Niestety spodziewałam się czegoś więcej, po tym całym szumie wokół tego filmu. Początek nawet wydawał się dość obiecujący, później na próżno było szukać jakiegoś przełomu. Czekałam, czekałam, a tu nic, nagle napisy końcowe. Aż ze zdumienia przecierałam oczy. Nie czułam żadnej więzi z głównymi bohaterami tego filmu i jak ktoś napisał już w swojej recenzji, ich los był mi zupełnie obojętny. Ich relacja wydawała mi się sztuczna, przez co kompletnie nie czułam najmniejszej emocji. W zasadzie to nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć żadnego polskiego filmu, który wywołałby u mnie jakieś skrajne poruszenie. Takie emocjonalne "dokręcenie śruby" udało mi się doświadczyć oglądając filmy m.in. amerykańskie, zachodnioeuropejskie, azjatyckie, ale polscy twórcy filmowi niestety nie specjalizują się w umiejętnym żonglowaniu uczuciami widza, unikając przy tym patosu, banalności i taniej ckliwości, a nie sposób się nie zgodzić z faktem, że to prawdziwa sztuka i mistrzostwo.