"Pręgi" widziałem całkiem niedawno, muszę powiedzieć, że dopatrzyłem się (jak również inni na tym forum) paru nieścisłości...
W dużej mierze jest to dokładnie to samo co piszą tu inni, (śmieszna scena "karania szefa", czy śmiech z Wojtusiowego wiatraczka) więc nie będę przytaczał wszystkiego.
Będąc grotołazem od czterech lat mam możliwość oceny tej części filmu, która dla każdego "nie w temacie" wygląda "profesjonalnie"... i nie mam tu zamiaru gadać o sprzęcie itd... (choć [do cytatu z filmu]:"w zacisku nie da się "wkręcić loków w rolkę" ). Chodzi mi o błędy scenariusza w kreowaniu "wizerunku" gotołaza.
Przede wszystkim: to "sport" ZESPOŁOWY!! tam jest zbyt niebezpiecznie, żeby łazić pojedynczo! tak się nie robi.
po drugie: Ktoś równie sympatyczny, co Wojciech "odpadłby w przedbiegach". Wierzcie lub nie, ale jeszcze nie spotkałem opryskliwego grotołaza, a już szczególnie szefa szkolenia:). tu sie trzeba wspierać a nie drzeć po sobie, i tak będzie trudno.
Na koniec mam dwa dość ciekawe wnioski: wydaje mi się, że Panu Kuczokowi ktoś kto wchodzi do jaskini kojarzy się z "wyalienowanym, gburowatym typem" który ucieka przed rzeczywistością i ludźmi pod ziemię.
i drugi, "wszyscy grotołazi pochodzą z rodzin patologicznych"
to tyle w tej kwestii. Pozdrawiam