Wiecie co, zaczyna mnie to wkurzać! Fakt, Madonna jest niepokonana w kwestii pop-kultury szeroko pojętej, ale film zawsze był jej słabą stroną. Będę się upierał, że to wina gniotów, które uparcie wybierała. Założę się o wiele, że ktokolwiek by nie zagrał w wielu jej produkcjach odniosło by ten sam efekt. Tak jak ją uwielbiam za muzykę, tak nie znoszę jej filmów! I tak jak sięgnę po każdą jej kolejną płytę, tak uparcie unikam oglądania jej w filmach... I tak ostatnio wpadło mi w ręce "Swept Away". Nie miałem ochoty tego odpalać, ale pomyślałem, że to Guy Ritchie, więc czy aby na pewno jest tak źle?! No i co? I nic już z tego nie rozumiem!. Film jest OK! Może ma ten nużący wstęp ale jest naprawdę dobry. Ale przede wszystkim Madonna jest dobra! Umie być zabawna i wzruszająca! I mówcie co chcecie, ale Maliny dla tego filmu potwierdzają, zwyczajnie przyjęto, że Madonna = Malina. Bez względu na to jak będzie się starać, każdy jej film zostanie zjechany. I cieszę się, że po krytyce tego filmu zrezygnowała z pomysłu grania w filmach. Byłby to już zwyczajnie daremny wysiłek!