Relacja

WFF 2011: Dzień czwarty

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/article/WFF+2011%3A+Dzie%C5%84+czwarty-78636
Przypominamy, że codziennie na stronach Filmwebu znajdziecie świeże recenzje z kolejnych seansów trwającego właśnie w stolicy 27. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Poniżej prezentujemy fragmenty recenzji filmów, które można było obejrzeć wczoraj na pokazach w Multikinie Złote Tarasy i Kinotece.

***


Filmów o podobnej tematyce powstało już wiele. Większość reżyserów ma ograniczoną wyobraźnię, kiedy przychodzi do przybliżenia widzom fenomenu aktorstwa. Można się zatem zastanawiać, dlaczego oglądać po raz setny tę samą historię? W tym przypadku odpowiedź jest bardzo prosta: Stine Fischer Christensen. Młoda Dunka, grająca po niemiecku, stworzyła imponującą kreację. WIĘCEJ


"Palacz" ma dość przedziwną konstrukcję. Przez większość czasu na ekranie prawie nic się nie dzieje. Co więcej, statycznym scenom rodzajowym towarzyszy kiczowata muzyka, która sprawia wrażenie, jakby została skomponowana z myślą o filmie pornograficznym, a nie artystycznym. Bałabanow w kółko powtarza trzy czy cztery melodie, tak że nawet najcierpliwsza osoba może mieć tego dosyć. I wtedy, kiedy reżyser przyciska widzów do muru, stawiając ich w sytuacji bez wyjścia, następuje gwałtowna wolta. WIĘCEJ


Nie brakuje w filmie pięknych i wzniosłych ujęć – szybujących w zwolnionym tempie skoczków, drobinek śniegu podrywanych w powietrze przez narty, otulonych mgłą, budzących się do życia wiosek narciarskich, zbliżeń na zastygłe w skupieniu twarze i napięte, obciągnięte elastycznym kombinezonem mięśnie. To wszystko bardzo ładne, ale do niczego nie prowadzi. WIĘCEJ


Po obejrzeniu "Wśród wilków" niejeden mieszczuch zapragnie porzucić materialne zdobycze cywilizacji na rzecz dzikiej, nieokiełznanej przyrody. Ta bowiem w filmie Olivaresa wygląda po prostu przewspaniale. Cudowne zdjęcia wzgórz Kordoby wyglądają lepiej niż w niejednym przewodniku turystycznym. Do tego dochodzą portrety zwierząt. Niby nie mówią ludzkim głosem, a jednak reżyser uczynił z nich postaci bliskie człowiekowi. Każdy ze zwierzęcych bohaterów ma swój własny charakter i język, którym przemawia do widza: wzrokiem, postawą ciała, ruchem. Piękno tych wszystkich obrazów sprawia, że łatwo przychodzi nam zapomnieć o wszystkich niewygodach, jakie Marcos musiał przeżywać dzień po dniu. Za to spotęgowana zostaje tęsknota za kontaktem, w którym nie ma ani odrobiny fałszu i udawania. WIĘCEJ


Fukada konstruuje tę historię na zasadzie pars pro toto. W rodzinie Kobayashich i ich sąsiadach jak w soczewce mają skupiać się charakterystyczne cechy japońskiego społeczeństwie. Na pierwszy plan wysuwa się ksenofobia, słabo maskowana troską o własny ogródek. Kolejne (trącące często slapstickiem) gagi podawane są widzowi z coraz większą prędkością. Śmiech rodzi się zazwyczaj na zderzeniu powagi sytuacji z jej groteskowym kontekstem. WIĘCEJ



Jestem pewien, że film spotka się z ciepłym przyjęciem sporego grona widzów, którzy zachwycać się będą delikatnością, z jaką opowiedziany został dramat dwojga ludzi żyjących w świecie bólu z przeszłości i niepewności o jutro. To film opowiadający o poszukiwaniu leku na zszarganą duszę. I trzeba przyznać, że twórcy podeszli do tematu oryginalnie. WIĘCEJ


Nawet jeśli widz zakopie się po uszy w tej ciemnej stercie mentalnych pamiątek, z pewnością nie pozostanie obojętny na atmosferę, powstałą z połączenia smętnego oniryzmu i uporczywego poczucia niepokoju.  Obraz niemal w pełni góruje nad fabułą, zmiana perspektywy sygnalizowana jest przez zmianę otoczenia lub pogody – rwący nurt rzeki przechodzi gładko w złowrogi las kładący się cieniem na polanie, skąpanej w księżycowej poświacie. Animacja nie jest tylko ozdobnikiem, arbitralnie wybranym środkiem formalnym dla opowiadanej historii, ale integralną częścią. WIĘCEJ


Reżyser swoje badania zaczął od siebie i w celu odkrycia, jaką jest marką, oddał się w ręce specjalistów, którzy orzekli, że stawia on na rozsądek, ale jednocześnie nie boi się ryzykownych przedsięwzięć. Pytanie, na ile było to rzetelne badanie, a na ile pokazowy event, który służy wyższym (czytaj komercyjnym) celom. W końcu wszystko w "The Greatest Movie Ever Sold" ma charakter autoreferencjalny, każdy epizod i gest opatrzono tu znacznikiem "quasi". To nie tyle dokument co komedia dokumentalna, dla twórcy ważniejsza od wartości edukacyjnej jest umiejętność spojrzenia na współczesną rzeczywistość z dystansem, od żywiołu krytycznego – pobłażliwa wyrozumiałość. WIĘCEJ


Radford w niezwykle zmyślny sposób kompiluje ze sobą wypowiedzi poszczególnych osób, które uczestniczyły w karierze i życiu prywatnym pianisty. Raz po raz kompromituje opowieści, starannie pielęgnowane w pamięci. Obserwujemy Petruccianiego, zachłyśniętego historią pierwszego spotkania z czołowymi jazzmanami, a następnie zderzamy jego słowa z ironicznym uśmiechem ich samych – "To nie zdarzyło się wtedy…", "Michel zawsze tak to wspominał, ale było zupełnie inaczej…". WIĘCEJ





Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones