Ten filmy rozbity jest na dwa różne rozdziały o kompletnie innej jakości. Wyznacznikiem ich są aktorzy grający główne role. Frycz był autentyczny, mógłbym uwierzyć, że jest sąsiadem mieszkającym w klatce na przeciw. Wydawało mi się, że Żebrowski miał za zadanie ukazać jak "bestia" wychowuje "bestie" podobną do siebie. A widziałem karykaturę, która nie jest świadoma swojej groteskowości. Żebrowski przesadził, sądził, że wynosi się na szczyty aktorstwa, a on mnie śmieszył.