"Monsieur Hire" kipi od niespokojnego chłodu, stłamszonych wewnętrznie pragnień i ponurego bierzma samotności. Patrice Leconte w 80 minutach filmu zawarł więcej naelektryzowanego erotycznym ciśnieniem napięcia (patrz scena z rozsypanymi pomidorami; mecz bokserski), bólu i melancholii niż w dwugodzinnych, przeładowanych od nagości i łez melodramatach.