Czytałam wszystkie książki. Na drugą część filmu czekałam z wielkim zaciekawieniem, ponieważ uważam, że druga książka była najciekawsza. Moja wściekłość po obejrzeniu drugiego filmu sięgnęła zenitu.
Nie uważam, że film powinien być wierny książce w każdym calu (to zupełnie inne medium i rządzi się innymi prawami). Ale na litość boską, niech ma z nim coś wspólnego, poza bohaterami!!!!
Jak można było tak spieprzyć gotowy materiał na świetny scenariusz filmu trzymającego w napięciu do ostatniej minuty, jakim była druga książka??? Jaki idiota wpadł na pomysł, żeby zastąpić to dużą ilością strzelanin, tępych dialogów oraz patetyczną, sztampową i kiczowatą do bólu ostatnią sceną? Cały sens historii został przeinaczony. Ciekawe wątki pominięte. Lepiej przeczytać książkę, jeśli liczy się na ciekawą i trzymającą w napięciu historię. Ten film nie tylko jest kiczowaty, ale w większości NUDNY, co jest jego grzechem głównym. Przez cały seans nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. To było najzwyczajniej w świecie złe.
Jednak najbardziej irytuje potencjał historii opisanej w drugiej książce, który został całkowicie i bezmyślnie zaprzepaszczony na rzecz taniego i tandetnego kina atrakcji.
Ja nie czytałam żadnej części książki, a opinię o tej części filmu mam taką samą - płytkie kino akcji. I mimo że akcja jest niby wartka cały czas, to autentycznie się nudziłam. Film nawet nie trzymał mnie w napięciu, wiedziałam, że i tak uciekną, a potem będzie wyciszenie akcji, żeby zaraz znowu coś pie*dolnęło i mogli znów uciekać. I tak w sumie wygląda cały film: uciekają przed DRESZCZEM, pozorne wyciszenie akcji, uciekają przed zombie, pozorne wyciszenie akcji, uciekają przed DRESZCZEM/zombie itd., aż do tej patetycznej, żałosnej końcówki. Postać Teresy w książce też jest tak beznadziejna, to znaczy dziewczyna, która nic nie robi i do niczego się nie przydaje, a na końcu zdradza faceta, który cały czas ratował jej życie? Nie wiem, kiedy ostatnio widziałam gorszą postać kobiecą. Wcale nie mam ochoty oglądać trzeciej części, bo już ją sobie wyobrażam co do joty: będą gonić/walczyć/uciekać aż Thomas stanie twarzą w twarz z Avą i czeka nas ich wyświechtana "rozmowa prawdy", gdzie Ava będzie starała się udowodnić mu, jak bardzo się myli. W końcu ją pewnie zabiją albo jakoś tam zginie, znajdą humanitarny sposób na zwalczenie Pożogi i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Szkoda, że tak im to "wyszło", bo raczej nie mam w planach czytania książek, a chciałabym poznać tę historię tak, jak została napisana, a nie spłycona do granic możliwości przez twórców filmu. Zaznaczam, że pierwsza część filmu mi się podobała, miała dobrą fabułę, tajemnicę, ciekawe postaci, odpowiednie natężenie akcji, więc naprawdę nie wiem, jak mogli aż tak zepsuć drugą część.
W tym cały problem. Gdyby trzymali się książki (nie w 100% ale chociaż tak jak przy pierwszej części) wszystko byłoby bardziej złożone. Nie mowię, że są to arcydzieła literatury, ale przy scenariuszu do drugiego filmu to prawie Nobel :P jednak polecam czytanie książek, bo bardzo trzymają w napięciu i są ciekawe. Czyta się bardzo szybko, więc nie "straci się" na nie dużo czasu. Ja czytałam po angielsku, więc nie wiem jakie jest polskie tłumaczenie.
Popieram przedmówców. Książka była fajna, dużo fajnych wątków które można było spokojnie zekranizować. Film to jak dla mnie inna książka (zastanawiałam się czy na dobrą sale kinową weszłam....). Prawa Ręka pojawiająca się w filmie to wielka zagada dla mnie (jak i reszta wątków filmowych), których nie było w drugiej części.
oh, szkoda, taki fajny materiał zmarnować
A mnie się zaczęła druga część podobać gdzieś po 15 min, kiedy odpuściłam sobie porównywanie filmu z książką i stwierdziłam, że po prostu oglądam zupełnie inną historię, tyle że osadzoną w uniwersum stworzonym przez Jamesa Dashnera. Dzięki temu wyszłam z kina bardzo zadowolona. Jeżeli potraktuje się film i książkę jako zupełnie oddzielne opowieści, zyskuje ona zupełnie nowe oblicze ;)
Zgadzam się w pełni z autorką wątku. Jestem właśnie świeżo po lekturze "Prób ognia" i jestem w szoku jak mało (żeby nie powiedzieć prawie wcale (!)) wykorzystano z fabuły książki! W kinie byłam jeszcze przed przeczytaniem książki i film BARDZO mnie rozczarował :( Naprawdę nie wiem po co im tytuł "Próby ognia" skoro z książką o tym tytule niewiele ma to wspólnego :( Książkę "pochłonęłaby" w dwa dni. Jest świetnie napisana i wyjaśniają się niektóre rzeczy z części pierwszej, a w filmie wieje nudą i niespójnością fabuły. Jak dla mnie ta ekranizacja to totalna klapa. Ciekawe co oni planują w trzeciej części?
Współczuję Ci. To nie sarkazm. Chodzi mi o to, że mnie ten film absolutnie się podobał i wiem, że obejrzę go jeszcze sto razy. Wiedziałam z wyprzedzeniem, że film nie będzie za bardzo opierał się na książce, więc byłam gotowa na drugą część pierwszego filmu, ale w myślach przed seansem odciąłem całkowicie powiązania z książkami. Nikt nie może zarzucić tym filmom, że są złą (OSOBNĄ) rozrywką, jeśli nie porównywać ich do książek. Więc tak, mogę współczuć fanom książek, którzy nie wiedzieli na co się piszą idąc do kina, bo ja wiedziałam i świetnie się bawiłam. Nie wiedząc co czeka za rogiem, bardzo się ekscytowałam i podskakiwałam w fotelu.
Żeby nie było nieporozumień, nie mówię, że film lepszy niż książka, bo kocham te książki (zwłaszcza 2 tom) i nic ich nie przebije. Rzadko się zdarza w ogóle żeby film podobał mi się bardziej niż książka. Z wyjątkiem Igrzysk Śmierci, bo książki czytałam z ciekawością, ale to filmy mnie poruszyły. Jednak jeśli chodzi o wojny o wolność ludzi i ich dobro, tylko ludzie mogą to przedstawić i żadne kartki papieru z odrobiną tuszu nie oddadzą tej rozpaczy i beznadziei wystarczająco dogłębnie jak mimika aktorów.
Tutaj nawet nie chodzi o zgodność z książką. Gdyby oceniać ten film totalnie w oderwaniu od książki, to jest on tanim kinem atrakcji, które (o ironio) nie spełnia swojej podstawowej roli (dawania rozrywki), bo jest nudny.
Cóż, to już chyba tylko i wyłącznie kwestia gustu, bo dla mnie to był jeden z lepszych filmów akcji.
Reviro, przejrzałem z lekkim niesmakiem cały temat i na tle tych wszystkich malkontentów jesteś jak zorza polarna dla zagubionego żeglarza bądź piękna, zielona oaza pośród monotonnej pustyni.
Bądź pozdrowiona dziewczyno.
Oglądałam Niezniszczalnych, ale są różne typy filmów akcji i różne gusta. Nie rozumiem czemu ludzie się upierają, żeby porównywać dwa różne filmy i wciskać komuś, że jeden jest lepszy, jeśli ludziom podobają się różne rzeczy.
Niech dla Ciebie najlepsi będą Niezniszczalni, Bóg z Tobą.
Ja to nie mogłam wysiedzieć na tym seansie. Chciałam wyjść w połowie i więcej nie wrócić. Uważam, że, wiadomo, czasem filmy muszą mieć odstępstwa od książki, ale nie mogą z kolei zupełnie od niej abstrahować. Uważam też, że James Dashner (mimo że na pewno poproszony o zgodę na ekranizację czy też adaptację) powinien się upomnieć o jakieś prawa autorskie, czy coś? Bo film jest tak wypaczony z ogólnego sensu "Więźnia", że trudno o bardziej niezgodną realizację.
Już po trailerach widziałam, że nie spodoba mi się to, co zobaczę. Lubię filmy akcji, ale ten by mnie nie zachwycił - i mówię to w oderwaniu od wiedzy o książkach. Książkowe "Próby ognia" były szalenie wciągające, aż się nie mogłam doczekać, żeby zobaczyć to wszystko na ekranie. Zwłaszcza "zdradę" Teresy i Arisa, bo ona pokazywała, jak bardzo Thomasowi zależało na Teresie - do samego końca. Jestem w tej mniejszości, którą drażniła Brenda, a cieszyła Teresa. ;) W filmie Brenda była tak samo irytująca jak w książce, więc dla mnie ten aspekt został dobrze odzwierciedlony. :P Ale że nie była odporna? I zgadzam się, odsunięcie Newta to jakaś pomyłka. I sam fakt wielu labiryntów - PORAŻKA. Aris był kompletne ciapowaty, nie w stylu Arisa, którego poznajemy w książce. Sądziłam, że "Próby ognia" zostaną dobrze zrealizowane, bo do takich filmów należał "Więzień labiryntu" (mimo kilku zmienionych wątków wiernie oddawał książkę). Gdzieś ktoś się wypowiedział, że Teresa w filmie już zawsze będzie się mu/jej kojarzyła ze zdradliwą su.ką - zgadzam się z tym w stu procentach. W książce Teresa wiele poświęca, by ratować i chronić Thomasa, mimo że jest świadoma, że straci całkowicie jego zaufanie, ale na tym polega potęga jej uczucia. A w filmie? Teresa to zdradziecka małpa bez uczuć, która ślepo wierzy w niemożliwy do zrealizowania ideał.
I też ciągle powtarzałam na filmie, że ma on tyle wspólnego z książką, że zgadzają się imiona bohaterów, tytuł i niektóre miejsca akcji. Nic poza tym.
Co do "Igrzysk Śmierci" - dla mnie nic nie przebije książki. Filmy są rzeczywiście dobrze zrobione, choć wielu narzekało, że pierwsza część "Kosogłosa" wieje nudą - po prostu są w szoku, że po filmach akcji dostaliśmy jeden film "polityczny". (SPOILER!) Najbardziej mnie wkurzyło, że Katniss nie powiedziała, że to ona zabije Snowa. Tego im nie mogę wybaczyć. I mam nadzieję, że uratują Finnicka, ale po trailerze wnoszę, że nie mam na co liczyć...
Ale fakt, ostatnia scena z "Prób" przypomina zakończenie "Kosogłosa". I podpinam się również pod opinię, że nie wiem, czy chcę pójść na "Lek na śmierć", ponieważ druga część totalnie wypaczyła sens trylogii. Gdzie ta próba? Do samego końca liczyłam, że padnie jakieś "a kuku, zostaliście zrobieni w bambuko, to druga faza prób!", ale nawet tego mnie pozbawili. Założę się, że w filmie wymyślą lek, wszyscy wyzdrowieją, będą koegzystować z jednorożcami w krainie, w której pada wyłącznie lodami. Chociaż zakończenie "Leku na śmierć" wielu rozczarowało, to ja uważam, że trudno o lepsze. Jest dodatek do "Więźnia", który nazywa się "The Maze Runner Files", i on świetnie oddaje tło wydarzeń z rozbłysków słonecznych i początków rozprzestrzeniania się Pożogi. Byli ludzie, którzy chcieli to powstrzymać, bo byli świadomi skutków i bezsensu wszelkich prób. I o tym traktuje zakończenie całej trylogii. Chociaż może razem z prequelami to już saga...?
Swoją drogą, ciekawe, czy zrealizują prequele? Mam tu na myśli "Rozkaz zagłady" i "The Fever Code". :)
Po jedynce wydawało się, że może być tylko lepiej. Błąd! Kilka nudnych historii upchniętych w jeden seans jest w stanie zwielokrotnić przykre uczucie znudzenia. Przyznać trzeba jednak, że dwójka swą tandetą wyniosła słabą jedynkę do rangi niezłego filmu ;) Target to nastoletnia widownia więc świadomie podjąłem ryzyko i teraz muszę żyć z konsekwencjami. Popełniłem błąd aby inni już nie musieli.
aj tam pierdzielsz, akcja przez caly film i niezla rowalka, trzyma w napieciu od poczatku do konca, jednym slowem SUPER!
Kolejny film o pseudo-zombie to wszystko już było, znacznie lepiej i ciekawiej jest zrealizowany serial Miasteczko Wayward Pines
Też czytałem wszystkie książki i zgadzam się że brak spójności między historiami, ale książka to książka a film to widowisko więc uważam że jest to do przyjęcia. Zapytam tylko co skłoniło cię do przeczytania książek? Bo Mnie pierwsza część filmu i to dopiero jest ból czytać książkę po obejrzeniu filmu mając narzucone błędne schematy.
elo a 3 czesc o czym jest opowies zmi tak w skrocie.2 filmy swietne byly dla mnie,lepsze to niż nudnawe igrzyska i niezgodna .
Napisałbym... ale formułowanie zdań przychodzi z trudem, prawda? Wyrażanie swoich myśli w sposób jasny i zrozumiały świadczy o inteligencji, a pisanie zgodnie z zasadami gramatyki o szacunku dla odbiorcy. Jak widać zbywa ci obydwu umiejętności.
Ale są jakieś szkoły dla dorosłych, poszukaj, może jeszcze ci się uda...
Ale są jakieś szkoły dla dorosłych, poszukaj, może jeszcze ci się uda...co za tekst nienawidzę takich jak ktos tak gada jakby przeczytal z jakis ksiazki taki piekny sliczny ble masakra..a jak sie nie podoba to nie czytaj mnie ,kazdy ma cos do napisania,wypowiedzenia sie ,a ty w ogole nie na temat piszesz,jak juz zainteresuj sie tematem-filmem.
Uber-jednostka! Już się bałem, że wszystkie wyginęły. :)
Wszyscy pokłońmy się przed Mar_28, on wskaże nam drogę ku wiecznemu szczęściu!
Faktycznie masz racje, film ogólnie szału nie robi. Niby dużo się dzieje (bo nie można temu zaprzeczyć) ale w sumie dzieją się rzeczy nie robiące aż takiego wrażenia jak powinny. Przynajmniej na mnie. Książki czytałam ze 3-4 lata temu? Jakoś tak. I choć nie pamiętam ich za dobrze to jednak wiem, ze film nie wiele miał wspólnego z książką. A i śmiechłam jak zobaczyłam, że po ucieczce z Labiryntu zamiast 20 chłopców przeżyło 5 i Theresa.
Za nim przejdę do mojego największego zniechęcenia to mam pytanie. Skąd dziewczyny z Labiryntu Arisa (Aris - chłopiec, którego jedynym zadaniem w filmie było pokazanie Thomasowi - nie wiedzieć czemu - przejścia w wentylacji, a następnie robienie za tła ekranowego) znalazły się gdzieś na pustyni? Kiedy, jak i czemu to się stało? Czemu z Thomas'a w filmie robią nieustraszonego i jedynego mającego mózg? Tylko on mówi, tylko on coś robi,, tylko on ratuje wszystkich innych. Czy to aż tak desperacki krok, aby wybić Dylana O'brien'a? Nie mam nic do chłopaka, ale to lekkie przegięcie. Powinni film nazwać: "Thomas i inni". Lepiej oddawałby treść filmu, bo ta część z próbami - jakimikolwiek próbami - to raczej nie wiele ma wspólnego. A ostatnia scena tak bardzo patetyczna… Podążajmy za Thomas’em – Na koniec świata i jeszcze dalej!!!!!!!!!!!! Dobra pośmialiśmy się a moje kolejne pytanie brzmi czy Frypan miał w ogóle jakąś kwestie do powiedzenia w tym filmie?? Bo jakoś tak plątał się po tym ekranie w sumie nie wiadomo po co i co on tam robi.
Ale już kij z tym, nie na tym polega mój problem.
Mój problem z tym filmem jest taki, że poparzeńcy i zawalone budynki na pustyni to istny plagiat z gry "The Last of Us". "Tffóry" tego arcydzieła jedyne co zmienili w poparzeńcach aby różniły się od klikaczy z TLoU to ich wygląd. Już wyjaśniam, żeby nikt się nie przyczepił: poparzeńcom wydłubali oczy, a nie obudowali grzybem jak klikaczy. Tak to całe zachowanie, dźwięki wydawane przez stwory, przyrośnięcie do ściany - wszystko jest wzięte z The Last of Us. A już gwoździem do trumny był zawalony na w pół budynek! Przecież jak to zobaczyłam to mi się słabo zrobiło. Wiem, że schematy non stop się powtarzają w filmach, naprawdę jestem tego świadoma, ale to co tutaj się wyrabia jest zwykłym przegięciem pały.
Przecież juz 1wsza cześć była mega kupą, to czego wy sie ludzie spodziewaliście po tym plastikowym tworze dla dzieciarni :)
Idąc na premire byłem nastawiony na kierowanie się kontynuacją filmu a nie książką . Ci kórzy czytali po zwiastunie było już widać żę film będzie całkowicie abstrahował od powieści. Film ma swoje plusy jak i minusy. Film mi się spodobał i nie mam do nie go jakiś wielkich zastrzeżeń .
Książek nie znam, oceniam tylko z pozycji widza.
Film jest bardzo "po łebkach". Jest to zarówno "zasługą" reżysera, jak i kiepskich aktorów. Zwłaszcza chłopak grający Thomasa - jedzie ciągle na jednej, zaszokowano-zdziwionej minie. Nudne się to robi po paru minutach. Żadnych głębszych emocji, w ogóle nie obchodził mnie los bohaterów-pacynek. Strzelanki są dość tanie, coś jak z filmów klasy B z lat 90. Znowuż zrujnowane miasta i przysypane piachem budynki robią świetne wrażenie. To wszystko sprawia, że film jest bardzo nierówny. Można zawiesić oko na ciekawych, apokaliptycznych obrazkach, ale od kiepskiego aktorstwa naprawdę robi się gorzej. Drewno, drewno, drewno...
Widziałam też ostatnią część "Igrzysk śmierci", czyli "Kosogłosa". Wspominam o tym, bo to w sumie podobny gatunek, młodzieżowa dystopia. Więc jak porównamy, to niestety, "Więzień" wypada przy "Kosogłosie" jak zardzewiały trabant przy lśniącym nowością Porsche. Zarówno pod względem emocjonalnym, jak i przesłania czy aktorstwa. Szkoda, bo potencjał był spory.
Klasycznym znakiem na niedowład wyobraźni autora jest spacerowanie po kanałach wentylacyjnych - dużych, dobrze oświetlonych i twardych jak z betonu - czyli odwrotnie, jak jest w rzeczywistości. To takie "tajemne przejście" znane z dawnych powieści awanturniczych. Potwierdza się to w w tym filmie w wielu miejscach: jak scenarzysta nie wie , co zrobić z zapętleniem akcji, zsyła "drabinę z nieba"; raz to jest pomoc kolegów zza zamkniętych drzwi, innym razem rozpędzona ciężarówka, działający agregat prądotwórczy czy znaleziona woda oraz ubrania- oczywiście czyste i we własciwym rozmiarze.
Chociaż zapewne doszukiwania się logiki w filmie, gdzie zombie nie jedzą, nie piją, nie mają oczu, a biegają jak króliki, jest dosyć karkołomne
Zobaczyłem obie części filmu i widzę jak pozytywny bohater który ratuje swą grupę, zmienia się w negatywnego bohatera, bo nie chce pomóc większemu ogółu. Dlatego wybiera się w niebezpieczną ucieczkę w nieznany zrujnowany świat bez żadnych zasobów i wiedzy o nim, tak aby jak najmniej pomóc innym ludziom.
O ile pierwsza część filmu w 90% była odzwierciedleniem książki to druga część filmu zupełnie nie ma nic wspólnego z drugim tomem książki, totalne rozczarowanie, robienie widza, fanów za idiotę... drugi więzień to totalne dno z wodorostami.
Ten film był katastrofą. Nie wiem o czym reżyser myślał tworząć go. Po pierwsze Streferzy nie uciekli z bazy tylko zostali poddani kolejnej próbie i wysłani przez DRESZCZ na pustynię, a ich zadaniem było dotrzeć do bezpiecznej przystani. Po drugie Teresa została odzielona od swojej grupy, a jej miejsce zajął Aris (chłopak z grupy B, w której oprócz niego były same dziewczyny). Teresa i Tomas ponownie spotkali się na pustyni w chatce i w górach. Była ona z grupą B i porwała Tomasa w celu jego zabicia. Po trzecie Jorge (nie wiem czy dobrze napisałam) był młodym chłopakiem, a nie dorosłym mężczyzną. Po czwarte temperatura na pustyni była wysoka, a światło słoneczne tak rażące, że Streferzy musieli zakrywać się prześcieradłami żeby przez nią przejść. Końcówka filmu była kompletnym nieporozumieniem. Mihno nie został porwany przez DRESZCZ. Grupa A i B dotarły do bezpiecznej przystani, która okazała się patykiem wetkniętym w piach. Na miejscu zostali zaatakowani przez dziwne stwory. Ci którzy przeżyli trafili na górolot DRESZCZU. Długo można wymieniac niedorzeczności w filmie, ale właśnie te najbardziej rzucają mi się w oczy. Po końcówce filmu wnioskuję, ze 3 część też nie będzie dobra, ponieważ nie da się naprostować takich błędów.
Chyba nigdy nie oglądałam filmu, który tak odbiega od książki. Wiem, wiele się mówi, że film nigdy nie dorówna książce, ale tutaj to jest po prostu jakaś katastrofa. Większość ważnych i ciekawych wątków pominięta. Książkę czytałam dawno. Oglądając film myślałam, że to jakaś pomyłka, większość z tych akcji nie kojarzyłam. Czytając forum przypomniałam sobie wiele wątków. Szkoda, że film mi ich nie przypomniał.
Ten film przypomina mi mieszaninę igrzysk śmierci i zbuntowanej czyli nic specjalnego.
Film totalnie przeinaczony. Rozumiem zmienić niektóre rzeczy, nie musi film być toczka w toczkę taki sam jak książka, ale litości chociaż niech zarys fabuły będzie taki sam...
Nie mam nic do dodania. Też się totalnie rozczarowałam. Książki pochłonęłam w niecały tydzień i nie mogłam się oderwać. Film obejrzałam do końca w nadziei, że chociaż jakiś wątek będzie podobny do książki. Rozczarowałam się też niektórymi postaciami, np. Brenda. Pierwszy raz oglądałam "adaptację" książki, która tak naprawdę nie miała z pierwowzorem nic wspólnego. Już przy pierwszej części to zauważyłam i miałam nadzieję, że przy drugiej bardziej się postarają. Naprawdę szkoda, że z tak dobrej, wciągającej i trzymającej w napięciu książki zrobili coś takiego (nie będę się wyrażać, chociaż mam ochotę). Zdecydowanie polecam książki.
Zgadzam się totalne rozczarowanie po dobrej pierwszej odsłonie liczyłem na coś "extra" ale niestety ....
ja byłam lepsza najpierw obejrzalam film czyli obie części :D no i film super bylam zachwycona Dylanem aaaaaale.... potem przeczytałam książkę. Jak 1 czesc trzymała sie kupy tak druga już wogole. Ale ciesze się ze najpierw obejrzałam film teraz jedno i drugie traktuje jako dwie odrębne rzeczy, historie czy jak zwał tak zwał.. choć nie powiem trochę się zawiodłam, ze tak pomieszali bo mieli swietny gotowy scenariusz na film eeehhh
Często jest tak, że filmy, które są kręcone na podstawie jakiś książek niestety, ale są gorsze. Ten film nie jest jakiś bardzo zły ale do najlepszych również nie należy. Po tym co napisałeś będę musiał zaopatrzyć się w te książki i sam się przekonać.
http://maritrafilms.blogspot.com/2016/03/wiezien-labiryntu-proby-ognia-2015.html
Porównując pierwszą część filmu do książki było bardzo dużo zmian, także nie dawałem wielkich nadziei drugiej części, którą oglądałem w sieci (a raczej tylko zacząłem, bo po 10 minutach wyłączyłem doszukując się kilkunastu POWAŻNYCH zmian w porównaniu z książką). Autorzy pozbyli się WSPANIAŁEJ akcji w tym ośrodku, który trzymał podczas czytania w wielkim napięciu do samego końca. Brak tajemniczości jeśli chodzi o inne grupy, pozbycie się wątku telepatii, zwisających trupów pracowników z sufitu itd. Pozostałej części nie oglądałem, gdyż odczułem tak ogromne zniesmaczenie i rozczarowanie, ale jak się zorientowałem dobrze zrobiłem. Adaptacja adaptacją, ale są pewne granice..
Ja książki nie czytałem a film i tak średnio mi się podobał.
Troszkę tu mamy za duży tłok , Dreszcz , Ludzie z gór, Zombi , Mieszkańcy ruin , Streferzy . A i tak dla wszystkich zagrożeniem jest zaraza. Niby młodych testowano w labiryncie by zyskali odporność , a teraz dowiadujemy się że wyłapuje się ich na imprezach w ruinach miast. Nie bardzo wiem o co tu chodzi. Końcówka filmu to już powiew " Igrzysk śmierci" . Tylko nie to !!!.