PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=788310}

Kraina Lodu. Przygoda Olafa

Olaf's Frozen Adventure
6,6 9 889
ocen
6,6 10 1 9889
5,2 10
ocen krytyków
Kraina Lodu. Przygoda Olafa
powrót do forum filmu Kraina Lodu. Przygoda Olafa

Na kontynuację "Krainy Lodu" czekałem od dłuższego czasu, mając w zanadrzu pewne ciekawe (moim zdaniem) pytanie co do ewentualnej fabuły. Brzmiało ono w ten sposób: "Po obejrzeniu pełnometrażowego filmu, krótkometrażówki, po przeczytaniu setek książeczek, obrazkowych, nie obrazkowych, jak i komiksów ciekaw jestem, co tym razem spieprzy Elsa i w jaki sposób Anna to za nią naprawi".

Cóż, jako że w tej krótkometrażówce prawdopodobnie główne role przypadną Olafowi i Svenowi, to pytanie raczej nie będzie tu miało zastosowania. Jednak ostatnio obejrzałem polski zwiastun i narodziło mi się inne pytanie. Kieruję je oczywiście do Elsy, bo dlaczego miałbym kiedykolwiek dać spokój tej dziewczynie, która od ósmego roku życia, przez blisko trzynaście lat wiodła zupełnie przerąbane życie?

A więc... Elsa...?

...

*wzdech*

CZY KIEDYKOLWIEK PRZESTANIESZ SIĘ NAD SOBĄ UŻALAĆ!?

Czy kiedykolwiek przestaniesz ogłaszać wszem i wobec, jak to wszystko jest twoją winą!? Czy kiedykolwiek przestaniesz gadać o tym, ile to rzeczy nie spieprzyłaś!? Czy kiedykolwiek przestaniesz niszczyć wszystkim nastrój, czy to w święta, czy na urodziny!? Czy kiedykolwiek przestaniesz zwracać na siebie uwagę i zatracać się we własnym cierpieniu!? Czy kiedykolwiek zamiast myśleć o tym, jak bardzo ci źle, pomyślisz o tym jak inni się czują widząc cię w takim stanie!? Czy kiedykolwiek powiesz coś mądrego i pozytywnego, starając się zrobić z przykrej sytuacji coś wartego zapamiętania!? Czy kiedykolwiek zrobisz, lub powiesz coś, przez co nie będziesz musiała czuć się winna!? Czy kiedykolwiek spojrzysz na przeszłość i powiesz, że to minęło, że wszystko jest dobrze i wszystko, co trzeba zrobić, to starać się, by było dobrze!? Czy kiedykolwiek, ironicznie, do cholery, planujesz ODPUŚCIĆ ("LET IT GO")!?!?!?

...

...od...

...momentu...

...od momentu obejrzenia pierwszego filmu tylko i wyłącznie czekałem. Czekałem aż Elsa powie coś, co warto wziąć do siebie. Co warto zapamiętać i przyswoić. Coś co sprawi że spojrzy się na nią z dołu, myśląc: "Nic dodać, nic ująć...".

Okazji były setki, jak nie tysiące. Jednak po obejrzeniu pełnometrażowego filmu, krótkometrażówki, po przeczytaniu setek książeczek, obrazkowych, nie obrazkowych, jak i komiksów...

...

"Czy my mamy jakieś tradycje?"
"Anno, jeśli nie mamy żadnych tradycji, to po prostu je stworzymy! To pierwsze święta od lat, które wreszcie możemy spędzić razem! Moment, który zapamiętamy na całe życie!"

...

Mam dosyć czekania.

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

Weź, spokojnie ;) Twórcy tych dodatków do filmu nie ingerują w charakter jak i zachowanie Elsy, bo to nie ich działka. Od tego jest główna ekipa pracująca nad Frozen i Frozen 2. A to że wychodzą z tego takie kwiatki, jest efektem ubocznym marketingu.

...

Po pierwsze: twórcami pierwszej krótkometrażówki, byli twórcy pełnometrażowego filmu. Ta sama ekipa. Tam sprawy miały się tak samo.

Po drugie: nie robienie z Elsy rozpłakanej, skupionej na sobie kretynki, to "ingerencja w charakter i zachowanie"? Ja wiem, że przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy, jaka Elsa jest naprawdę, ale czy na pewno to chciałaś powiedzieć?

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

O, pierwszym wiem. Chodziło mi głównie o te wymienione książeczki i komiksy. Do krótkometrażówki nic nie mam, tam Elsa zamiast się użalać nad sobą, stara się ignorować chorobę. Pod koniec wspomina tylko że żałuje iż nie może w pełni świętować z Anną urodzin.

Być może trochę źle to ujęłam. To tylko komiksy i książeczki. One nie są traktowane na równi z filmami. Tak więc ich twórcy nie wysilali się na coś oryginalnego i kontynuowali to ,,stałe'' nadużywane już myślenie Elsy, tak by wyszło jak najprościej i żeby kasa wpadła.

Taaa... Stara się ignorować chorobę w ten sam sposób, w który starała się ignorować swoją moc, przez trzynaście lat. Najwyraźniej niczego się nie nauczyła...

No, i na koniec, kiedy dzień jest jako tako niszczony przez jedną niedogodność, niezależną (mam nadzieję) od nikogo, co Elsa postanowiła zrobić? Bo skoro chciała by ten dzień był perfekcyjny, chyba jej priorytetem powinno być, by Anna z żadnego powodu nie musiała czuć się źle. Ona jednak postanowiła powiedzieć: "I ruined it, again". Ponieważ nie ma co postarać się jakoś ten dzień dociągnąć do końca w pozytywny sposób, lecz z głową. Nie ma znaczenia, że Kristoff i Olaf czekają z tortem i wszystko może jeszcze się udać. No i nie ma znaczenia, co Anna o tym wszystkim myśli. Zamiast jakoś rozchmurzyć sytuację po prostu zdołujmy jeszcze bardziej siebie, jak i siostrę, zadumą nad tym jak to "ponownie" wszystko zniszczyliśmy.

"No, przepraszam że się rozchorowałam, już postaram się o siebie zadbać. Ale wiesz? Kristoff i Olaf czekają na nas z tortem. Wszystko może się jeszcze dobrze skończyć. To wciąż może być perfekcyjny dzień..."

Ale nie! Bo sam dzień nie ma znaczenia. Bo Anna nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, żeby był dokładnie taki, jak chciała tego Elsa.

"To tylko komiksy i książeczki. One nie są traktowane na równi z filmami. Tak więc ich twórcy nie wysilali się na coś oryginalnego i kontynuowali to ,,stałe'' nadużywane już myślenie Elsy, tak by wyszło jak najprościej i żeby kasa wpadła."

Oh, jako tako jestem tego świadom. Jednak pokazuje to nijako jaki stosunek Disney ma do tej postaci. Koniec końców, wszystkie te książeczki i komiksy musiały zostać zaakceptowane. Co znaczy, że ktoś spojrzał na te "dzieła" i powiedział "OK! Elsa może dalej być beznadziejna".

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

Wiesz, Elsa wychowana w duchu tego że nieszczęścia są jej winą (kochani rodzice), okazała normalną reakcję. Zapewne pomyślała że przez jej chorobę będą musieli wszystko odwołać, bo Anna w życiu nie pozwoli jej być na przyjęciu w takim stanie :P, a przesunięta długo planowana niespodzianka (Elsa prawdopodobnie przez to zachorowała) dla siostry która zrobiła dla niej tak wiele i którą kocha, już nie będzie tak świetna jak w założeniu. Anna mówi ,,You didn't ruined anything''. Elsa nie smuci się ze swojego powodu, jest jej po prostu szkoda Anny i tego że pomimo niewypału (pierwszych prawdziwych urodzin od lat!), tak dobrze to znosi. Poza tym nie oczekiwała że za bramą czeka ją coś wyjątkowego, Kristoff i Sven nie najlepiej sobie radzili z przygotowaniami (mina Elsy gdy pokazali jej napis), a jej zdziwienie pod koniec wyraża więcej niż tysiąc słów.

Wszyscy wiemy że jest wiele postaci do których Disney ma taki stosunek. Inaczej nie powstały by tak beznadziejne kontynuacje hitów jak Król Lew, Mulan czy Dzwonnik z Notre Dame (blee..). To jest największa na świecie korporacja, a jej interes musi się kręcić. Pracują tam geniusze, jak i ludzie bez grama wyobraźni i oryginalności. Tak więc jeśli pytasz kto dopuścił do sprzedaży te wszystkie ,,dzieła'' i kto zrobił z Elsy kolejną, ekhm.. księżniczkę , odpowiedź jet bardzo prosta.

"Elsa nie smuci się ze swojego powodu, jest jej po prostu szkoda Anny i tego że pomimo niewypału (pierwszych prawdziwych urodzin od lat!), tak dobrze to znosi."

Nie jestem pewny, czy dobrze zrozumiałem to zdanie. Elsa smuci się, że pomimo niewypału Anna tak dobrze to znosi? Jest jej szkoda tego, że pomimo niewypału Anna tak dobrze to znosi?

"Poza tym nie oczekiwała że za bramą czeka ją coś wyjątkowego, Kristoff i Sven nie najlepiej sobie radzili z przygotowaniami (mina Elsy gdy pokazali jej napis), a jej zdziwienie pod koniec wyraża więcej niż tysiąc słów."

Taaa.... Wiedziała że za bramą czeka Kristoff, i Sven, i Olaf, i tort. Wszystko, czego było potrzeba to odrobina optymizmu, odrobina wiary w osobę, która poświęciła dla jej siostry wszystko, co miała. Która dbała o nią jak prawdziwy członek rodziny, mimo że znała ją zaledwie jeden dzień.

Dodatkowo: Napis. Tak, ten cholerny napis! Bo widzisz... Nie ma w nim absolutnie nic złego! Ten napis był wręcz uroczy, żeby nie powiedzieć: przepiękny! I chyba naprawdę nie muszę mówić, że każdy, kto zna Annę doskonale zdaje sobie sprawę, że jej by się spodobał. Nie mówiąc już o tym, że Kristoff harował przy tym jak wół i jest to zdecydowanie wszystko, czego potrzebowali tego dnia. Oddania i szczerych chęci. Miłości.

Co zatem Elsie się nie podobało? A to, że napis nie był "idealny". Że nie był dziełem sztuki arcymistrza japońskiej kaligrafii, namalowanym na płótnie wartym miliony.

Już o tym jak Kristoff dzielnie broni tortu to nie wspomnę. Elsa nie była zadowolona z jego pracy i nie wierzyła, że może mu się udać, a to koniec końców on stworzył coś naprawdę wyjątkowego i wymalował na tej rudej twarzy uśmiech, a nie grymas niepokoju...

Więc tak. Elsa jest głupia. Pójdę nawet tak daleko że powiem, iż nie wie o swojej siostrze absolutnie niczego. Co by ja uszczęśliwiło i co by się jej podobało. Patrzy na wszystko przez pryzmat swoich upodobań, które Anna po prostu dzieli. I zanim powiesz że były rozdzielone na tyle lat, to zaznaczę że Kristoff miał znacznie mniej czasu na jej poznanie.

Co do całej reszty, czy jej zależało, czy Annę kochała, czy było jej żal samej siebie, czy nie, to powiem tylko tyle, że jest to kwestia perspektywy. Ty powiesz, że było jej szkoda Anny. Ja powiem, że było jej szkoda samej siebie. Raczej nikt z nas nie jest w stanie faktycznie udowodnić swojego twierdzenia, bo nikt z nas nie siedzi w jej głowie (i nie. To, co myślą autorzy też nie ma żadnego znaczenia. Jest coś takiego jak niekonsekwentna charakterystyka postaci). Perspektywa, nic więcej. Lecz uwierz mi... Wiele bym dał, by posiadać taką jak ty...

"Wszyscy wiemy że jest wiele postaci do których Disney ma taki stosunek. Inaczej nie powstały by tak beznadziejne kontynuacje hitów jak Król Lew,"

To jest całkiem zabawne. W dzieciństwie "Król Lew II" zawsze podobał mi się bardziej, niż część pierwsza. I o ile zdanie swoje podtrzymuję, to właśnie dzięki "Krainie Lodu" zauważyłem,jak twórcy kontynuacji spieprzyli postać Simby. I o ile kiedyś uważałem zarzuty przeciwko "Król Lew II" za absurdalne, to teraz rozumiem zgorzknienie fanów części pierwszej, w szczególności fanów Simby.

"Tak więc jeśli pytasz kto dopuścił do sprzedaży te wszystkie ,,dzieła'' i kto zrobił z Elsy kolejną, ekhm.. księżniczkę , odpowiedź jet bardzo prosta."

Problem polega właśnie na tym, że Elsa od samego początku została zrobiona na "księżniczkę", jak to ująłeś. Nie mówię tutaj o książeczkach, komiksach, czy krótkometrażówkach. Te dodatki jedynie sprawiły, że spojrzałem na pierwszy, pełnometrażowy film inaczej i uświadomiłem sobie, że... Elsa jest beznadziejna. Jest i zawsze była. Przez cały film, od początku do końca. Uświadomiłem sobie, jak bardzo się co do niej pomyliłem i że moje "oczekiwania" odnośnie przyszłych czynów tej postaci, były niczym innym jak chęcią znalezienia jakiegoś elementu, który mógłbym w niej polubić. Usprawiedliwienia swoich uczuć. Bo do tej pory chciałem ją polubić, lecz podświadomie wiedziałem, że nie mam powodu.

Teraz jest na odwrót. Wydaję mi się, że jako tako obawiam się momentu, w którym ta postać wreszcie zabłyśnie, bo trudniej mi będzie z czystym sumieniem jej nienawidzić. Chociaż logika podpowiada mi, że jakikolwiek "dobry" czyn by popełniła, sama z siebie, bez potrzeby spieprzenia czegoś na początku, byłby on po prostu niezgodny z koncepcją już zbudowanej postaci. Niekonsekwencja w charakterystyce

użytkownik usunięty
andrzej_goscicki

Po części masz rację.
Tak de facto, przyczyną odbioru postaci Elsy były również gwałtowne zmiany w fabule Frozen (pierwotnie miała być przecież złą postacią), nie dopieszczono szczegółów tych zmian. Wielokrotnie widać że Elsa zachowuje się co najmniej dziwnie, nielogicznie, jak sam zauważyłeś wręcz głupio. Brakowało też czasu i nie można było analizować wszystkiego.
Nikt nie mógł przewidzieć tego, że Frozen stanie się najbardziej kasowym filmem Disneya, a Elsa stanie się nową gwiazdą wytwórni. A skoro tak się stało, to znaczy że twórcy nie dokończyli roboty na odwal się, co to to nie!
Nie wiele kojarzę postaci które zostały poddane przez fanów tak dogłębnej analizie jak ona :) Ty po czasie dostrzegłeś jej wady:,,Uświadomiłem sobie, jak bardzo się co do niej pomyliłem i że moje "oczekiwania" odnośnie przyszłych czynów tej postaci, były niczym innym jak chęcią znalezienia jakiegoś elementu, który mógłbym w niej polubić''. A jednak coś w niej polubiłeś. Elsa ma moc wzbudzania sympatii od pierwszej chwili, oślepia nas jej wdzięk, współczujemy jej, posiada umiejętność wzbudzenia skrajnych emocji (gdy po raz pierwszy usłyszałam w kinie ,,Let It Go'', i radosną, całkiem inną, już nie tę nieszczęśliwą Elsę popłakałam się z radości, przeżywałam odtąd razem z nią każdą minutę filmu, a po seansie czułam pustkę). Okazała się jednak nie być idealna. Bo tak to już jest. Nie ma ludzi i postaci idealnych.

Jednak przyznaję że mój tekst pisany może się wydawać nieco zbyt agresywny i jadowity, za co przepraszam. W rzeczywistości aż tak nabuzowany nie jestem ;).

ocenił(a) film na 7
andrzej_goscicki

Tak jak wspomniał przedmówca w krótkometrażówce "Gorączka Lodu' nie zauważyłam by Elsa jakoś szczególnie się nad sobą użalała, a wręcz przeciwnie, stara się zrobić wszystko, by dzień urodzin jej siostry był piękny i wart zapamiętania. A to, że lubi się obarczać winą wynika z tego, że tak bardzo chce by jej siostra była szczęśliwa, więc obarcza siebie ewentualnymi błędami. Powiedz mi teraz najważniejsze... Czy rodzice kiedykolwiek nauczyli ją akceptować siebie taką jest? czy kiedykolwiek uczyli być ją dumną z siebie? Bo z tego co ja widziałam uczyli ją jedynie strachu do swojej osoby, braku akceptacji wobec siebie samej, życia w strachu. Uczyli ją ciągłego odczuwania winy wobec siebie i to w momencie, gdy była małym dzieckiem, które dopiero się kształtowało, więc jeżeli masz do kogokolwiek żal to miej go do jej rodziców.

Kira91

Starała się narażając własne zdrowie, co prawie doprowadziło do upadku z wierzy i rozbicia sobie głowy o bruk. Ten obrazek Anna z pewnością by zapamiętała! Zastanawiam się tylko, czy schowałaby go w zakładce "Perfekcyjny dzień".

"A to, że lubi się obarczać winą wynika z tego, że tak bardzo chce by jej siostra była szczęśliwa, więc obarcza siebie ewentualnymi błędami."

Więc... Zadumajmy się nad tym, jak to nigdy nic nam nie wychodzi, wyżalając się z tego siostrze, której tak bardzo na nas zależy... Tak. To na pewno ją uszczęśliwi...

" więc jeżeli masz do kogokolwiek żal to miej go do jej rodziców."

Oh, ależ mam! Serce Hansa nie jest przeżarte taką ilością nienawiści, którą ja do nich żywię. Po prostu nie uważam, że ich wyrodne zachowanie i kretyńskie decyzje stanowią usprawiedliwienie dla Elsy.

ocenił(a) film na 7
andrzej_goscicki

Dalej się z Tobą nie zgadzam, ale na litość... To bajka XD Jaki jest sens roztrząsać nad profilem psychologicznym postaci z kreskówki? XD Zapytaj twórców co mieli na myśli XD

andrzej_goscicki

O.o
Wow.
Elsa jako użalająca się nad sobą kretynka... no jestem w szoku.
Bo przecież nie ma powodu do żadnych zażaleń, co nie? Nie no skąd.
(poza tym że: ma moc 'nie-wiadomo-skąd', beznadziejnych rodziców, którzy ją nijak nie przygotowali do objęcia tronu, królestwo na głowie, młodszą - prawie nieznajomą sobie (tak! nie znajomą i jednocześnie najbliższą osobę na świecie! paradoks!) siostrę* którą może zabić machnięciem ręki (co de facto praktycznie zrobiła =.=), i żyła w jednym pokoju przez lat naście. nie no, racja, powinna teraz być idealnie pozytywna, pewna siebie i uśmiechnięta - słowem, powinna być Anną. Acha.)

I tak, to właśnie jest ten cud Disneya - że lubimy (generalnie) bardziej przegraną, smutną, zwichrowaną psychicznie Elsę a nie kolejną radosną, brykającą, psykującą, wiecznie (głupkowato, tak wg mnie) rozchichotaną Annę (którą jest lubić prościej!).

I eee, zaraz - czy to takie 'unieszczęśliwiające', że ci się ktoś zwierzy ze swoich przywar i smutków, ze swoich problemów? Dodam WRESZCIE ci się zwierzy...? Przecież Elsa była ZAMKNIĘTA w pokoju ponad połowę swojego życia i widać chyba wyraźnie, że jest INTROWERTYKIEM, przeciwnie do Anny - więc myślę, że nawet jakby się jej z pryszcza na tyle szyi zwierzyła, to by Anna skakała z radości. Bo to zwierzenia, bo to pogłębia bliskość, bo się odsłaniasz - tak jak, notabene, oddanie się drugiej osobie w opiekę podczas choroby (i o to też chodziło! że jako chora i STARSZA, tj. teoretycznie bardziej zaradna zawala i pozwala sobie pomóc - Elsa uczy się zaufania! Czegoś, czego jej zabroniono już dawno; ponadto ukazuje, że pomimo starszeństwa Elsa traktuje Annę na równi! A jest królową! Jak można za to nie lubić Elsy... )

To... znaczy, że Elsa ma trzymać pion na okrągło i nigdy się nikomu z ułomności nie zwierzać...? Bo to zasmuci Annę?
O.o
To może niech się znowu zamknie w pokoju i po sprawie...?
(ekhem, niektórzy tak po prostu mają, że więcej myślą i kombinują i więcej się zamartwiają - tak, taka właśnie jest Elsa; słowem - ona jest TRUDNA. I hej, Elsie prawdopodobnie - no szok - jednocześnie żal jest i Anny i SIEBIE. Yhy. No i co w tym złego...? Czy w filmach ma się lubić tylko altruistów...?)

PS: Poza tym - jak tu porównywać relację Elsa a Anna i Kristoff a Anna...? Kristoff jest partnerem seksualnym, siostra nie. Rety. To kompletnie co innego. Czy muszę to dalej tłumaczyć?
A poza tym - nie bardzo pojmuję dlaczego niby Elsa nie zna Anny...?
Film: obie widząc się pierwszy raz po kilkunastu latach mówią jednocześnie o czekoladzie; short: każdy kolejny pieprzony prezent budzi w Annie radochę! Eee, ale że co, że udaje...?
I choćby trzy: Olaf. Anna rozpoznała go w natychmiast, łącząc z ostatnim szczęśliwym wspólnym wspomnieniem.
I tak, Anna nienawidzi zimy, a Elsa ją kocha. Ale tak jest z siostrami. Z rodzeństwem. Z jaskrawych przeciwieństw tworzymy coś, co ma nas odróżniać od innych w rodzinie, a jednocześnie idealnie się uzupełniamy.
* jak może jej nie znać i znać jednocześnie? To jest coś co się zdarza bo geny. Bo wspólne wspomnienia i środowisko. I żaden Kristoff tego nie zastąpi. Piękne i przykre jednocześnie.

PS2: Rodzice księżniczek nie byli aż takimi kretynami. A ta bajka ma w gruncie rzeczy uczyć EMPATII. Tam nie ma właściwie postaci, której zachowanie i działania nie miałyby jakiegoś usprawiedliwienia.

PS3: Ach, wkurza mnie ta niechęć, że kobitka narzeka. Nie lubię jej bo się nad sobą użala. Kurde balans. Bo nie ma prawa robić nic innego, tylko się uśmiechać, co nie? Ludu.

Kira91

Nie wiem czemu, ale jestem chyba jedyną osobą, która stara się bronić rodziców Anny i Elsy ;) a więc: ja nigdy nie odebrałam ich relacji z Elsą żeby uczyli ją strachu do samej siebie. Owszem, źle zrozumieli hasło kontrolowanie mocy - dla nich znaczyło to, że ma im po prostu nie pozwolić się ujawniać, a jak wiemy było to bardzo trudne i ta kontrola powinna polegać na korzystaniu ze swych zdolności z głową, spokojem i miłością. I nigdy nie obarczali jej za nic winą oprócz momentu kiedy wbiegają do do sali i widzą nieprzytomną Annę - każdy rodzic odruchowo spytałby starszego rodzeństwa co zrobiło :D W tych scenkach w trakcie piosenki ulepimy dziś bałwana kiedy uczą ją jak ma kontrolować moce na ich twarzach jest tyle ciepła i miłości i mówią jej że smutek tylko pogorszy całą sprawę. Sporna pozostaje kwestia jej "zamknięcia w pokoju" - choć nie ma powiedziane nigdzie że dosłownie kazali jej siedzieć tylko w pokoju, myślę że ze strachu że ktoś mógłby skrzywdzić ich córkę za jej zdolności wolwli ograniczyć jej kontakty z ludźmi. A to że Elsa mimo tego żyła w ciągłym strachu no cóz - będąc kilkuletnią dziewczynką omal nie zamordowała młodszej siostry - po czymś takim wiele osób mogłoby mieć problemy, prawda? Serdecznie pozdrawiam :) P.S. z użytkownikiem andrzej_goscicki nie ma co się wdawać za bardzo w dyskusje. Odnoszę wrażenie, że ma jakąś obsesję na punkcie postaci Elsy bo podobnej długości (i jeszcze dłuższe) wywody jego autorstwa na temat Elsy pojawiały się już przy Krainie Lodu i Gorączce Lodu ;)

andrzej_goscicki

A ja muszę zwrócić uwagę na jedną rzecz - podoba mi się to, że mimo zachowania pewnych przyzwyczajeń (uciekanie w samotność w gorszych momentach) Elsa mimo wszystko robi postępy w kwestii radzenia sobie ze swoimi emocjami. Owszem, zamknęła się na jakiś czas u siebie, ale kiedy ochłonęła i emocje opadły, to ona zrobiła ten pierwszy krok i poszła przeprosić Annę - super, że twórcy wrzucili taką scenę. U Anny też widać małą zmianę - nie naciskała na Elsę (instynkt samozachowawczy wreszcie zaczął u niej działać :D), tylko dała jej czas na wyciszenie, a w tym czasie sama postanowiła działać i znaleźć rozwiązanie dla ich problemu. Scena na strychu dodatkowo daje nam pogląd na to, że obie pracują nad tym, żeby nadrobić stracony czas i odnowić relację.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones