...i to wcale nie znaczy, że jest źle. :P
Ten film jest porąbany przez duże „p”. W życiu nie widziałam czegoś takiego, a widziałam niejedno. Poziom patologii, obrzydliwości i zwyrodnienia zawartych w tym filmie jest tak olbrzymi, że daleko poza jakąkolwiek skalą czegokolwiek, a groteskowy, absurdalny klimat tylko to potęguje i sprawia, że powstały obraz jest nie tylko ohydny, ale i niepokojący. Ludzie piszą, że ich śmieszył, ale moim zdaniem żeby śmieszył trzeba go po prostu nie rozumieć. Tego się naprawdę nie da z niczym porównać, nawet z tymi wszystkimi pojechanymi gore w stylu „Srpskiego filmu”. Najcięższy w odbiorze film, jaki oglądałam. Momentami robiło mi się słabo. Wywarł na mnie kolosalne wrażenie i za to otrzymuje zasłużone 10.
Och, zapomniałam, że założyłam już wcześniej wątek pod tym filmem. Cóż, to tylko świadczy o tym, że naprawdę siadł mi w pamięci.
Dla mnie zarąbisty, naprawdę. Na mało którym filmie tak dobrze się bawię. W moim odczuciu „zagrało” tu wszystko — zdjęcia (kolorystyka!), naprawdę ohydne sceny gore, znane już z pierwszej części umiejętne operowanie groteską i elementami czarnej komedii tak, by horror pozostał horrorem. Fabuła i postacie oczywiście nie są zbyt głębokie, ale slashery już to do siebie mają, nie tego się w nich szuka. Chyba jedynym wyjątkiem od tej reguły jest pierwsza „TCM”.
Jedynkę oceniłaś tak samo? Jak obejrzałem ją dekadę temu to zrobiła na mnie takie wrażenie jak mniej więcej to co opisałaś w tym wątku :) Jednak wtedy poczytałem opinie pod dwójką i nie były zbyt przychylne, to sobie darowałem żeby nie zatrzeć ogromnego wrażenia po jedynce.
No i właśnie sobie ją odświeżyłem. Wrażenie pozostało, Hooper stworzył niesamowity klimat, więc zastanawiam się nad tą dwójką. Brać się za to?