Myślałem że to kolejna opowiastka o świętach ubarwiona miłosnym tłem. Ale po 30 minutach filmu wiedziałem że będzie to o czymś nieco innym. O tym czego naprawdę pragną kobiety.
I tak, ładna dziewczyna sobie marzy i marzy i w końcu trafia do świata swoich marzeń. Wszystko tu jest idealne a ludzie jej usługują. Trafia się również elegancki przyjaciel który chce dla niej jak najlepiej. Każdy dzień wygląda idealnie. W tym momencie już wiedziałem co będzie dalej, bo chyba żadna kobieta takiego czegoś nie wytrzyma na dłuższą metę. Po pewnym czasie idealny adorator wbija się w strefę przyjaźni a dziewczę jest już totalnie znudzone, kierując uwagę na tego kto dotąd nie był idealny. Jest idealnie ale nie jest tak jak ona pragnie.
Morał z tego taki. Kobiety pragną różnorodności i zmian. Podkręcania emocji i braku idealności. To tak jakby paradoks ale tak to właśnie wygląda. Przyjaciel da kobiecie wszystko czego chce ale nigdy nie zdobędzie w ten sposób jej serca, choć może się mu wydawać że postępuje właściwie. Natomiast prawdziwy mężczyzna sprawi, że będzie czuła emocje i wyjątkowość i w ten sposób zdobędzie jej miłość.
To co napisałeś o kobietach to w 100% prawda! Jednakże moim zdaniem ten film porusza jeszcze jedną ważną kwestię. Mianowicie czasem goniąc za marzeniami odrzucamy coś co mamy na wyciagnięcie ręki. Czy to chodzi o miłość, pracę czy wspólnie spędzone chwile. Narzekamy, że mogło być lepiej, że mogło być idealnie... a miniona chwila właśnie taka była. Pozdrawiam