Podczas otwierania paczki z zagranicy dziewczynka wyraża zachwyt słowem "Łał!". W tamtych latach dzieci nie znały takiego słowa; zalew tego amerykanizmu zaczął się kilkanaście lat później. Najpopularniejsze dziecięce wyrazy zachwytu z tamtego okresu to "jeny", "o jaa", "o ja cie" itp. (Chętnie przeczytam w komentach inne propozycje osób,których dzieciństwo przypadło na lata 80te :) )
Nic sobie nie muszę wpisywać, chodziłem do podstawówki na przełomie lat 70-80. Piórem pisałem w 1 i 2 klasie, potem już tylko długopis.
A ty napisz konkretnie, o co ci chodzi?
jakbyś chodził do szkoły na przełomie lat 70/80 to byś miał opanowaną sztukę czytania ze zrozumieniem
jak widzisz tam gdzieś metafory, to najwyższy czas udać się do stosownego specjalisty po pomoc
W 1984 chodziłem do 1-ej klasy podstawówki i absolutnie nikt pióra na oczy nie widział, tylko długopisy i ołówki.
Chodziłem do podstawówki pod koniec lat 90 i nawet wtedy w klasach 1-3 zakazywano używania długopisu wolno było pisać tylko piórem. W latach 80 tym bardziej.
Chyba pod koniec lat 90tych w 19tym wieku chodziłeś do podstawówki, bo pod koniec lat 90tych w 20tym wieku nikt nie wiedział co to takiego pióro :D
Nie wiem na jakiej planecie żyjesz, ale w Polsce w pierwszych klasach szkoły podstawowej pisze się piórem. Zdaje się, że do dziś tak jest, a na pewno jeszcze parę lat temu.
Dziś może, jeszcze parę lat temu były. Generalnie uczyło się pisania nie długopisami a ołówkami i piórami a dopiero potem przechodziło się na długopis. Podobno lepiej to wyrabiało umiejętność pisania niż zaczynanie od długopisa (zresztą dziś mało kto umie ładnie pisać).
popieram, wcześniej pisało się stalówkami z nasadkami i nosiło kałamarze. Potem pojawiły się tak zwane wieczne pióra. Chodziło o wyrobienie sobie charakteru pisma itp
Powtórzę - jestem z rocznika 67, wymóg pisania piórem mieliśmy tylko w 1 i 2 klasie, potem już kto chciał to pisał długopisem.
Zapamiętałem to tym lepiej że jako leworęcznemu, trudniej mi się pisało piórem. Mój brat, rocznik 73, też leworęczny, już piórem w szkole pisać w ogóle nie musiał, od razu mogli używać długopisów.
Nie wiem do jakich szkół chodziłeś. Ja jestem rocznik 90 i używałem w szkole klasy 1-3 pióra i nie można było inaczej pisać. Być może już w 3 klasie pozwalano prze chodzić na długopisy ale wcześniej na pewno nie.
Jeszcze jak byłem w 1 klasie to nawet pióra na naboje z tuszem nie były rozpowszechniane, używałem krótko bo krótko ale jednak jeszcze pióra że zbiorczniczkiem do którego trzeba było naciągnąć tuszu z kałamaża. Ale to krótko tylko w pierwszej klasie.
W każdym razie - przynajmniej do końca lat 90 na pewno powszechny był obowiązek pisania piórem w szkole podstawowej minimum klasy 1-2. Wyjątkiem to raczej były szkoły które nie uczyły pisania piórem.
Za PRL na pewno byłby to ewenement.
Nie było "powszechnego obowiązku" poza pierwszą, może drugą klasą. Na dowód moich słów mam zresztą zeszyty, które moja mama zachowała na pamiątkę. W III klasie już tylko długopisem pisałem.
ps - rocznik 90 i naciągałeś tusz z kałamarza? Ja w życiu kałamarza nie używałem, mieliśmy pióra na naboje. W szkole były stare ławki z wgłębieniami na kałamarze, ale tego sprzętu mój rocznik (1967) już na oczy nie widział.
Tak, gdzieś tam na samym początku pierwszej klasy miałem takie pióro jeszcze nie na naboje, tylko na naciąganie tuszu z kałamarza. Oczywiście to nie było takie pióro jak w XIX tylko bardziej zaawansowane czyli trzeba było raz naciągnąć tuszu na dłuższy czas a nie maczać za każdym razem. Robiło się to w domu więc kałamarzy jako takich w szkole oczywiście już nie było. Dość szybko weszły do powszechnego użytku naboje z tuszem do piór, no ale nie od razu.
Pierwszą klasę zaczęłam w 1987 i piórem pisał tylko jeden chłopiec w klasie. Z własnego lub rodziców wyboru.
Nie, jeszcze parę lat temu (nie wiem jak obecnie) powszechny był obowiązek w klasach 1-2 pisania piórem. Tym bardziej w latach 90 czy 80.Zresztą spora część uczniów i tak używała pióra, także w późniejszych latach z prostego powodu - napisany tekst piórem można wymazać stosunkowo łatwo (są zmaziki) w przeciwieństwie do długopisów (choć współcześnie można już kupić wymazywalne długopisy że specjalnymi gumkami). Także niezależnie od faktycznych zakazów czy nie, pióra są wciąż stosunkowo popularne w szkole.
Piórem (takim na „naboje”) to pisałam z własnego wyboru dopiero w liceum, więc na pewno nie był to żaden powszechny obowiązek. Może chodziłeś do jakiejś dziwnej szkoły, ale w mojej nikt nikomu nie narzucał, czym ma pisać. Niektóre ławki w mojej szkole miały takie wgłębienia po kałamarzach, ale nikt ich nie używał. Co ciekawsze, pytałam też osoby z rocznika 1970 (z innego regionu niż ja) – również pisała w szkole długopisem. A sklerozy nie mamy.
Przecież nie twierdzę że nie od kolekcjonerów, napisałem tylko że myło się zwykle w niedzielę pod blokiem. Wiadro, gąbka/szmata i naprzód :)
Chodzi mi o to, że przesadzili z czystością tych aut. Nikt nie miał wtedy samochodu, który świecił by się jak psu...
Głupoty odpowiadasz. Większość ludzi cacała samochody i dbała bardziej niż o rodzinę. Zalew głupich komentarzy. Tak jak i ten co twierdził, że dzieci nie mówiły "łał". Bzdura jakich mało. Jak mieszkał w jakiejś wiosce 2domu na krzyż to pewnie nie. Ale w każej większej miejscowości ludzie już coś tam z angielskiego liznęli. Pewnie dolarów też nie było w tamtych czasach co? Banda pseudo znawców.
Ty głupoty opowiadasz, psełłłdo znafffco! Nikt nie cacał samochodów, bo nie było czym! To, że ktoś umył wodą, to nie znaczy, że samochód świecił się jak po współczesnych specyfikach, co jest widoczne w filmie, a o czym napisałem, ale ty nie raczyłeś zrozumieć. Widocznie to dla ciebie zbyt skomplikowane. Słowo 'wow' stało się popularne dopiero po wyemitowaniu serialu "Wow" w 1993. Nikt wcześniej tak nie mówił. Żyłem w tym czasie to wiem. Bardziej znany był zwrot 'f**k U', czego ci życzę! Co do angielskiego, to nie wiem co to za przytyk? W każdej szkole był angielski, więc dzieci miały prawo go znać i go znały. A dolary powstały w XVIII wieku, więc wszędzie były powszechne, ale skąd ty możesz to wiedzieć, jednoosobowa bando niedorobionych trolli! Że też wszędzie pełno takich bezmózgich ameb! Jak masz już ze sto lat, co widać po twojej pisowni, to daruj sobie internet, bo to już nie dla ciebie! Idź prawnukom pieluchy zmieniać!
Znam i takich przypadek z lat 80, że sąsiad mamy w bloku woskował nawet opony :) w swoim samochodzie :). Generalnie auta były wtedy dobrami na tyle luksusowymi, że raczej dość dbano o nie. Nawet bardzo. Może nie były aż tak czyste, ale jednak.
ZUPA-NIC czyli Edmund Niziurski zaprasza na talerz szpinaku a'la nudności do wypłaszania gości i jedną z zupek typu ni-to-ni-owo-na-śmieta-nowo :-)
Byłam mniej więcej w wieku Marty w 1984 r. i faktycznie nie znaliśmy słowa "wow", ale to jeszcze mogę wybaczyć, natomiast to, że dziewczynka w 1984 r. pyta matkę co to jest ZOMO, to bzdura totalna! Każdy w Polsce znał to złowieszcze słowo od chwili wprowadzenia stanu wojennego. Było pisane na murach, opowiadało się mnóstwo dowcipów (także w szkole) o ZOMO-cach jako całkowitych tępakach. Tak więc dla mnie to ogromna pomyłka scanariuszowa. Podobnie jak matka, która chwali się na klatce schodowej, że działa w podziemnej Solidarności! W 1984 r. - roku zabójstwa J. Popiełuszki i rok po zabójstwie G. Przemyka! No, litości! To był straszny czas. Kto taką scenę wymyślił? Ja jako dziecko wiedziałam, że nikomu nie wolno mówić o Solidarności, a moja mama też cały czas należała podziemnej Solidarności i zbierałą składki w swojej pracy.