Jakoś nigdy nie uważałam ją za pociągającą tudzież piękną kobietę, ale w filmie wypadła dosłownie zjawiskowo i ujmująco (pomimo drugiej części scenariusza;)
Może to już było.. i co z tego? Motyw rozbitków na dzikiej wyspie, jest niezmiernie przyjemnym doznaniem dla oka za każdym razem. Uczucie nie landrynkowe i nie przesłodzone (wprost idealnie pasuje tu buntownicza osobowość Madony, pewnie nie musiała się wysilać z wcielaniem się w bohatetkę), ale za to jakie intensywne!
Zakończenie moim zdaniem Ge-nial-ne.
Nic dodać nic ująć film mnie wzruszył.
mnie też:)
WAŻNE: film robi inne początkowe wrażenie niż jest w rzeczywistości :)
chyba każdy zobaczy autentyczne walory osobowości Madonny i jednak piękno
JAK OBEJRZY DO KOŃCA :)
Jeszcze filmu nie widziałem, ale powinnaś napisać "Dzięki za film Guy Ritchie, i za to że obsadzie umieściłeś Madonne." ;P
A ja właśnie myślę że to ona tupła nogą, bo chciała zagrać w filmie. Zresztą trudno nie wykorzystać takiej sytuacji, jak się miało męża reżysera.:P Potem pewnie oboje pracowali nad scenariuszem.. whatever, ważne że owocem tego jest fajny film.