Taka mało finezyjna psychologia z ulicy, jak to demony (a tutaj raczej demonki) z dzieciństwa wpływają na twoją dorosłość. Film strasznie przewidywalny, z bohaterem, który cierpi z powodu zrobienia "złego wiatraczka" na zajęcia ZPT naprawdę trudno się identyfikować. W dorosłym życiu zachowuje się jak ćwok, ale takie to wszystko infantylne, jakieś mało nośne i banalne. Niestety.
Moim zdaniem jedyna jasna strona tego filmu, to jest kreacja Frycza. Reszta jest zwyczajnie naiwna. Nie polecam.
Trudno się z Tobą nie zgodzić... Mam podobne odczucia. Temat uprościłeś, ale to wystarczające np. dla mnie by zgodzić się z tym, że z tymi demonkami przeszłości (co to nie wolno dzieciakowi sprać dupska??!) to przesada jeśli chodzi o ich wpływ na dorosłość. Bo Wojtuś nie był do cholery katowany w dzieciństwie, a w dorosłym życiu leje pasem redaktora, no proszę cię, bo go kiedyś tata zlał pasem??? Infantylny film po części, to racja.