby akurat.

Ciekawe jak Gwiazdkę spędzają i jakie mają tradycje Marshmallow i Snowgies'y? :D

Anthon_M

SPOJLER
Też zwróciłam uwagę na ten podpalony palec :) Zwłaszcza, że Olaf nawet tego nie zauważył, więc ta dziewczynka sama postanowiła działać i go nie stresować.

Nie twierdzę, że Elsa wzbudza mniejszą sympatię, po prostu ma inny sposób bycia i nie jest z tych, co włażą w odświętnej sukience do kufra na strychu ;) Za to Annę bez trudu potrafię sobie wyobrazić, jak postanowi pograć z dziećmi w piłkę na dziedzińcu zamkowym.
Podobało mi się to jak Elsa z Anną usiadły przy dzieciach, które piły gorącą czekoladę (?). Widać, że obie starają się być otwarte na resztę mieszkańców, zamiast izolować się jako rodzina królewska niezadająca się z pospólstwem. Tak samo podobało mi się, że zamiast wysyłać swoich ludzi, Elsa i Anna osobiście chodziły i pukały od drzwi do drzwi pytając o Olafa - dość niecodzienne jak na królową i księżniczkę. Myślę, że one obie już z automatu mają autorytet i szacunek wśród ludzi, właśnie za takie akcje.

Marshmallow i snowgies swoją drogą, ale ja byłam zdziwiona, że Kristoff nie chciał spędzić chociażby części świąt z trollami. Raczej spodziewałabym się, że zaciągnie biedną Annę w góry, żeby spędzić tam święta. Chyba że się umówili, że w tym roku święta będą w zamku ;)

ocenił(a) film na 10
snowdog

Mam wrażenie, że disneyowskie księżniczki ze starszych filmów byłyby bardziej dystyngowane w tym znaczeniu i takiej formie, że zachowywałyby większy dystans między sobą a pospólstwem. Swoją drogą ten wyraz zupełnie nie pasuje mi do sympatycznych mieszkańców Arendelle.

Z jednej strony fajnie by było zobaczyć takie zgromadzenie: mieszkańcy, a wśród nich trolle, Marshmallow i Snowgiesy, a z drugiej strony ich, nawet tylko ledwo zaznaczone, wątki wydłużyłby długość filmu, na którą już i tak wiele osób narzeka :D

Anthon_M

Fakt, takiej Aurory na przykład zupełnie nie potrafię sobie wyobrazić w podobnych scenach. Merida wprawdzie w ogóle nie zachowuje dystansu, ale wydaje mi się, że w Arendelle sprawa wygląda trochę inaczej w porównaniu ze starszymi księżniczkami z innego powodu: po prostu królestwo jako całość miało niezłą akcję z królową w pierwszej części filmu i te wydarzenia, przeżyte razem, mogły zmienić sposób postrzegania siebie nawzajem: poddani widzieli słabość swojej królowej, a ona sama naraziła ich na poważne problemy natury pogodowej - a mimo wszystko udało się im jako narodowi przetrwać. Jakoś razem wspólnymi siłami odbudowali zaufanie do siebie nawzajem. To mogło ich w jakiś sposób zbliżyć.

Mi w ogóle Arendelle podoba się jako całość, ludzie rzeczywiście wydają się bardzo sympatyczni i tworzą wspólnotę. Może to kwestia wielkości, jak różnica między wsią, gdzie wszyscy się znają, a miastem, gdzie ludzie nie znają sąsiada z naprzeciwka.
A to słowo rzeczywiście nie pasuje do mieszkańców; użyłam je tu bardziej, żeby zaakcentować dystans między grupami społecznymi w królestwie ;)

Snowgies zostały już zaakceptowane w społeczeństwie ze względu na swoją wielkość i urok osobisty, ale Marshmallow wywołałby niemałą panikę :D Także nie wiem czy to by przeszło. Elsa musiałaby najpierw nastawić psychicznie mieszkańców, zanim wprowadziłaby go między ludzi.
Ale koronę mógłby jej oddać ;) Chociaż już przywykłam do widoku Elsy bez niej.

ocenił(a) film na 10
snowdog

Akurat wybrałaś dwie księżniczki za którymi nie przepadam. Ja wiem, że "Śpiąca królewna" to były inne czasy, ale dla mnie Aurora cierpi na brak charakteru. W "Czarownicy" miała go trochę więcej, ale i tak mało. Merida za to co zrobiła nie zyskała mojej sympatii. Nawet jeśli wszystko odkręciła.

Masz rację ze wspólnotą, którą tworzą bo zobacz, że we wspomnieniach Elsy cała rodzina królewska brała udział w uroczystościach i na dziedzińcu (?) też się zbierały tłumy. Wygląda po prostu na to, że władcy Arendelle to koronowane głowy, ale które nie wywyższają się ponad resztę. Wcześniej wspomniałaś, że Anna i Elsa osobiście szukały Olafa chodząc od domu do domu. I to też jest super.

Właśnie, nie widziałem żeby Marshmallow miał koronę we "Frozen Fever". To mogło być przeoczenie twórców albo została ona w pałacu. Może to kolejne odejście od klasycznych księżniczek i królowych, znak że to nie korona czyni królową.

Anthon_M

Ale ja też za nimi nie przepadam ;) Zresztą w ogóle mało które księżniczki lubię. Merida była dla mnie po prostu rozpuszczonym bachorem, a Aurora.. niby była, ale prawie jej nie było. "Czarownicę" uznaję jako radosną twórczość reżysera i nie łączę tych historii razem.

Urocza była ta scena z rodziną królewską, wyglądali jak zwykła szczęśliwa rodzina: malutka Anna na rękach u swojej mamy i Elsa (jeszcze bez rękawiczek) ledwo sięgająca do sznura, żeby za niego pociągnąć (i jeszcze jaka zadowolona była z faktu, że może to zrobić, ewidentnie miała z tego dziecięcą frajdę) - ale kompletnie wzruszył mnie na smutno widok uśmiechniętego dziecka, o którym wiem, że następne kilkanaście lat spędzi w strachu i osamotnieniu.

Myślę, że Elsa już do końca pozostanie bez korony, właśnie żeby zaakcentować fakt, że różni się od innych głów państwa.

ocenił(a) film na 10
snowdog

Z księżniczek to ja uwielbiam Roszpunkę, Annę, Elsę (chociaż teraz jest królową) i Marianne ze "Strange Magic" (to nie film Disney'a, tylko Lucasfilm, ale wiadomo że teraz to jedna wytwórnia). "Czarownica" to przede wszystkim duet Maleficent i Diaval, potem historia i reszta bohaterów.

To jest kolejny element, który przekonał mnie że ten film zasługuje na dychę. Zrozumiałe, że Elsa przez te wszystkie lata nie mogła być zupełnie odcięta od świata i miała kontakt z Anną chociaż za pośrednictwem gwiazdkowych kartek i nie tylko kartek. Myślę, że jak bardzo nie byłyby smutne to sceny, to warto ten etap życia obydwu sióstr dopowiedzieć. Może wtedy lepiej zrozumie się ich rodziców.

Anthon_M

Ja tam stale mówiłam, że nie wierzę, że ani przez chwilę się nie widziały i że niemożliwe, żeby Elsa nigdy nie wychodziła z pokoju (bo wychodziła, z rodzicami żegnała się przy wyjściu). Ale jestem pod wrażeniem kreatywności Anny, jaki genialny sposób wymyśliła, żeby na swój sposób podtrzymywać ich więź - a właściwie powinnam tu zrobić ukłon w stronę twórców, bo scena, którą wymyślili, była po prostu rewelacyjna. I może dzięki tej scenie sceptycy będą mieli wreszcie swoją odpowiedź na pytanie dlaczego Anna mimo odtrącania i bycia izolowaną od siostry, mimo wszystko ruszyła za nią w góry.

ocenił(a) film na 7
snowdog

Anna i Elsa musiały się widywać wcześniej, nie ma innej opcji. Lecz był to raczej szybki kontakt wzrokowy. Podczas przyjęcia po koronacji, dziewczyny miały kłopot żeby nawiązać ze sobą rozmowę - to, według mnie, świadczy o dość słabych, wcześniejszych relacjach między siostrami.

Swoją drogą, obejrzawszy krótkometrażówkę po raz drugi, zastanowił mnie jeden fakt. Mianowicie: Elsa obwinia się za to, że nie mają żadnych świątecznych tradycji, ponieważ ich zwyczajnie nie pamięta - siostry zostały rozdzielone, a Elsa zamknięta w pokoju. Ale... Przecież święta odbywają się co roku, tak samo pewnie odbywały się też w Arendelle. Anna nie została odizolowana od świata, królestwa, etc. W takim razie, czy ona nie powinna pamiętać/znać tradycji rodziny królewskiej? Chyba, że w zamku święta, od czasu izolacji Elsy przestały być obchodzone - jakby na to nie spojrzeć, jest to element zastanawiający :)

ocenił(a) film na 10
snowdog

Taki kontakt to jedno, a dwa że nawet jeśli Grand Pabbie zmienił Annie wspomnienia, to jak sam zaznaczył "I'll leave the fun". Anna nie rozumiała dlaczego Elsa się od niej odcięła, co nie oznacza że przekreśliło to wszystkie dobre wspomnienia i więzi jakie z nią miała. Spójrzcie na to, że Anna po ślubie z Hansem nie chciała wyjechać, tylko zostać w Arendelle i według mnie było to też związane z tym, że chciała być też blisko Elsy.

Co do obchodzenia świąt w latach kiedy Elsa była zamknięta. Myślę, że były obchodzone, ale raczej skromnie. Wyobraźcie sobie radosne i głośne świętowanie, a nie tak daleko stamtąd Elsa siedzi sama w pokoju... Myślę że święta obchodzone były bardzo symbolicznie. O udziale w nich mieszkańców Arendelle też należy zapomnieć, ponieważ wrota były zamknięte. Możliwe, że Elsa była za mała żeby przekazać jej jakie były tradycje, a Anna potem nie miała kiedy poznać tych tradycji skoro święta bez siostry nie były już tym samym. Prawda, zastanawiające.

Anthon_M

Też mnie wcześniej zastanawiał motyw świąt i wymyśliłam coś takiego:
Tradycja z dzwonem została przerwana wraz z zamknięciem wrót zamku (albo dzwonili dalej, ale już zza wrót, bez udziału mieszkańców). Jeśli jakieś tradycje były obchodzone, to tylko do tego czasu. Dlatego Anna pyta Elsę czy tamta pamięta jakieś, bo ona sama była zbyt malutka, Elsa jako starsza mogła pamiętać więcej. Natomiast święta były pewnie prawie normalnie obchodzone - skromnie, tak jak mówicie, ale bez szału - powiedzmy szybki świąteczny obiad i każdy wracał do siebie, jak już Elsa wspomniała. A skoro każdy wracał do siebie, to i tradycji nie było, bo kto z kim? Rodzice pewnie byli zajęci, jakoś nie wyobrażam ich sobie jak robią np. choinkowe ozdoby z papieru z małą Anną. I nie wyobrażam sobie, żeby z jedną córką pielęgnowali tradycje, a drugą zostawili samą sobie - bo mimo tego, że nieświadomie wyrządzili jej krzywdę i pośrednio zniszczyli dzieciństwo, to bardzo ją kochali i na pewno nie chcieli, żeby czuła się odtrącona od reszty rodziny albo żeby Anna była w jakiś sposób faworyzowana. Tak więc myślę, że po prostu zrezygnowali z tradycji i traktowali dzień świąteczny prawie jak każdy inny, z drobnymi odstępstwami od normy w postaci np. bardziej odświętnej kolacji. Bardziej przez wzgląd na Elsę, żeby nie musiała czuć się wykluczona (bo musiałaby być, gdyby mieli coś robić razem).

W kwestii kontaktu - to raczej Anna miała problem z nawiązaniem rozmowy, Elsa ewidentnie paliła się do tego, stale ją zagadywała; po przełamaniu pierwszych lodów gadały już normalnie.

ocenił(a) film na 7
snowdog

Tutaj link do oryginalnej wersji językowej w jakości 720p :)

http://kimcartoon.me/Cartoon/Olaf-s-Frozen-Adventure/Full?id=78429
Myślę, że powinno działać.

karola1110

DZIĘKI CI, DOBRA KOBIETO!!!
(przepraszam za caps locka, to z ekscytacji)

ocenił(a) film na 10
karola1110

Dołączam się do podziękowań!

ocenił(a) film na 8
Vanad25

Żarty polityczne i społeczne odnoszące się tylko do kraju docelowego tłumaczenia są świetne, jak np. żart o prezesie Kaczyńskim który w tej animacji się pojawia

UnluckyPage71

Byłyby świetne w sytuacji w której w oryginalnej wersji w tym samym momencie pojawia się dowcip polityczny/społeczny odnoszący się do kraju produkcji filmu i zrozumiały tylko przez jego mieszkańców. W tej sytuacji polski tłumacz faktycznie staje na wysokości zadania i sprawia że w tej samej scenie polscy widzowie będą się śmiać z dowcipu o podobnym wydźwięku. Ale w sytuacji w której taki żart nie pojawiał się w oryginalnej wersji a polski tłumacz dodał go nie mam pojęcia po co to moim zdaniem jest to zmienianie oryginalnego filmu. Nie wiem czemu takie sytuacje w filmach animowanych nie przeszkadzają wielu ludziom a nawet są przez nich chwalone. Wyobraźmy sobie że taka sytuacja ma miejsce w tłumaczeniu jakiegoś popularnego filmu przygodowego lub klasyki kina artystycznego czy w jakimś innym filmie aktorskim, filmie skierowanym do starszej widowni. Zaraz by się za przeproszeniem "gównoburza" zrobiła

ocenił(a) film na 7
Mrs_cytryna

No tragedia. Dzieci na pewno nie nauczą się przeklinać w szkole wśród równieśników.

Hustla

Tak, ale rodzice nie płacą rodzicom tych rówieśników za towarzystwo ani nie kupują zabawek i gadżetów z ich podobizną. A Olaf to idol przedszkolaków i dzieci wczesnoszkolnych, każdy ma zabawkę, zeszyt, kredki, teczki, plecaki i bóg wie co jeszcze właśnie z Olafkiem, który przeklina.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones