ale wersja amerykańska z obsadą Nolte/Short jest moim zdaniem odrobinkę lepsza od pierwowzoru.
Byłem tym zaskoczony, zwłaszcza po porównaniu francuskiego "Pechowca" z wersją amerykańską która była OKROPNA. Być może gdyby w "Pure luck" też grał Nolte, film nie byłby tak koszmarną, nieudolnie zrobioną kopią.
"Pure Luck" jeszcze nie oglądałem, za to oryginalnego "Pechowca" około rok temu i bardzo mi się podobał. Dziś obejrzałem "Zbiegowie" i "Trzech ojców" w oryginale. Aczkolwiek fakt faktem, że wersja amerykańska pt "Trzech uciekinierów" podobała mi się odrobinę bardziej (pomimo niewielkich różnic w scenariuszu, to miała ciekawsze zakończenie - francuska wersja kończy się jak dla mnie zbyt melancholijnie i zabrakło jakiejś wesołej muzyczki - jak np. w "Przyjacielu gangstera", co by dopełniło smaczku i końcowego efektu).
Zwrócił ktoś uwagę, że to Amerykańce robią remake'i europejskich filmów, a nigdy na odwrót?
Bo Europejczycy mogą obejrzeć film amerykański, po co kręcić drugi raz to samo? Natomiast kiedy Amerykanin idzie do kina na europejski film to tak jakby wsiadł do europejskiego samochodu z ręczną skrzynią biegów. Nie wiedziałby jak się tym jeździ. A na europejskim filmie musiałby czytać napisy. Koszmar.
W dodatku robią dokładne kopie, jak np. Indianin w Paryżu - Nowym Jorku. Goście Goście - Goście w Ameryce. To są przykłady dennej kopii. Co do pomysłowych kopii, to Klatka Szaleńców - Klatka dla Ptaków. Amerykański remake jest zdecydowanie bardziej brawurowy. Oscar - wolę wersję z De Funesem, ale amerykański remake przeniósł akcję w środowisko gangsterów lat 30tych, co nadaje świeżości.
"Oskara" w wersji z De Funesem nie widziałem. I pewnie nie zobaczę, bo minęły czasy, gdy śmieszyły mnie te jego głupkowate minki:-)