Ach, sama nie wiem, jak to się stało, że nie skończyłam po 1 odcinku, naprawdę xD A było bardzo, bardzo blisko. Dwa dni się zastanawiałam czy w ogóle spojrzeć na kolejny odcinek. W końcu się przemogłam i potem to już była Cesarzowa Ekaterina (ech, Katja-sama <3), która mnie ubezwłasnowolniła xD Najlepsza z całego anime i tylko z jej powodu wytrwałam do samego końca (który był słaby :P)
Potem za serce chwyciła mnie też Lizzy (ale tylko na moment), aż nie pojawiła się Jita! Choć najpierw ujął mnie jej brat, ale jak tylko nadeszła ona, zapomniałam o nim natychmiast. Szkoda, że średnio jej się powiodło i nie wyjaśniono do końca jej historii. Chyba trzeba sięgnąć po mangę.

A co do samego anime... Nie spodziewałam się, że może mnie aż tak zainteresować sama historia i motyw z pierwiastkami, który okazał się całkiem ciekawy. Tylko te wszystkie cycki (cyce raczej) to zbyt wiele dla mnie, żeby dać wyższą ocenę... Przesada i jeszcze raz przesada. Okazuje się, że każda kobieta marzy tylko o tym, żeby jakiś 12 letni szczyl wyssał jej cycka... Lajk syrjesli dud. A jak to zrobi, to wcale nie będzie za bardzo oburzona, to jest dopiero ciekawe. W każdym razie, nasz główny Qwaser daje się NIE lubić bardzo mocno i strasznie mnie wkurzał. Chociaż jako dziewczyna był całkiem, całkiem xD

Wniosek jest taki, że dałabym temu anime ze 2/3 gwiazdeczki więcej, gdyby tylko nie było takim chamskim ecchi (a nawet gdyby nim było), a przede wszystkim gdyby odrzucono ten idiotyczny pomysł pozyskiwania somy (tak to się nazywało?)... Ale Caryca i Jita ratują całość i wybaczam powyższe.