To dobry i ważny film, ale jest jeden problem. Styl typowy dla polskiego kina lat 90tych totalnie go zniszczył. Nie lubię tego okresu naszej rodzimej filmografii, bo charakteryzował się najprościej mówiąc- niechlujstwem. Słaby montaż, ujęcia wydają się być powtarzane tylko raz, bzdurne dialogi mające się na siłę charakteryzować głębią, oraz dziwne aktorstwo, gdzie pogrążeni jakby w zadumie bohaterowie wypowiadają pół szeptem prawie każdą kwestię (nawet Lindę to dopadło). A do tego wszystkiego jeszcze szereg dziwnych postaci, które są tu tylko po to był były dziwne <sic!>.
I jak to poprawnie obejrzeć historię narodzin epidemii Aids w Polsce? A to ciekawa opowieść, ukazująca szereg stereotypów, sporo historycznych odwołań i wiele emocji. Dlatego zobaczyć warto, tylko trzeba niestety przymknąć oko na styl o którym już wspomniałem.
A ja właśnie odczuwam dziwną słabość do tego stylu. Może to tylko kwestia sentymentu do lat dziewięćdziesiątych, kto wie? ;)
Moim zdaniem do polskich filmów trzeba się przyzwyczaić, trzeba oswoić się z pewnymi konwencjami. "Sztuczność" dialogów jest jedną z nich. :)
Zgadzam się z tobą, film był nawet dobry, przeraziło mnie to, jak ludzie postrzegali chorych na Aids.Ale aż tak bardzo sztucznie nie było, wziąć pod uwagę tamte lata,... no, trzeba się przyzwyczaić po polskich filmów tak jak powiedział Atlantis86. Hmm... jedyne, co mi się bardzo nie podobało, a wręcz przeszkadzało to ta muzyka, aż mnie ciary przechodziły od tego instrumentu.
To się zaczęło już w latach 80-tych, polscy filmowcy na siłę mieszali gatunki, tak jakby zaczynali robić film w typie amerykańskim, opowiadający jakąś historię, a potem nagle koniecznie chcieli dodać ładunku intelektualnego - i wychodziły produkcje takie, jak ta - czyli groch z kapustą, pełen scen-zapchajdziur.
Chyba nie jesteśmy jedyni którzy uważają polskie kino lat 90. za takie "niechlujne" mimo ciekawych tematów jakie się pojawiały. Ale czy wtedy wszystko nie było takie obskurne, niechlujne, puszczone na samopas? Widzieliście sceny z tego zaniedbanego miasteczka gdzie mieszkała ciocia bohaterki albo Dworzec Centralny w Warszawie? Tak wtedy było... I stąd chyba to przeszło do filmów. Głos, montaż, jakość obrazu faktycznie nie była idealna.