PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=860891}
6,6 21 749
ocen
6,6 10 1 21749
6,0 21
ocen krytyków
Zupa nic
powrót do forum filmu Zupa nic

Podczas otwierania paczki z zagranicy dziewczynka wyraża zachwyt słowem "Łał!". W tamtych latach dzieci nie znały takiego słowa; zalew tego amerykanizmu zaczął się kilkanaście lat później. Najpopularniejsze dziecięce wyrazy zachwytu z tamtego okresu to "jeny", "o jaa", "o ja cie" itp. (Chętnie przeczytam w komentach inne propozycje osób,których dzieciństwo przypadło na lata 80te :) )

ocenił(a) film na 6
estariol

zgadza się - nie było łał

ocenił(a) film na 6
estariol

chociaż skoro dziewczynka uczyła się angielskiego to mogła (jako nieliczna) znać taki zwrot

kolega69

Ale kto w tamtych czasach miał wdrażany angielski? Nie było czegoś takiego… był albo rosyjski albo niemiecki …

ocenił(a) film na 7
Paula_62p

jestem rocznik 78, angielskiego się uczyłem (prywatnie) już jakoś w 88/89. A jeśli chodzi o niezgodności - scena z dziećmi idącymi pod parasolem też do wymiany. A raczej te nowoczesne parasole.

ocenił(a) film na 7
Dr_Xavier

U mnie w latach 80tych, satelitę zbiorczą na bloku zamontowali i całe osiedle miało MTV i RTL :)

ocenił(a) film na 7
Covenant

Nie wiem tylko dlaczego te dzieciaki takie otyłe, bo słodycze i mięso były od święta.

ocenił(a) film na 8
Covenant

W mojej klasie w podstawówce (przełom lat 70-80 była jedna dziewczyna nas którą mówiło się "gruba", choć wg aktualnych standardów byłaby zapewne "normalnej budowy" ;), reszta same szczuplaki.

ocenił(a) film na 8
Covenant

Choć z tym mięsem i słodyczami "od święta" to przesada. Przydział na kartki nie był taki mały, a i poza nim też coś dało się kupić. Głodni nie chodziliśmy, ale za to dużo więcej zażywaliśmy ruchu i stąd ten brak grubasków. ;)

ocenił(a) film na 7
andre_

Głodu nie było. Nawet w dobrym tonie to było, charakterystyczne dla PRLu, głośne ubijanie schaboszczaka co niedziele :)
A zamiast słodyczy codziennie owoce się jadło, zimą konfitury, a od biedy to kogla-mogla, zawsze mogło się sobie ukręcić :)

ocenił(a) film na 8
Covenant

Kogla mogla, z 3 żółtek i z "kakałem" :)

ocenił(a) film na 7
andre_

A dla zdrowotności to i łyżka spirytusu się znalazła.

Covenant

Od chleba z wodą i cukrem

ocenił(a) film na 4
Covenant

Mięsa spożywano więcej niż dzisiaj, tyle że to było mięso w 100% z mięsa, a nie z dziwnymi dodatkami, w tym z cukrem, jak dziś Problem był z czekoladą, bo kakaowce rosły w krajach całkiem podporządkowanych Zachodowi i miały bana na swobodny handel z nami.

ocenił(a) film na 5
doktoralban

"Mięsa spożywano więcej niż dzisiaj" - jakieś źródło tych informacji? dane statystyczne mówią co innego.

"W latach 60. przeciętny obywatel PRL zjada (...) około 50 kg mięsa (rocznie)"

"W roku 1980 spożycie mięsa w PRL wynosiło 74 kg na osobę, przy dominacji mięsa wieprzowego; w roku 1982 spadło do 65,7 kg; a w następnym wyniosło tylko 58,2 kg." (jak więc widać kryzys tutaj grał ważną rolę)

jeśli chodzi o współczesną konsumpcję to mówi się o 70 kg. Fakt, wspomina się o tendencji spadkowej, ale nie dlatego, że mięsa brakuje a z racji świadomego rezygnowania z niego.

Paula_62p

Był też angielski. W mojej szkole niektóre klasy miały niemiecki a niektóre angielski ja należałem do klasy co był angielski tak więc słowo łał nie było mi obce nie ma co szukać dziury w całym

ocenił(a) film na 7
Mirusgo75

Tak. Moja mama w szkole średniej LO miała rosyjski i angielski. A był to przełom lat 60 i 70.

ocenił(a) film na 7
Paula_62p

Scena w restauracji na Węgrzech, gdzie starsza dziewczynka zamawia napoje po angielsku i na pytanie "skąd go zna" odp " babcia nam zapłaciła". Nie ma za co.

el_loco79

Jak to nie ma za co, jak zapłaciła za angielski? :D
Z filmami jest tak, że nie sposób się spierać, że w jakiejś jednostkowej, hipotetycznej sytuacji coś nietypowego mogło się zdarzyć, ale dla mnie scenka jest oczywiście totalnie niewiarygodna.

ocenił(a) film na 7
_Struna_

Przecież babcia miała stały dochód, a lekcje angielskiego nie były jakoś kosmicznie drogie - pozdrawia rocznik 1977.

na_wrotki

Tak jak napisałem, dla mnie to scenka mało wiarygodna. Świat tak nie funkcjonuje.

Nie wystarczy mieć stały dochód, by zafundować nieobytym w świecie latoroślom taki poziom nauczania języka obcego, by z dużą pewnością siebie zaingerowały w konwersację z kelnerem, który owego języka również nie używa jako ojczystego.

Zresztą doskonale widać to na przestrzeni kolejnych dekad, kiedy obserwuje się poczynania Polaków (w tym młodych) za granicą. Na początku lat dziewięćdziesiątych nawet ci, którzy liznęli co nieco angielskiego, za granicą jakimś cudem zazwyczaj ograniczali swój zasób słownictwa do 2-3 zwrotów i usiłowali porozumiewać się nieomal na migi. Później wielu było takich, którzy uczęszczając na angielski, zdobywali nawet jakieś certyfikaty i całkiem nieźle wypełniali testy gramatyczne. Ale w zagranicznych sytuacjach oficjalnych rozumieli bardzo niewiele i zwyczajnie dukali pojedyncze zwroty, kontakt z kelnerem traktując jako mocno stresujące doświadczenie społeczne.

Nauka języków obcych, w tym także angielskiego, niezwykle często była po prostu kompilacją odpytywania ze słówek, czytania tekstów na głos i rozwiązywania ćwiczeń gramatycznych. Lektor zazwyczaj nie miał szczególnej styczności z żywym językiem, a jego wymowa, z różnych względów, pozostawiała bardzo wiele do życzenia.

Ponadto, bardzo pokaźny odsetek naszych rodaków po prostu nie stołował się w restauracjach. Uczucie skrępowania było więc czymś zupełnie naturalnym nawet w rodzimych lokalach z obsługą kelnerską.

Dopiero ostatnie naście lat to czas, w którym młodzi ludzie przywykli do kontaktu z rówieśnikami z innych europejskich krajów i do tego, że komunikacja z nimi odbywa się w języku angielskim.

Akcja filmu rozgrywa się jednak znacznie wcześniej. Nie wiem ile jeszcze truizmów powinienem zawrzeć w swojej argumentacji, ale nie było wtedy Erazmusów czy Internetu, a dialogi w anglojęzycznych filmach wzorowo zagłuszał lektor.

Więc nawet jeśli przyjmiemy, że jakiś młodzian chłonął z telewizji język i kulturę angielską, znał na pamięć teksty ulubionych przedmiotów i miał ekstremalne szczęście trafić na nauczyciela, który wyuczył go naprawdę nieźle angielskiego w formie biernej i czynnej, że tak to określę, to pozostaje jeszcze kwestia ogłady w kontakcie z kelnerem. Po rodzince zaprezentowanej w sposób taki jak na filmie po prostu trudno mi się tego spodziewać.

Więc jeszcze raz - czy dokładnie taka scenka mogła się wydarzyć w owym czasie? Owszem, mogła! Ale po prostu było to mało prawdopodobne.
Równie dobrze, dziecko mogło złożyć zamówienie po węgiersku i zdziwionych rodziców poinformować:
"Babcia kupiła mi rozmówki".

_Struna_

Przebojów miało być, nie przedmiotów.

ocenił(a) film na 8
_Struna_

Miałem w klasie (podstawówka, przełom 70-80) kolegę, który chodził prywatnie na lekcje angielskiego do jakiegoś emerytowanego kapitana żeglugi wielkiej i korespondował w tym angielskim z ludźmi z różnych krajów. Aleśmy mu tego zazdrościli ;)

ocenił(a) film na 8
_Struna_

Poza tym w scenie z kelnerem wypowiedziane zostało jedno prościutkie zdanie, szkolną angielszczyzną.

ocenił(a) film na 10
_Struna_

ja się uczyłam angielskiego prywatnie i babcia kazała mi coś do pani w pociągu powiedzieć, to nieśmiało powiedziałam

ocenił(a) film na 8
mpi81

A "struna" na to - niemożliweeee :D

el_loco79

Na Węgrzech w tamtych czasach można się było dogadać po niemiecku. A kelner prędzej zrozumiał by rosyjski niż angielski. Chyba, że też mu babcia zapłaciła.

ocenił(a) film na 8
grens

Takie proste zdanie po angielsku kelner spokojnie mógł zrozumieć. U nich w tamtych czasach pojawiało się trochę turystów z tzw. Zachodu.

Paula_62p

Co ty opowiadasz, angielski lub niemiecki był do wyboru w liceach, przynajmniej w Szczecinie.

ocenił(a) film na 8
natasza_szczecin

Dokładnie. O ile w podstawówce był tylko rosyjski, to już w liceum w 1983 roku miałem angielski.

ocenił(a) film na 5
andre_

Ja miałam w podstawówce w latach 80-tych rosyjski i francuski

ocenił(a) film na 8
eg16

Francuski? No to było raczej nietypowe dla tamtej epoki. W programie nauczania w podstawówce był chyba tylko rosyjski, reszta jeśli już to jedynie jako zajęcia dodatkowe.

ocenił(a) film na 7
Paula_62p

bzdura, ja uczyłem się w MOK-u odpłatnie w połowie lat 80-tych

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
estariol

tylko ze ona znala angielski?

użytkownik usunięty
estariol

Ha faktycznie

ocenił(a) film na 7
estariol

Masz rację.
Nawet te dzieciaki, które uczyły się angielskiego, nie używały tego słowa. Jedynym, które było w obiegu, bez względu na znajomość jakiegokolwiek języka, było słówko "ok".

estariol

I jeszcze "ta-dam!"

ocenił(a) film na 6
estariol

Tak! Dokładnie!

estariol

przy oglądaniu malucha padło też "meegaaa"

gregohry

I babcia przy odpalaniu malucha do zięcia „dajesz!”

estariol

Po pierwsze to film fabularny, który rządzi się swoimi prawami, po drugie jakby film był o XV wieku w Polsce prawdopodobnie w oryginalnym języku nikt by go nie zrozumiał wg. Twoich wytycznych. W szkołach średnich w PRL był zazwyczaj język ruski, angielski, niemiecki, francuski. Nauczyciele w tamtych czasach to był TOP. Słowo ŁOŁ cię zabolało hmm. Wcześniej używało się Ło .. "ło matko" Dla mnie takie pierdoły to śmiech na sali :)

ocenił(a) film na 4
estariol

Serio nikt nie zwrócił uwagi że starsza siostra pisze zadanie młodszej długopisem :))))?

ocenił(a) film na 8
wild_wolf

A co w tym dziwnego? Piórem pisałem tylko w pierwszej i drugiej klasie - potem (czyli gdzieś w 1976-7) już wszyscy przeszli na długopisy.

ocenił(a) film na 4
andre_

Umum? I smoki też tam były?

ocenił(a) film na 8
wild_wolf

A bez metafor?

ocenił(a) film na 7
andre_

No nie wiem. Ja dopiero pisałem długopisem tak w okolicach 1989 roku, jak kończyłem podstawówkę. Wcześniej był ołówek lub pióro. Ile zużyłem tuszu to nie pomnę ,ale były tego litry przez te 6 lat.

ocenił(a) film na 8
Dariusz_Nawrat

No i ok, mogło być różnie w różnych miastach, szkołach, regionach itp.  U mnie długopis bardzo szybko wszedł do użytku, a hitem w podstawówce (którą skończyłem  w 1982) były długopisy  czterokolorowe. Takie grubsze, z czterema wkładami, które można było na przemian wysuwać do pisania, do wyboru były czarny, niebieski, czerwony i zielony.

ocenił(a) film na 7
wild_wolf

Akcja filmu dzieje się w 1984 roku, więc czym miała pisać?

ocenił(a) film na 4
PawelG7

piórem wiecznym od chińczyka jak każde dziecko w tamtych czasach?

ocenił(a) film na 7
wild_wolf

Moja siostra zaczynała szkołę w 1980 roku i dostała w wyprawce Zenitha 7, nikt z jej klasy nie pisał piórem, wszyscy mieli długopisy. Moja mama pod koniec liceum (druga połowa lat 60) też już pisała długopisem, chociaż wtedy jeszcze nie były powszechne. Tak więc chyba pióro w filmie może by było, gdyby akcja działa się z 10-15 lat wcześniej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones