Od czego tu zacząć? Dawno nie widziałam tak złego i pretensjonalnego filmu. Zwolnione ujęcia pod muzyczkę co 3 minuty, byle upchać jak najwiecej minut do źle zrobionego filmu. Bardzo chciałam obejrzeć film o snowboardzie, kocham ten sport, a to jak mi go spieprzono w tym filmie jest niewiarygodne. O czym był ten film? Jaki gatunek? Na Netflix jest napisane że dramat, ale raczej pod względem kinematograficznym niż gatunkowym. Do teraz nie wiem o czym właściwie był ten film, twórcy nie zasnęli w trakcie czytania scenariusza? Po co tam była ta Chinka? Bardziej sztampowo i żenująco nie dało się pokazać chińskiej pianistki, kocha Chopina i tylko to się dla niej liczy. Tylko gdyby usunąć jej wątek w tym filmie, nic by to nie zmieniło i byłoby tak samo słabo, a może w sumie nawet lepiej. Główny antagonista bohatera na sam koniec nie wiemy czemu nagle staje się dobry.
Reżyser miał całkiem fajnych aktorów do poprowadzenia a dał dupy po całości, dawno albo wręcz jak żyje, nie widziałam takiego syfu reżyserskiego. Oby ten człowiek nigdy więcej nic nie robił bo to aż smutne jak mógł tak spieprzyć film. Reakcje i zachowania niezrozumiałe. Albo sytuacja kiedy na góralskim weselu zjawia się w magiczny sposób na górskie zadupie Chinka w sukni balowej - co za żenada. Swoją drogą mega luka scenariuszowa, czemu główny bohater po nią nie wyjechał na lotnisko? Na te wszystkie pytania odpowiada jedno - bo reżyser chciał zrobić pompatyczny żenujący pretensjonalny film. Oj i udało mu się. Gratuluje temu debilowi, niesamowite dno. Nie polecam NIKOMU, by to obejrzał, i marnował 2h ze swojego życia.