Nie do końca westernowe klimaty, i już na pewno nie spaghetti, ale i tak mi się podobał. Fabuła w zasadzie żadną nowością nie jest, plus można tu wiele przewidzieć. Ale trudno nie docenić wkładu aktorskiego (Quinn świetny, Bronson zaledwie dobry) i klimatu którego próżno szukań w amerykańskich westernach. To wszystko trochę za łatwo się kończy, ale za to ostatnie minuty naszpikowane są kilkoma niespodziankami.