Rozumiem, że pierwsza część filmu, kiedy Wojciech jest jeszcze małym chłopcem (hej) może się podobać, ale to, co się dzieje w drugiej, "dorosłej" to ju po prostu czysta groteska. Gdyby u nas przyznawali coś na kształt Złotych Malin, to Żebrowski byłby idealnym kandydatem do takowej nagrody za rok 2005. Ten sam zaszczyt powinien wówcas spotkać reżyserkę - co z tego, że pierwsza część jest całkiem niezła, skoro druga właściwie wszystkie jej zalety obraca w proch. A już końcowa scena z lustrem, to już klasyczny ROTFL fikołkiem przez kota "co ja pacze" ;)
Wielbiciele filmu pewnie powiedzą, że jestem niewrażliwy i w ogóle sk... je... i żydomason, ale skoro mimo wielu cholernie zabawnych scen, zdołował mnie "Dzień Świra", to chyba nie jest ze mną tak najgorzej?
To, co w tym filmie cały czas trzyma poziom, to zdjęcia (Koszałka zna się rzeczy), scenografia, no i muzyka (choćby nawet dlatego, że jest jej mało).
Jak dla mnie - 4/10, ale gdyby nie ta koszmarna druga część, to moe byłoby i 6/10 n(oglądałem 3 razy: w 2005, 2006 i 2012 r.)
Zabawne, że 4 na filmwebie oznacza, że film "ujdzie", czyli że nie jest wcale taki zły, ale jeśli o mnie chodzi, to głównie zasługa rasowych zdjęć godnych lepszej sprawy.
Rzeczywiscie druga czesc stanowi maly zgrzyt. Co nie zmienia faktu, ze pierwsza czesc zrobiona jest ze smakiem. Poza tym na tle owczesnej polskiej filmowej mizerii "Pregi" mimo wszystko wyroznialy sie in plus. Dlatego ja daje siodemke. Dobry film.