Dla mnie historia była przede wszystkim niewiarygodna i bardzo mi to przeszkadzało. Niby rodzina prosta, a nawet prostacka, a tu nagle jej członkowie okazują zdolnymi do uknucia przebiegłej i wymagającej niezwykłej inteligencji intrygi. Nie uwierzyłem, "nie kupiłem" tego scenariusza i patrzyłem z boku, sceptycznie i bez emocji.
Dla mnie to nie była inteligencja, tylko taki spryt, żerowanie na naiwności i ufności innych
Zgoda, można nazwać to również sprytem, ale wiarygodne udawanie przez rodzeństwo studenta anglistyki i specjalistki od terapii sztuką oraz doskonałe odgrywanie przez rodziców roli ekskluzywnego szofera i świetnej gosposi nie udawało by się ludziom, którzy z początkowych scen filmu sprawiają raczej wrażenie dość ograniczonych intelektualnie.