Relacja

WFF 2011: Dzień piąty

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/article/WFF+2011%3A+Dzie%C5%84+pi%C4%85ty-78674
Przypominamy, że codziennie na stronach Filmwebu znajdziecie świeże recenzje z kolejnych seansów trwającego właśnie w stolicy 27. Warszawskiego Festiwalu Filmowego. Poniżej prezentujemy fragmenty recenzji filmów, które można było obejrzeć wczoraj na pokazach w Multikinie Złote Tarasy i Kinotece.

***


Dwóch facetów w okolicach trzydziestki. Dwaj główni bohaterowie, dwa przeciwieństwa, nakreślone grubą kreską przez początkującego scenarzystę. Takich ich zobaczymy na początku filmu i tacy – płascy i przewidywalni – pozostaną z nami przez cały seans. Będziemy im towarzyszyć w przeprawie przez spieczone drogi i pola gdzieś na południu Hiszpanii. WIĘCEJ


Reżyser postawił na proste środki i bliski kontakt kamery z postaciami. To był strzał w dziesiątkę. Widać, że Haigh rozumie, czym jest obraz w kinie, i potrafi go wykorzystać na swoją korzyć. Dlatego też trochę szkoda, że w warstwie scenariuszowej nie udało się uzyskać podobnego stopnia autentyczności. Oczywiście, nie chodzi mi o to, że pokazane sceny rodzajowe nie mogą mieć miejsca naprawdę. Jestem wręcz przekonany, że jest inaczej i że Haigh oparł tekst na obserwacjach własnych i swoich znajomych. Chodzi mi tu o wyższy poziom, który potrafiłby uchwycić prawdę w sztucznych warunkach kręcenia filmu. WIĘCEJ


Rolando Colla, reżyser filmu, sporo zaryzykował. Kino zna miliony historii o dorastaniu i wydaje się, że w temacie tym powiedziano już wszystko. A jednak Colli udało się odnaleźć swój własny głos, który zabrzmiał stanowczo i donośnie. "Letnie gry i zabawy" to piękny, wzruszający i zmuszający do refleksji film. Colla i pozostali scenarzyści zbudowali wiarygodnych bohaterów. Nie są to postaci z papieru, a wielowymiarowe osoby mające swoje dobre i złe strony. WIĘCEJ


Konstrukcja filmu jest bardzo prosta. Wymienione zostają po prostu kolejne kluczowe daty w życiu Lee. Niektóre z nich są ledwie wspomniane, inne nieco bardziej rozbudowane. Ponieważ jest to biografia autoryzowana, tematy kontrowersyjne zostały albo pominięte, albo pokazane bardzo dyplomatycznie. Lee i Marvel wyglądają w tym filmie jak jedna wielka szczęśliwa rodzina. Trzeba orientować się w rzeczywistej sytuacji, by odnaleźć pozostawione między wierszami aluzje. WIĘCEJ


Inspirowana argentyńskim tangiem komedia to zbiór szalonych gagów, mniej lub bardziej abstrakcyjnych, ale niezmiennie zabawnych. W tym filmie mechanik będzie cytował Kierkegaarda, a karaluchy zatańczą tango. Widzowie szybko nie zapomną Adriany Mascialino i sceny w łazience. Cudowny jest monolog starca o rozwodach, który rozśmieszy każdego do łez, a przecież mówi prawdę i tylko prawdę o związkach dobiegających już końca. WIĘCEJ


Długa ekspozycja doskonale obrazuje, jak chrześcijaństwo zaszczepione na nowym gruncie łączy się z lokalnymi wierzeniami, tworząc niezwykle barwny kulturowy krajobraz, znany już chociażby z filmów Claudii Llosy, przede wszystkim  z "Madeinusy". Nie ma w tej rzeczywiści wyraźnego rozgraniczenia między tym, co zewnętrzne, i tym, co mentalne. Osobliwe zjawiska nie są po prostu metaforą odsyłającą do innego porządku, bo dla małych społeczności żyjących na Filipinach przeżycia religijne są dużo bardziej namacalne, mniej symboliczne niż chrześcijaństwo kultury zachodniej. WIĘCEJ


"Męska historia mówi o tym, że Boatenga ma czarny kolor skóry, zapewne ADHD (a przynajmniej bardzo sporo energii), charakteryzuje się wyjątkowym zmysłem estetycznym i jest pracoholikiem, przez co rozpadły się jego dwa małżeństwa. Czy na 12 lat wędrowania krok w krok za kimkolwiek to naprawdę tak wiele? WIĘCEJ


Reżysera nie interesuje ani mitologizowanie partyzantki, ani ikonizowanie przywódców podziemia, a mimo to znajduje sposób, by uczynić swój film po pierwsze uniwersalnym, po drugie – narracyjnie witalnym i tętniącym od emocji. Mogliby się od niego uczyć zwłaszcza niemieccy twórcy, którzy są chyba najbliżej osiągnięcia perfekcji w swoich rewizjonistycznych próbach z kamerą, ale też autorzy wszystkich planowanych, niezrealizowanych, zawieszonych i wymarzonych filmów o Powstaniu Warszawskim. WIĘCEJ


Trzy różne miejsca w Macedonii, kilka czy nawet kilkanaście różnych kobiet. Z prostych elementów reżyser i jednocześnie autor scenariusza Milcho Manchevski stworzył bardzo oryginalną narrację. Szczególne uznanie należy mu się za konstrukcję "Matek": jego tryptyk, przedstawiający różne fazy życia kobiety, łączy się ze sobą w zaskakujący sposób, na różnych poziomach opowiadania. WIĘCEJ


Emigracja Ulissesa, którą przenika monotonia, przypomina tę przedstawioną przez Carlosa Reygadasa w "Los Bastardos". Tyle że u Meksykanina monotonia musiała zostać przełamana wybuchem przemocy. Tu, jak to w kinie argentyńskim i chilijskim bywa, niewiele się dzieje. Jedynie sceny z rzeźni, w której Ulisses zaczyna pracę, wybiją z lekkiej katatonii zarówno nas, jak i bohatera. Czy coś się w nim przez to doświadczenie przełamie? WIĘCEJ


Wiesen niewątpliwie odrobił lekcje z zajęć na temat, jak zrobić niezależną komedię romantyczną dla młodych. Za pracę domową należy mu się przynajmniej solidna czwórka z minusem, bo uwzględnił w swoim debiucie wszystkie standardowe elementy gatunku. Indie rockowe piosenki w tle – są. Zasmucony bohater spacerujący smętnie po ulicach z grzywką na pół czoła – jest. Dziwaczny szczegół w jego zachowaniu (tu: nie zdejmowanie zbyt obszernej kurtki), co w zamierzeniu ma wzbudzić sympatię widza – jest. Niestety minus należy się reżyserowi za brak finezji w łączeniu tych składników. WIĘCEJ


To kino spokojne, stonowane, opierające się na stopniowym cyzelowaniu charakterów postaci. Nawet finałowa konfrontacja nie ma tutaj charakteru kina sensacyjnego. Film nie mówi w zasadzie nic odkrywczego. Jego forma także specjalnie nie powala. Jest jednak w nim to coś, co docenią przede wszystkim widzowie cierpliwi szukający w kinie impulsów do rozmyślań. WIĘCEJ


"17 godzin" jest całkiem sprawnym połączeniem dramatu z thrillerem. Historyczna rekonstrukcja, mimo kameralnej oprawy przypominającej telewizyjne spektakle "Sceny faktu", w kilku momentach wciąga nie mniej niż historia zamachu na Hitlera przedstawiona w "Walkiria" Bryana Singera. Tych momentów byłoby jeszcze więcej, gdyby reżyser pokusił się o wprowadzenie widza w okoliczności spisku oraz przedstawienie przynajmniej pierwszoplanowych bohaterów 23-F. Hiszpanie dobrze znają przedstawione na ekranie wydarzenia, natomiast obcokrajowiec gubi się w plątaninie nazwisk, stopni wojskowych i odwołań polityczno-społecznych. WIĘCEJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones