10/10
Oglądałem w życiu wiele horrorów, i mimo iż ten, nie jest zbyt straszny, zapada w pamięć. Cała fabuła jest dosyć przewrotna, bo cały film jest jakby horrorem klasy b, który opowiada o fikcyjnym w nim pisarzu horrorów klasy b. Jest tutaj wiele nawiązań do jakiejkolwiek literatury horroru, wliczając nie tyle Lovecrafta, lecz także H.A.Knighta, S.Kinga i całej rzeszy pisarzy. Najbardziej niepokojące i absurdalne są jednak ostatnie chwile filmu, gdy bohater sam ogląda siebie w kinie. Oprócz tego, przez samo "bad end" a nie "happy end" ma u mnie wielkiego plusa. Film nie tyle ocieka krwią, ale coraz to bardziej dziwacznymi pomysłami, które zakorzenione są jeszcze w surrealizmie. Tempo wprost proporcjonalne do długości filmu, cały czas narasta. Być może dzisiaj film ten nie jest czymś szczególnym, lecz w tamtym czasie, był to jeden z najciekawszych filmów jakie powstały. Polecam.