PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=538884}
5,9 820
ocen
5,9 10 1 820
Space Battleship Yamato
powrót do forum filmu Space Battleship Yamato

Mocno średni

ocenił(a) film na 5

i ckliwy aż zęby bolą. Japońskie frustracje drugowojenne ( ostatni rejs Yamato ) doprawione amerykańszczyzną ( nieznośnie do bólu patetyczne sceny, poświęcenie, miłość, pierdu-pierdu ). Dodając do tego zakończenie oraz finalny przebój Aerosmith - mamy japońską wersję Armaggedonu. Niestety. Ktoś porównał do Ghost in the Shell. To jak porównać hałdę pod Sosnowcem z Mount Everest. Kilkanaście dobrych scen batalistycznych a poza tym papierowe postacie. Kapitan, Kodai i kilku innych. Niemal w każdej zawiązanej scenie lekko przewiduje się zakończenie. Za wyjątkiem tego że jest się zaskoczonym długością tego czegoś. Ponad 2h. 5/10 i ocena na wyrost tylko za model statku, sceny walki i Aerosmith na końcu.

ocenił(a) film na 10
Malak_Al_Rahim

Ckliwy, to fakt. Japońskie frustracje kolejny fakt. Ale za tym faktem stoi moc. Moc wiary w ten okręt, taki mit potęgi jak nasz Grunwald. DO gry aktorskiej bym się nie przyczepiał, fabuła też nie była zła. Bardziej zawiła niż w 99% amerykańskich filmów a przede wszystkim realna, czy może realistyczna. Nic nie wydawało się być naciąganym. Film wciąga, obyczajówki jest minimum, mnie się podoba. Sceny batalistyczne rządzą :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 1
Sjel

Ty się lepiej pochwal co bierzesz.

ocenił(a) film na 10
zemstafreda

Nie masz nic do powiedzenia to się nie odzywaj. Gimnazjaliści...

ocenił(a) film na 1
Sjel

Nie jestem gimnazjalistą i nim nigdy nie byłem gościu. Będąc pod ogromnym wrażeniem tego dzieła stworzyłem dość długaśny i dokładny wywód z wieloma przykładami wyjaśniający dlaczego moim skromnym zdaniem ten film jest zzłłłły…, a nawet bardzo zły..., właściwie to straszny. Niestety po raz kolejny nie byłem na tyle sprytny aby napisać go w Wordzie, a filmwebowy serwer zrobił mi kolejnego psikusa i mój przygnębiający epos przepadł na zawsze. Wracając więc do tematu to naprawdę nie wiem ile musiałbym się nawżerać grzybów żeby wystawić temu czemuś ocenę wyższą niż 3. To było naprawdę nieziemskie doświadczenie, jak uderzenie młota w czachę, jak wypicie duszkiem butelki wódki, taki byłem skołowany po emisji. On mnie po prostu zniszczył. Dobrze chociaż, że wiedziałem jeszcze jak się nazywam i gdzie jestem. O niektórych filmach mówi się, że powinno się ustanowić jakąś specjalną nagrodę, ale nie dla filmu tylko widzowi za jego obejrzenie. Ten wybryk natury idzie znacznie dalej, powinno się mu wybudować specjalne muzeum i opowiadać o nim młodzieży na przestrogę, albo postawić jakiś monument, albo chociaż jakąś tablicę upamiętniającą film w którym ładunek patosu osiągnął zupełnie nowy wymiar, nawet w skali północnokoreańskiej. Kiedy oglądam takie produkcje to zastanawiam się czy się przypadkiem nie minąłem z powołaniem i nie powinienem pisać scenariuszy do tych kretyńskich filmów. Kompletną fabułę Yamato mógłbym obmyślić w czasie jednej polsatowej przerwy na reklamy siedząc na kiblu. Kilka kolejnych przerw i miałbym komplet dialogów i monologów traktujących o honorze, poświeceniu, oddaniu i lojalności które w Yamato stanowią jakieś3/4 czasu emisji. Z dalszą realizacją chyba też nie miałbym większego problemu. Aktorów wziąłbym z polskich telenowel(albo kabaretów), Grzegorza Warchoła na reżysera, Jacka Samojłowicza na producenta, dyrektorem artystycznym zostałaby Michał Wiśniewski i wio.

ocenił(a) film na 10
zemstafreda

No cóż, ta wypowiedź przynajmniej sugeruje, że umiesz pisać po polsku, szanuję to. Wydaje mi się jednak, że to kwestia nastawienia do azjatyckiego kina - albo się je lubi albo nie. Ja akurat byłem wychowany na Godzilli więc jestem oswojony z kinem charakterystycznym dla Japonii. Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś, ale nie napisałeś ani słowa o filmie. Po prostu Twoja duma (nie mylić z honorem;) została urażona więc wymyśliłeś długiego posta pełnego rynsztokowych powiedzeń;) Nie wiem czy w ogóle obejrzałeś cały film czy po prostu po 10 minutach stwierdziłeś, że masz dosyć bo nie ma mcdonaldsa i nicolasa cage'a;) Japońskie kino jest specyficzne, nie lubisz, nie oglądaj :) I sorry, ale nie znam tych polskich nazwisk, których użyłeś. Pewnie nie oglądam telenowel jak ty.

ocenił(a) film na 1
Sjel

Gościu, wystarczy kliknąć w nick użytkownika aby od razu zobaczyć czy jest tam McDonald’s czy Nicolas Cage, czy coś zupełnie innego. Due, bardzo dosadnie choć ogólnie NAPISAŁEM co w tym filmie było złego: marne aktorstwo, wybitnie marna fabuła i oszałamiający patos wylewający się z każdego zakamarka filmowej kliszy. Tre, widziałem cały film, choć nie wiem jakim cudem. Pamiętam tę patosogenną końcówkę z sugestią, że powstanie kolejna część, która na całe szczęście nigdy się nie ziściła.

Po latach, ale jednak.

Aaa, byłbym zapomniał:
;)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
Sjel

Gościu, wystarczy kliknąć w nick użytkownika aby od razu zobaczyć czy jest tam McDonald’s czy Nicolas Cage, czy coś zupełnie innego. Due, bardzo dosadnie choć ogólnie NAPISAŁEM co w tym filmie było złego: marne aktorstwo, wybitnie marna fabuła i oszałamiający patos wylewający się z każdego zakamarka filmowej kliszy. Tre, widziałem cały film, choć nie wiem jakim cudem. Pamiętam tę patosogenną końcówkę z sugestią, że powstanie kolejna część, która na całe szczęście nigdy się nie ziściła. Quattro, ci panowie nie są z telenowel, ale nie mogę nie docenić tutaj tej ostrej jak brzytwa riposty.

Po latach, ale jednak.

Aaa, byłbym zapomniał:
;)

ocenił(a) film na 2
Malak_Al_Rahim

W moim odczuciu znacznie gorzej niż średni... Scenariusz pisany prawdopodobnie przez ośmiolatka, którego całe doświadczenie z s-f wiązane jest z grą, którą mu ojciec kupił na ostatnie urodziny. Ckliwość, a przede wszystkim naiwność i brak logiki w wielu scenach (aż trudno je wymieniać, tyle ich jest) czyni film po prostu męczącym w odbiorze; do tego dochodzi brak jakichkolwiek emocji podczas oglądania i sztuczny patos, podkreślany muzyką przypominającą finał symfonii odgrywany podczas... codziennych czynności wykonywanych w kuchni...
Żenująca maskarada, stracony czas...

ocenił(a) film na 5
falcon64

Co do filmu całkowicie się zgadzam z Tobą i z @Malak_Al_Rahim, choć oglądanie tego obrazu dla samej pani Meisy Kuroki (Yuki) jest wart zachodu.
Jeśli jednak chodzi o muzykę (która jest na prawdę świetna) muszę zaprotestować. Nie pasował mi też na końcu Aerosmith, skoro film japoński to i japoński artysta powinien go reprezentować.
Czekałem na ten film bo zapowiedzi zwiastowały coś na prawdę godnego. Niestety nie wyszło, podejrzewam że efekt jest taki ze względu na próbę amerykanizacji filmu.

ocenił(a) film na 6
Malak_Al_Rahim

Film jak na japoński film s-f jest dosyć dobry, zaznaczam, jak na japoński. Gdybym miał go oceniać w tych samych kategoriach co filmy amerykańskie to dostałby punkty za scenariusz, animacje (tylko animacje, są niezłe) i muzykę. W sumie 3 a dałem 6. Dodatkowo za grę aktorów (mnie "zamerykanizowana" gra akurat odpowiada), niezłe jak na kino japońskie scenografie i ogólną przyjemność oglądania. Japońskie filmy są specyficzne i jak ktoś nie jest przyzwyczajony do sposobu w jaki Japończycy przedstawiają emocje czy opisują wydarzenia to całość wyda mu się jakąś patetyczną farsą z idiotycznymi, ckliwymi dialogami. Taka uroda tego kina a jak widać jednym tego za mało a innym za wiele.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones