Film nie zrobił na mnie większego wrażenia, a to chyba dlatego że był zbyt "poprawny", przyzwoity i odrobinę zbyt naiwny jak na tematykę, którą porusza. W rezultacie zobaczyłem go w całkowitej obojętności co do losów bohaterów jak i zakończenia filmu.
Zresztą film zobaczyłem przede wszystkim z ciekawości co do początków kariery kompozytora Wojciecha Kilara. Tutaj także w końcu debiut, który okazał się bardziej profesjonalny niż debiut Poręby, nie mniej także obyło się bez większych rewelacji.
5/10