Wydaje mi się, że większości osób robi to różnicę, więc uprzedzam, że film jest czarno - biały (pomijając kilkusekundowe przerywniki, oraz początkowe i końcowe podkłady napisów). Jeżeli ten fakt nie podziała zniechęcająco, polecam film jako zdecydowanie wart obejrzenia. Wyraźnie widać tęsknotę za Akirą i choć porównania do starych filmów Kurosawy byłyby na wyrost, to z nowszych produkcji jest to jedna z ciekawszych propozycji w jednym rzędzie z "Ame Agaru".