Warto obejrzeć film dla wspaniale oddanego klimatu lat 50., czarno-białe kadry przesuwają się subtelnie niczym dopieszczone w szczegółach obrazy, do tego muzyka, która na długo pobrzmiewa w głowie (powtarzający się motyw tej samej piosenki w różnych aranżacjach przywołuje skojarzenia z "La la land") - dla mnie była to prawdziwa uczta. Kreacje aktorskie na wysokim poziomie, zwłaszcza Joanna Kulig zaskoczyła mnie swoimi możliwościami przeobrażania się, a przy tym zachowując swoją naturalność. Nie do końca zrozumiałe są dla mnie wybory bohaterów, zwłaszcza ten zamykający film.