Recenzja filmu

Seks w wielkim mieście (2008)
Michael Patrick King
Sarah Jessica Parker
Kim Cattrall

Każdy z nas musi dorosnąć

Recenzję swoją zacznę – niecodziennie – od cytatu z innej recenzji: „Nasze harpie (…) zaczynają więc marzyć o ślubie, a nawet dzieciach i momentami emocjonalnie zmuszone są równać do Meg Ryan z
Recenzję swoją zacznę – niecodziennie – od cytatu z innej recenzji: „Nasze harpie (…) zaczynają więc marzyć o ślubie, a nawet dzieciach i momentami emocjonalnie zmuszone są równać do Meg Ryan z jej "najlepszych" ról”... Nie jest to jedyna recenzja „Seksu w wielkim mieście”, w której pojawiają się podobne sformułowania, przejrzawszy je, zauważyłam, że w większości napisali je mężczyźni. Serial opowiadał nam o czterech przyjaciółkach żyjących w Nowy Jorku: Carrie Bradshaw (Sarah Jessica Parker), Samantha Jones (Kim Cattrall), Charlotte York (Kristin Davis) oraz Miranda Hobbes (Cynthia Nixon). Dziewczyny różnią się od siebie jak dzień od nocy: jedna uważa, iż obowiązkiem damy jest wyjść za mąż i rodzić dzieci (Charlotte), kolejna zajęta jest robieniem kariery w męskim świecie jako prawniczka (Miranda), Samantha to niezależna kobieta sukcesu, która mężczyzn ma za nic i na koniec głos z offu, Carrie – marząca o wielkiej miłości felietonistka Vouga. Przez 10 lat zdążyliśmy się z nimi zżyć, uwierzyć, że te serialowe bohaterki to nasze alter ego, że zawsze będą piękne, młode i zawsze uda im się wyjść na prostą i pokonać przeciwności losu. Niestety młodość nie trwa wiecznie, ideały 20- i 30-latek, różnią się od oczekiwań, które ma się w 15 lat później. I takie zastajemy je w kinowej wersji... Jak w życiu… To, o czym marzyło się w młodości, często mierzi nas, gdy jesteśmy dorośli. To jest film o poszukiwaniu siebie, bo często płynąc na fali życia, nie zauważamy, że to życie wybiera za nas. Samantha, wdzięczna za troskliwą opiekę w chorobie, zapomina, że w gruncie rzeczy jest wolną kobietą, nienadającą się do stałych związków; Miranda w pogoni za karierą nie zauważa, że wyszła za mąż i ma dziecko, i że powinna być bardziej żoną niż koleżanką dla swojego męża; Carrie uszczęśliwiona możliwością zamążpójścia zupełnie zapomina, że zawarcie związku małżeńskiego to podejmowanie decyzji przez dwoje ludzi. To nie jest film o poszukiwaniu męża, to nie jest film o zakładaniu rodziny ani o marzeniach, ale o dorosłych kobietach, które zauważają, że są dorosłe i ta dorosłość ma swoje konsekwencje. Zmienia się ich język, zmienia się ich podejście do życia i związków... i nagle zdają sobie sprawę, że to im właśnie przeszkadza, że wraz z upływającymi latami zapomniały o tym, kim są. W cytowanej recenzji, jej autor zauważa, że: „Dialogi w serialu były pikantne, ale i subtelnie ironiczne, rzadko wulgarne. To, co pisarce Candace Bushnell świetnie wychodziło w krótkich formach, w ponaddwugodzinnej wersji lekko rozłazi się w szwach, a miejsce błyskotliwości zbyt często zajmuje banał”. Wydaje mi się, że autorowi umknął pewien ważny szczegół, te panie mają już 40 i 50 lat… Są inne - dorosłe… Wielkie brawa dla scenarzysty Michaela Patricka Kinga, za wyczucie w budowaniu biografii swoich bohaterek i znajomości dyskretnych przemian, jakie w nas zachodzą. „Seks w wielkim mieście” to film dla fanek serialu, które dojrzewały wraz z nim, które tak jak jego bohaterki znajdują się w momencie podsumowywania znacznej części swojego życia. Film stanowić może również gratkę dla miłośników mody – ilość ubrań, w których pojawiają się bohaterki, jest imponująca, piękne wnętrza i widoki dopełniają obrazu. John Thomas wyczarowuje dyskretne cienie i blaski grające na naszych emocjach - takie jak w filmowaniu wymarzonego mieszkania Carrie. Wydaje się, że każdy znajdzie w tym filmie coś dla siebie, trochę seksu, trochę nagich ciał (kobiecych i męskich), trochę romansu i tragedii. Jak w życiu, które ma przecież dla tych 40 i 50–latek słodko-gorzki smak. Z żalem jednakże trzeba stwierdzić, iż twórcy filmu trwali w przeświadczeniu, iż każdy – absolutnie każdy – oglądał serial, bezceremonialne nawiązywanie do wcześniejszych wydarzeń powoduje, iż odechciewa się włączyć TV na powtórki, bo i tak już wszystko wiadomo. Niezależnie jednak od wszystkich przeczytanych recenzji, polecam gorąco, aby zapomnieć o każdym przeczytanym w nich słowie i przekonanie się naocznie, czy któraś z nich miała rację.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początku był serial. Nadawany przez amerykańską stację HBO, oparty na bestsellerowej powieści Candace... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones