Po internecie krąży opinia, że Dream Works to ostatnio tylko płytkie historyjki o gadających zwierzakach robiących tą samą głupią minę (słynna uniesiona brew) i kolejne części Shreka, jedna słabsza od drugiej. No i dotąd zgadzałam się z tą opinią. Właśnie, 'dotąd'.
DW pokazało filmem 'Jak wytresować smoka', że ma jeszcze coś ciekawego do powiedzenia. A "Megamind" zupełnie przywrócił moją wiarę w to studio.

Co tu dużo mówić - postacie są genalne: jest ich niewiele, za to dopracowane - głownego bohatera i jego kompana po prostu nie da sie nie pokochać.
Humor - naprawdę śmieszny i inteligentny. DW ostatnio lubowało się w drętwych żartach, które miałbym mrugnięciem do dorosłego widza, a u mnie powodowały tylko przewalanie oczami - w 'Megamind' praktycznie każdy gag powoduje uśmiech, a kilka poważne problemy z oddychaniem gdy dusisz się ze śmiechu.
Ścieżka dzwiękowa - oj, producenci musieli wydać ciężką kasę na muzykę, która jest... no, epicka.

Żeby nie zanudzać - apeluję, by każdy, kto zastanawia się, czy wydać swoje cieżko zarobione pieniądze na bajeczkę o niebieskim, wielkogłowym gościu i jego rybce, w styczniu bez wachania udał się do najbliższego kina i na półtorej godziny poddał się powalającej mieszance akcji, humoru i !uwaga, uwaga spojler! romansu. Naprawdę warto.