z mydłem, widłem i powidłem. Stragany straganami, ale dramat poszczególnych ludzi i ich opowieści, robią wrażenie. A opowiadają przed kamerą jak znaleźli się na stadionie dziesięciolecia i pracują jako handlarze. Na tagu jak w życiu, wszystko się może zdarzyć. Ktoś korzysta by stracić mógł ktoś. Jeden wylatuje z obiegu, drugi szybciutko wskakuje na jego miejsce. Trzeba przyznać, że stadion dziesięciolecia był pokaźnych rozmiarów. Obecny stadion nie robi takiego wrażenia pod względem swojej rozpiętości terytorialnej. Archiwalne zdjęcia, których jest dość mało, w połączeniu z obecnym stanem podczas realizacji tego dokumentu w fajny sposób pozwalają na porównania. Kto miał łeb na karku, to mógł na początku lat 90-tych zrobić potężną kasę i dzisiaj leży na plaży w każdym zakątku świata. Czasy w których realizowany jest dokument już nie są takie różowe. Warto zobaczyć, bo to jest taki z życia wzięty film.