PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=730844}

Anihilacja

Annihilation
6,2 101 936
ocen
6,2 10 1 101936
7,1 35
ocen krytyków
Anihilacja
powrót do forum filmu Anihilacja

Naprawdę, starałem się jak mogłem, ale nie potrafię dostrzec w tym filmie NIC, co mogłoby spowodować takie poruszenie wśród krytyków.

Ten film aż roi się od głupot i dziwacznych rozwiązań. Po pierwsze, wyobraźmy sobie, że taka sytuacja naprawdę ma miejsce. Spada meteoryt na terytorium USA wokół którego pojawia się coś, czego nie znamy. Czy najlepszym wyjściem nie byłoby sprowadzić na ten teren najwybitniejszych biologów na świecie i spytać ich o zdanie? Czy lepiej sprowadzać panią biolog ex- marine Portman i wtajemniczać ją w ściśle tajną operację w zasadzie tylko temu, że jej mąż brał w tym udział? Nie wiadomo co jest w środku? A co z satelitami? Nagle przestają działać nad tą strefą?


Po drugie, to co razi w oczy to kompletnie idiotyczny zamysł grupy głównych bohaterek. Mamy tutaj do czynienia z czymś nowym, do tej pory nie poznanym, zjawiskiem o podłożu biologicznym. Nie wiemy czy to obcy, rosjanie czy Kim Dzong Un, czy to nowa broń biologiczna/ nuklearna czy nieudany eksperyment. Każdy kto w wchodził nie wraca. Ale my wchodzimy w to w roboczych ciuchach, z plecakiem jak na piknik i karabinem w dłoni. Wiadomo że tak najbezpieczniej i najzdrowiej, a rządu USA nagle nie stać na kombinezony ochronne i maski gazowe. Nie mamy też liczników geigera, przecież jedyna osoba jaka wróciła zdawała się cierpieć na chorobę popromienną. Co tam, idziemy dalej!

Naprawdę nie chcę w tym miejscu wdawać się w wojenki z damską częścią publiczności. Uznajmy że wszyscy jesteśmy równi, mamy takie same prawa itd. Mimo wszystko, chyba nawet panie przyznają, że w starciu z aligatorem mutantem czy przerośniętym misiem przydałaby się obstawa 2-3 rosłych chłopów z doświadczeniem wojskowym? Bo jednak 5 kobitek, z których tylko jedna czy dwie potrafi obsługiwać broń, to trochę marne zabezpieczenie przed nieznanym zagrożeniem, prawda? No i co to w ogóle za argument, że "wcześniejsze ekspedycje to faceci a faceci nie wracali" XD To nagle nasza piękna strefa eliminuje kogoś za posiadanie jąder XD? Idiotyzm. Węszę tutaj feministyczną propagandę, ale mniejsza już o to.

Aligator z 3 rzędami zębów gryzie w plecak, bo czemu nie. Pewnie miała go wypchany surową wołowiną, więc narobiła mu większego smaka niż jakieś tam świeże mięsko.

Jeżeli dowiadujesz się, że jedna z twoich koleżanek ZATAIŁA fakt o mężu żołnierzu, przywiązujesz wszystkie trzy do krzeseł i odwalasz jakiś szajs niewiadomo po co.

Chwilę później zmutowany miś trochę Cię poobijał, ale wracasz skopać mu tyłek i pierzesz z karabinu z biodra XD Celując między krzesłami, bo wiadomo że tak najcelniej i na bank nikogo nie trafisz XD

Rozumiem to, że w strefie urządzenia przestają działać. Fajne rozwiązanie i przykrywka dla wytłumaczenia każdej dziury fabularnej (czemu nie miały pojazdu? Bo urządzenia nie działajo. Czemu nie miały urządzeń do pomiarów skażenia? Bo urządzenia nie działajo. Czemu nie wpuścili drona i tak dalej i tak dalej). Nic nie stało jednak na przeszkodzie wziąć najnormalniejszy w świecie polaroid i z jego pomocą dokumentować cuda i dziwy jakie się tam odbywały...

Postacie są słabe. Serio, pisząc te słowa musiałem poprawiać tekst, bo wydawało mi się, że kobiet było 4 a nie 5. Da się je zapamiętać tak: Portman, ta ważna z krzywym zgryzem, murzynka która zamieniła się w drzewo, silna wojująca lesba z pistoletem no i jakiś tam random który od razu zginął. W filmie pojawia się także czarny profesor który oczywiście przeleciał naszą główną bohaterkę no i Oscar Isaac, który zagrał jak zawszę tą samą postać. Tyle co do postaci, nie ma się co nad nimi pastwić. Płaskie, nijakie, ani nie wzbudzają naszej sympatii, ani jakoś ich specjalnie nie lubimy. Ot, po prostu są.

W recenzjach zwraca się uwagę na to, jaki ten film jest ambitny. Przeczytałem, że ma dobre dialogi. Cóż... Dialogi to głównie jakieś banały w stylu "całe życie popełniamy samobójstwo prowadząc się do samozagłady" lub typowo damskie foszki, przykład:
- Wszystko okej?
- Spie*dalaj.
No i to tyle o dialogach.

Co do strony wizualnej, tutaj mamy dziwną sprawę. Chwilami efekty są okej (ludzie- krzaki, to było fajnie zrobione czy też strefa z zewnątrz). Natomiast chwilami sztuczność i green skreen aż kują po oczach. Najgorzej wypadł chyba aligator, który wyglądał jak z gry z playstation XD Widać też sterylność scen kręconych w studiu oraz cięcia budżetu- kiedy nasza bohaterka stoi na dzień przed wyprawą na dachu i przygląda się strefie, aż prosi się żeby kamera pokazała, jak rozległy jest ten teren. Nic z tych rzeczy, kamera ciągle pokazuje tylko ją i jej towarzyszki... Końcówka z kolei wrażenia w ogóle nie robi, a sam wygląd tej istoty spokojnie można porównać do animacji przy odtwarzaniu muzyki w windows media player. Wrażenie to potęguje dziwaczna muzyka pojawiająca się w tej scenie :D Najgorzej wypadła scena samobójstwa z granatem w ręce- tam serio, efekty były jak w kiepskich.

Fabuła... No cóż XD Mamy tutaj kolejny film, który da pole do popisu naszej oświeconej części widzów i użytkowników, którzy "zrozumieli" przekaz filmu, idee zawartą w zakończeniu, doznali khatarsis i co tam jeszcze. Naprawdę, cały film czekałem, cierpliwie znosząc bóle nieciekawej podróży naszych bohaterek, na jakiś finał, którego długo nie zapomnę. Rzeczywiście, nie zapomnę tej marności. Wygląd istoty jest po prostu okropny, scena tworzenia się klona (???) jest pokazem, jak nie robić efektów komputerowych. Całe zakończenie jest po prostu słabe i jest pokazem raczej niemocy twórczej reżysera (bądź też autora ksiażki) który nie wiedząc jak chce z tego wybrnąć, atakuje nas oczojebnymi migawkami bez większego sensu. Piękny przykład przerostu treści nad formą.

Na sam koniec oczywiście otwarte zakończenie, bo z reguły takie się daje, kiedy to co było wcześniej nie ma większego sensu. A niech mają, niech spędzają godziny na dyskusje, niech mówią o filmie, niech mędrcy znajdują w nim drugie, trzecie a nawet dziesiąte dno. Banalny i oczywisty zabieg.

"Anihilacja" nie jest dobrym filmem. Jest pełna głupot, pokazuje nieciekawe postacie a po seansie zadajemy sobie pytanie- jaki w ogóle był sens tego filmu? Po co powstał? Co za sobą niósł? Ciekawa jest również sprawa budżetu- przy dzisiejszych czasach, film powstał za 40 mln dolarów. Na swoje szczeście obejrzałem wczoraj film "Sunshine" z 2007 roku, czyli aż sprzed 11 lat. Susnhine 11 lat temu kosztowało 23 mln dolarów, a efekty w filmie były o wiele lepsze niż teraz. Bardzo zastanawiające.

Skąd pozytywne recenzje? Nie wiem, naprawde. Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest chyba to, że są w nim same kobiety, więc z góry trzeba wystawiać pozytywy, tak jak przy Wonder Woman.

Pozdrawiam.

EternalViewer

Muzyka fajna, klimat lat 70-80tych, chodzi mi o końcówkę filmu spotkania z istotą pozaziemska. Natalie Portman ładna i umie grać. Fabuła nawet ok (nie czytałam książki). Końcówka nie zachwyca bo okazuje się, że to już nie są ludzie. Pozdrawiam wszystkich fanów SF☺.

ocenił(a) film na 4
Skaza

A jak to zrobili na księżycu? Tam się nie dało w ogóle oddychać i jakoś dali radę... Jesteś po prostu idiotą, to jest odpowiedź na twoje pytanie.

ocenił(a) film na 8
pawulon1_2

Solidny argument i jeszcze solidniejsze wyzwisko. Szanuje!

pawulon1_2

Bo na księżycu mogli wracać do swego statku, przebrać się itp.
Lepiej by to jednak wyglądało ze wchodzą a kombinezonach a potem po chodzeniu widać że kombinezony się niszczą pod wpływem czynników w strefie i i w połowie filmu decydują się na zdjęcie ich bo są już bezużyteczne

ocenił(a) film na 6
Skaza

@Skaza jestem w szoku jak można z uporem maniaka tłumaczyć te nielogiczności i dosłowne głupoty w filmie. Ja przyjąłem, że muszą one być bo inaczej nie byłoby filmu. Amerykańce po roku beznadziejnych prób eksploracji zrzuciliby bombę GBU-43, której kształt idealnie wpasowałby się w ten asshole w latarni i nici z filmu bo kosmici palą się idealnie jak ognie sztuczne w sylwestra prawda? Dlatego głupota pozostaje głupotą i nie trzeba jej na silę tłumaczyć tylko cieszyć się filmem co sam uczyniłem (ocena 6+).

Do jednego się odniosę bo "osobiście" mnie dotyczy a zadawałeś konkretne i mądre pytania o: maski i kombinezony. Współczesne wojskowe kombinezony pchem (amerykańskie i izraelskie) i maski nie są z cieniutkiej gumy czy foli, plastiku jak te w laboratoriach "filmowych". Są z bardzo wytrzymałego materiału podszytego cieniutką warstwą węglową i gwarantuję Ci, że wytrzymają bagna, kolczate krzaki jeżyn czy malin i nie masz nosząc je w upale takiego dyskomfortu jak w polskich z czasów PRL. Szkoda, że nie można dołączać zdjęć bo pokazałbym Ci kilka ich typów na sobie podczas rekonstrukcji, bo posiadam je w swojej kolekcji. Co do masek tu nie muszę nic tłumaczyć. Od dawna są bardzo wytrzymałe i nie straszne im gęste zarośla i nawet odpryski, uderzenia gałęzi czy kamieni.

ocenił(a) film na 7
Mistrzu-1

Tak w odpowiedzi na te super nowoczesne cuda. Polecam przeczytać "mgłę" Jamesa Herberta, gdzie nie ma kosmitów, ale rodzimi biolodzy bawiąc się, mutują ziemski mikroorganizm w tak ciekawy sposób, że przenika on przez właściwie wszystko oprócz kilku cm ołowiu, ale w tym chodzić się długo nie da. A jedynym człowiekiem, który jest odporny to ten, który przeszedł zakażenie tym mikroorganizmem we wczesnej fazie i go jeszcze zdążono wyleczyć..
To tak na marginesie apropos wejścia bez kombinezonów. Niestety nie ma kombinezonów chroniących przed wszystkim promieniowaniem.
A tak apropos bomby, a skąd wiesz, że nie próbowali ?
Wszystko trzeba wyjaśniać wprost ? Może zrzucili ale zamiast ognia w środku spadł deszczyk niegroźnego zmodyfikowanego paliwa ?
Zresztą otoczenie samej latarni mogło mówić jednoznacznie, że wypalono tam duży obszar, bo drzewa były skrystalizowane po przemianie np. z węgla, ot taka głupiutka teoryjka. ;)

ocenił(a) film na 6
wizi38

@Wizi38 Teoria w sumie fajna ale: przejść przez bańkę i wjechać do niej można było bez problemu, to czy bomba lotem swobodnym opadając nie mogła tam wlecieć? I eksplodować po zetknięciu z celem? Przecież zwykły granat zapalny zniszczył całą strefę. Strefa nie wpływała na broń bo Herszlaczka strzelała i kosiła

ocenił(a) film na 7
Mistrzu-1

Wiem o tym, elektronika w środku też jakoś działała, więc nie rozumiem. Ale obserwując scenę z granatem, to raczej była decyzja tworu. Kane zostawił tylko ładną mozaikę na ścianie, a po wybuchu w rękach obce najpierw analizowało sam ogień, a dopiero później podjęło decyzję co dalej.
Twór modyfikuje na poziomie komórkowym wszystko w bańce o średnicy ok. 50 km. (tak wyliczone z mapy USA ;), więc pewnie jakoś analizuje próby zamachów na niego lub wylicza zagrożenie.
Trudno wszystko tłumaczyć.
Faktem jest, że przez 3 lata sfera urosła tylko do 25 km od źródła, co można tłumaczyć brakiem energetycznym, które to musi pobierać z otoczenia, żeby przekształcać.

ocenił(a) film na 10
Skaza

Bardzo dobra i słuszna wypowiedź. Jeśli wolno mi coś od siebie dołożyć, to zaskakuje mnie jak często ludzie mylą kino rozrywkowe i filmy dokumentalne. W filmach fabularnych, nawet najbardziej poważnych, realność świata przedstawionego jest drugorzędna. Liczy się przede wszystkim zaprezentowanie konkretnej historii. Gdyby komunikacja poza Iskrzeniem była możliwa, widz nie miałby okazji odczuć osamotnienia bohaterek, które było ważne w budowaniu nastroju grozy. Gdyby twarze bohaterek były w całym filmie przesłonięte, trudno byłoby obserwować ich reakcje i emocje.
Czasami lepiej jest pójść z twórcami filmu na kompromis i zrozumieć że pewnych rzeczy po prostu nie da się oddać w 100% realistycznie. W innym wypadku lepiej szukać bardziej realistycznych filmów, których przecież nie brakuje. I nie mówię tego żeby naśmiewać się z uwag @Fass_, bo to jego święte prawo, by ocenić film, jak mu się podoba. Chodzi mi tylko o to żeby w przyszłości nie marnował sobie 2 godzin życia, bo tego czasu nikt mu nie odda XD
Poniekąd odpowiadając na pytanie z tematu, na Anihilacji bawiłem się wyśmienicie. Nie doszukiwałem się w nim głębszych przesłań. Po prostu spodobał mi się świat przedstawiony (kojarzący mi się z Parkiem Jurajskim i Stalkerem) i nie opuszczające mnie przez 2 godziny uczucie grozy. Na czas seansu zupełnie zapomniałem co to jest nuda. Pozytywne recenzje biorą się zapewne stąd że różni ludzie cenią w filmach różnych rzeczy i najwidoczniej lepiej dobierają sobie filmy do obejrzenia niż @Fuss_ XD

ocenił(a) film na 8
Charlie.fenderson

Dokładnie. Filmy nie są odbiciem rzeczywistości, ba, jak to mówił Hitchcock "filmy są życiem z którego wymazano ślady nudy". Oczywiście można by było zrobić film, który stara się być w 100% realistyczny, tylko to zabijałoby część magii i byłoby bardzo uporczywe dla widza. Przykład tych kombinezonów o które jest ogromny ból tyłka. Czy ktoś faktycznie sobie wyobraża film w którym główni bohaterowie 90% czasu ekranowego biegają w żółtych kombinezonach i widz za cholerę nie może się połapać kto jest kim? Co chwilę musiałyby być zbliżenia na szybkę w celu pokazania twarzy bohatera i uświadomienia widzowi kto teraz do nich mówi, a to z kolei odbierałoby główną zaletę tego filmu, czyli scenografie. A czepiać można się w filmach absolutnie wszystkiego. Dlaczego we "Władcy Pierścieni" nie wykorzystano orłów do zniszczenia pierścienia, skoro wystarczyło polecieć nad wulkanem? Dlaczego w "Mrocznym Rycerzu" Joker wyjeżdża autobusem szkolnym z sypiącym się z dachu gruzem akurat w momencie w którym jeden z kilku autobusów szkolnych zostawia odpowiednio dużą lukę? Przykłady można mnożyć.

ocenił(a) film na 5
Charlie.fenderson

" W filmach fabularnych, nawet najbardziej poważnych, realność świata przedstawionego jest drugorzędna."
Bzdura kompletna. Jestem zagorzałą miłośniczką SF od ponad 35 lat. Więc teoretycznie obracam się non stop w świecie mało realnym. Nic mnie jednak nie wkurza tak bardzo, jak brak konsekwencji w przyjętych założeniach. Od twórców takich wymyślonych światów wymagam minimum wysiłku intelektualnego i szacunku do odbiorcy. A że twórcy scenariuszy wzięli się za tworzenie filmów o tematyce SF, to i od nich wymagam stosowania tej zasady, a nie machania ręką na zasadzie "widz jest głupi, niewykształcony i tak obżarty popcornem, że nie zauważy, że nam się nie chciało pomyśleć".

ocenił(a) film na 10
descolada

myślę że jak na tak długi "staż" jako miłośnik kina zbyt osobiście odbierasz intencje twórców :) nikt nie uważa Cię za osobę niewykształconą i obżartą popcornem, po prostu jest to kino rozrywkowe i niektóre uproszczenia są umowne, bo bez ich zastosowania fabuła nie mogłaby potoczyć się w zamierzonym przez twórców kierunku.
I znowu - nie odmawiam nikomu racji, jeśli dla Ciebie absolutnie niezbędnym wymogiem jest realność świata przedstawionego, to masz prawo zgodnie z tym ocenić dany film. Nie łudź się jednak że nagle całe kino rozrywkowe stanie się równocześnie paradokumentalne i nie obrażaj ludzi o innym podejściu do kina niż Twoje, nazywając ich opinie "bzdurami". Pozostaje po prostu sprawniej dobierać filmy, dla oszczędzenia własnych nerwów i przede wszystkim czasu XD
Moja odpowiedź odnosiła się tylko do tej części oryginalnego posta, gdzie @Fass_ dziwił się, jak film może podobać się reszcie świata, skoro jemu się nie podoba. Otóż może, niektórzy ludzie tolerują takie czy inne odstępstwa od realizmu i nie czyni to z nich kretynów.

ocenił(a) film na 5
Charlie.fenderson

Osobiście mam innego rodzaju zarzut wobec tego filmu - dosłownie kastruje powieść z jej pierwotnej wymowy.
Podajmy sobie jednak dłonie pogodzeni z faktem, że są na tym świecie ludzie ludzie tolerancyjni, jak Ty oraz tacy, jak ja, którzy się gorączkują niedorzecznościami i pasjami oglądają np. Cinema Sins. Howgh!

ocenił(a) film na 8
descolada

polecasz powieść? jaką ma pierwotną wymowę? bardziej metaforyczna?

ocenił(a) film na 5
niemalogina

Moim zdaniem jest w niej więcej paranoi i podejrzeń.
Co do samego tekstu... to mnie się za bardzo nie podobał. Niby zabieg autora jest prosty do zrozumienia - opowieść wyłącznie z punktu widzenia głównej bohaterki, więc skrajnie jednostronna. Ale dla mnie jej język jest zbyt ubogi i prosty. Wolę bardziej rozbudowane narracje.

ocenił(a) film na 8
descolada

dzięki :) właśnie wypożyczyłam, ciekawe jak będzie. Np. przez Fight Club nie przebrnęłam po obejrzeniu filmu - film był w miarę spójny, a książka mega chaotyczna i dziwnie napisana

ocenił(a) film na 6
Charlie.fenderson

@Charlie.fenderson ja odpowiem krótko i po wojskowemu: zbyt wiele tych uproszczeń w tej produkcji, a których bez wydawania milionów dolarów można byłoby uniknąć.
Sam mistrz motywowania głupot tego filmu @Skaza słusznie zaproponował przykładowe rozwiązanie dla jednej z nielogiczności: zespół wojska wchodzi do strefy wyposażony po zęby w sprzęt i urządzenia ochronne i badawcze. Ludzie budzą się po czterech dniach i tego sprzętu nie ma. I nikt nie pamięta co ten sprzęt pożarło :) Tyle.

ocenił(a) film na 6
Mistrzu-1

Można?

Charlie.fenderson

Zgadzam się. Dobija mnie, że tutaj będą czepiać się szczegółów takich jak brak maski, czy łączności z bazą, ale już w filmach o super bohaterach nikt nie czepia się absurdów. Więcej luzu ludzie - to kino tylko ;)
To film z gatunku science fiction, a nie opowieści na faktach :)

ocenił(a) film na 10
poziomkowa_rzepicha

Niektórzy są po prostu o wiele bardziej odporni na magię kina niż inni :D Mnie takie rozbieranie fabuły na czynniki pierwsze by po prostu nudziło i odebrało całą przyjemność oglądania. Tak samo niezmiennie zadziwiają mnie ludzie, którzy piszą że zakończenia różnych filmów da się przewidzieć na początku - skoro tak nudzą się filmem, że bawią się w wróżkę, to po co go oglądać? :D

ocenił(a) film na 4
Charlie.fenderson

Staram się nie podważać gustów, opinii i ocen, lecz za cholerę trudno mi odnaleźć jakąkolwiek 'magię kina' w takiej sieczce, jak Anihilacja. Chcesz poczuć magię kina sci-fi, to obejrzyj Stalkera, Arrival etc.

ocenił(a) film na 10
el_acido

Ja z kolei wynudziłem się na Arrival, choć przyznaję że pomysł wyjściowy i oryginalne podejście do tematu (próbujemy zrozumieć kosmitów, zamiast od razu nadziewać ich ołowiem) mi się spodobały.
Co do Anihilacji, nie mam pojęcia co mogę dodać, bo w swoim wcześniejszym wpisie napisałem wyraźnie:
"(...)na Anihilacji bawiłem się wyśmienicie. Nie doszukiwałem się w nim głębszych przesłań. Po prostu spodobał mi się świat przedstawiony (kojarzący mi się z Parkiem Jurajskim i Stalkerem) i nie opuszczające mnie przez 2 godziny uczucie grozy. Na czas seansu zupełnie zapomniałem co to jest nuda. "
Nie neguję tym samym tego że dla ciebie ten sam film był sieczką, pozbawioną jakichkolwiek walorów rozrywkowych. Najwyraźniej szukamy czego innego w kinie i tak naprawdę dyktowanie sobie nawzajem, co powinniśmy obejrzeć żeby odszukać "prawdziwą magię kina" nie będzie ani pomocne ani produktywne

Skaza

"Skąd wiesz, że tego nie zrobiono? Meteoryt nie uderzył w ziemie 3 tygodnie temu, tylko 3 lata w trakcie których próbowano badać Strefę na różne sposoby"

Trzy lata przy takim zjawisku to jest dosłownie chwila, gdyby faktycznie takie coś wystąpiło badania trwały by i kilkadziesiąt lat, byle wyjaśnić czym to jest. W filmie po 3 latach wpuszczają 5 kobiet aby zbadało sferę, bez komentarza. Dodatkowo sfera się rozrasta, więc badania powinny się co najwyżej nasilać.

"Jak w kombinezonach ochronnych i maskach gazowych chcesz przedostać się przez sporych rozmiarów roślinność do oddalonej o kilka dni latarni morskiej?"

Piechotą, zakładając obozy co jakiś czas. Trudno tłumaczyć taką wyprawę skoro puszczono luzem 5 osób - to już jest skrajna głupota logiczna. Ledwo ze strefy POWRÓCIŁ facet z objawami choroby popromiennej, a ci wysyłają kolejną ekipę w koszulkach - dla Ciebie to naprawdę jest logiczne?

"Jakbyś nie zauważył była mocno ranna i mogło to się przełożyć na jej strzelanie z biodra. Już większą głupotą jest to, że misiek jej nie zjadł od razu, tylko wycofał się do domku. "

Kobieta nie potrafiąca strzelać (co było wcześniej pokazane), w dodatku ranna, pruje z biodra pomiędzy krzesłami jak rasowy żołnierz, nie raniąc koleżanek. Szczerze mówiąc mało istotna scena, ale skoro już podjęliście ten temat.

"A jak wyniesiesz te zdjęcia polaroid z miejsca z którego nikt jeszcze nie wrócił? Hm? "

Tym zdaniem to już mnie kompletnie powaliłeś. To po co kogoś w ogóle wysyłać, skoro z góry zakładasz, że wróci? Chyba głównym założeniem było fakt, że te kobitki mają zebrać materiał do badań i dowiedzieć się co jest w środku - czyli co miały zrobić? No nie wiem, może wrócić?
Zresztą miały kamerę, można założyć, że w filmie nie pokazywano momentów, w których filmowały faunę i florę.

"Ja je lubię."
"Ma swoje głupotki, ale nie jest tak źle. Bohaterowie są ciekawi, ale faktycznie mogliby być lepsi."

Dawno w filmie nie widziałem tak nijakich postaci. Nawet Portman, którą cenię, wypadła nijako, choć wciąż lepiej od pozostałej czwórki. Nawet ich reakcje na to co się w około dzieje były drętwe i sztuczne do bólu...moim zdaniem to całkowicie zabiło film.

Podzielam zdanie, że głupoty w filmie się piętrzą na potęgę, do tego te nijakie postacie :(. Rozumiem, że ekranizacja ksiażki, która ma niezbyt pochlebną opinię, ale mogli się bardziej przyłożyć.

ocenił(a) film na 8
piero2224

"W filmie po 3 latach wpuszczają 5 kobiet aby zbadało sferę, bez komentarza. Dodatkowo sfera się rozrasta, więc badania powinny się co najwyżej nasilać."

Rozrasta w takim tempie, że jeszcze nie stanowi zagrożenia. W ciągu trzech lat wysyłano głównie samych wojskowy, teraz zdecydowano się na grupę samych naukowców. Trzeba próbować wszystkiego, bo po 3 latach dalej nie ma wyników. Wpuszczenie kolejnego oddziału uzbrojonych facetów byłoby nie większą stratą jak wpuszczenie tam samych kobiet. A jeśli spojrzymy na Ventress, która odpowiedzialna była za dobór składu i sama chorowała na raka to można dojść do wniosku, że i tak za bardzo nie wierzyła w powodzenie tej misji. Chciała dostać się do źródła problemu i zobaczyć czym ono jest, a to czy by jej się faktycznie udało czy nie i tak nie miało znaczenia, bo była jedną nogą w grobie.

"Piechotą, zakładając obozy co jakiś czas. Trudno tłumaczyć taką wyprawę skoro puszczono luzem 5 osób - to już jest skrajna głupota logiczna. Ledwo ze strefy POWRÓCIŁ facet z objawami choroby popromiennej, a ci wysyłają kolejną ekipę w koszulkach - dla Ciebie to naprawdę jest logiczne?"

Obozy faktycznie mogłyby spełnić swoje zadanie, gdyby można było wjechać tam pojazdami, które transportowałyby polowe obozy. Niestety teren bagienny i świadomość, że drogą powietrzną czy morską dostać się nie można sprawiały, że ta opcja odpadała. Zresztą ciężko sobie wyobrazić jakby miały się poruszać w kombinezonach ochronnych, maskach i plecakach wypełnionych po brzegi żywnością, bronią, sprzętem i ewentualnymi częściami zamiennymi do masek, kombinezonów i oczywiście całym obozem polowym. Poza tym, wszystkie były świadome podejmowanego ryzyka - każda wiedziała, że nikt nie wraca z wyjątkiem, który właśnie umiera. Można było powiedzieć "nie". A wysyłanie ludzi na pewną śmierć w celu osiągnięcia jakiegoś celu nie jest czymś nowym - patrz każda wojna kiedykolwiek.

"Kobieta nie potrafiąca strzelać (co było wcześniej pokazane), w dodatku ranna, pruje z biodra pomiędzy krzesłami jak rasowy żołnierz, nie raniąc koleżanek. "

Rozumiem, że to pierwszy film jaki oglądałeś w życiu i nigdy w historii kina podobna scena nie miała miejsca. Udało jej się strzelić, a potem niestety nie udało się jej wyjść z życiem. Zapłaciła za swój stan i braki w opanowaniu broni. Na pewno cudownym momentem byłoby jakby przypadkiem zastrzeliła swoje koleżanki i misiej ją z żarł na obiad. FILMY NIE SĄ ODBICIEM RZECZYWISTOŚCI.

"To po co kogoś w ogóle wysyłać, skoro z góry zakładasz, że wróci? Chyba głównym założeniem było fakt, że te kobitki mają zebrać materiał do badań i dowiedzieć się co jest w środku - czyli co miały zrobić? No nie wiem, może wrócić?"

Jak pisałem wcześniej, każda z pań znała ryzyko, a ich głównym celem było dostanie się do latarni. Każda z nich miała lepsze lub gorsze powody, żeby tam wejść i każda z wyjątkiem Ventress chciała wrócić. Dlatego istniały tylko dwie opcje - albo próbujemy zbadać to miejsce za wszelką cenę albo równamy je z ziemią i nie dowiadujemy się nic. W historii człowieka było wielu naukowców czy odkrywców, którzy ryzykowali swoim życiem w imię nauki.

Skaza

"Rozrasta w takim tempie, że jeszcze nie stanowi zagrożenia."

W ciągu 3 lat zdążyło pochłonąć miejscową wioskę/miasto i bazę wojskową, wielokrotnie w filmie był widoczny na ekranie komputerów obszar jaki objęło już iskrzenie - całkiem ładny kawałek, na takie coś się reaguje.

"Rozumiem, że to pierwszy film jaki oglądałeś w życiu i nigdy w historii kina podobna scena nie miała miejsca"

Oczywiście, że taka scena miała miejsce wielokrotnie w różnych filmach i za każdym razem wyglądała równie głupio. Skoro gdzie indziej wyszło kijowo to tutaj mam na to przyklaskiwać?

"FILMY NIE SĄ ODBICIEM RZECZYWISTOŚCI."

Ale realizm filmu przekłada się na jego jakość. Rozumiem, że gdyby strzelały laserami z oczu również byłoby spoko, bo filmy nie są odbiciem rzeczywistości?

"ak pisałem wcześniej, każda z pań znała ryzyko, a ich głównym celem było dostanie się do latarni. Każda z nich miała lepsze lub gorsze powody, żeby tam wejść i każda z wyjątkiem Ventress chciała wrócić. Dlatego istniały tylko dwie opcje - albo próbujemy zbadać to miejsce za wszelką cenę albo równamy je z ziemią i nie dowiadujemy się nic. W historii człowieka było wielu naukowców czy odkrywców, którzy ryzykowali swoim życiem w imię nauki."

Nie odniosłeś się do cytowanego tekstu. Założeniem był powrót (oprócz Ventress, która faktycznie chciała tylko wejść do latarnii przed śmiercią) więc aparat ma sens.

Cały odrealnienie filmu skupia się głównie na tym, że mam XXI wiek, dostęp do nowoczesnych technologii, lotnictwa (zrzut sprzętu w strefę też jest niemożliwy? Przecież zrzut można zorganizować z dokładnością do kilku metrów - ot mamy sprzęt na bazy), mass mediów, a akcja prowadzona jest jak w początkach XX wieku.
Takie zjawisko jest ewenementem na skale światową, a tu wie o nim garstka naukowców, siedzących w biurze i dowodzonych przez panią psycholog. I nie kwestia, że minęły 3 lata nic nie zmienia - o tym trąbiłby cały świat, sprowadzono by wojsko, utworzono strefy sztabowe, ściągnięto tony nowoczesnej technologii i setki, jak nie tysiące naukowców.

Bo rozumiem, że twój argument to - okej, przez 3 lata nic nie wskóraliśmy, a zostawmy to niech se jest.

ocenił(a) film na 8
piero2224

"W ciągu 3 lat zdążyło pochłonąć miejscową wioskę/miasto i bazę wojskową, wielokrotnie w filmie był widoczny na ekranie komputerów obszar jaki objęło już iskrzenie - całkiem ładny kawałek, na takie coś się reaguje."

Może i kawałek ładny, ale skoro wciąż udaje im się utrzymać to w tajemnicy przed resztą świata to nikt jeszcze nie panikował. Nie było typowych dla filmów prób zrzucania bomb atomowych czy napalmu. W pierwszej kolejności postawili na zrozumienie dziwnego zjawiska.

"Skoro gdzie indziej wyszło kijowo to tutaj mam na to przyklaskiwać?"

Nie, ale ignorując rzeczy, które mają niewielki wpływ na fabułę można cieszyć się filmami. W innym wypadku 99,9 % filmów nie nadawałoby się do oglądania.

"Rozumiem, że gdyby strzelały laserami z oczu również byłoby spoko, bo filmy nie są odbiciem rzeczywistości? "

Istnieje spora różnica między strzelaniem z oczu laserami, a strzelaniem do wielkiego niedźwiedzia przez kobietę, która miała już wcześniej do czynienia z bronią palną w sytuacji kryzysowej.

"Założeniem był powrót (oprócz Ventress, która faktycznie chciała tylko wejść do latarnii przed śmiercią) więc aparat ma sens."

Mieliśmy sceny w których kobiety próbują zrozumieć dziejące się wokół zjawiska (Josie z radiem, Lena z mikroskopem, znalezienie karty pamięci z nagranym filmem, zatrzymywanie się nad każdym kwiatkiem czy aligatorem), więc nie można powiedzieć, że nie robiły kompletne nic w celu zbadania tego miejsca. Tylko, że im dłużej były podatne na działania Strefy tym gorzej dla nich. Dlatego priorytetem była latarnia i odkrycie źródła problemu niż robienie zdjęć i filmów w trakcie których może się okazać, że coś na nie wyskoczy czy skończą dokładnie tak jak pozostałe osoby, które dostały się do Iskrzaka.

"Przecież zrzut można zorganizować z dokładnością do kilku metrów - ot mamy sprzęt na bazy)"

Musieliby tego sprzętu nazrzucać tyle, żeby zapełnić nim całą bańkę, bo jak było powiedziane i pokazane w filmie, radia nie działają, a kompasy świrują. Ich jedynym punktem nawigacji było słońce oraz charakterystyczne miejsca na mapie.

"Takie zjawisko jest ewenementem na skale światową, a tu wie o nim garstka naukowców, siedzących w biurze i dowodzonych przez panią psycholog. I nie kwestia, że minęły 3 lata nic nie zmienia - o tym trąbiłby cały świat, sprowadzono by wojsko, utworzono strefy sztabowe, ściągnięto tony nowoczesnej technologii i setki, jak nie tysiące naukowców."

To również zostało wyjaśnione w filmie - przeniesiono ludzi ze względu na "wyciek chemiczny", a potem nie pozwalano nikomu się zbliżać. A że Strefa nie wygląda jak ogromny statek kosmiczny z "Arrival" i jest na bagiennym zadupiu to media mogły się nie dowiedzieć, ewentualnie wszystko tuszowano. A jak podkreślałem wielokrotnie, rozrost Strefy jest na tyle wolny, żeby można to było jeszcze utrzymać w tajemnicy. Z każdym rokiem byłoby coraz gorzej.

"Bo rozumiem, że twój argument to - okej, przez 3 lata nic nie wskóraliśmy, a zostawmy to niech se jest."

Że, co? Nic takiego nie powiedziałem. Przecież 3 lata próbowano się dostać do środka i wrócić z informacjami, a pojawienie się męża Leny dowodziło, że jednak można tam przetrwać (przynajmniej w teorii, bo był umierający). Dlatego nikt nie myślał "zostawmy to niech se jest", tylko wysłano kolejną grupę.

Skaza

Czy w sumie było powiedziane dlaczego nie można tam po prostu dopłynąć drogą morską? Rozumiem, że drony traciły połączenie i nie wylatywały stamtąd, ale samo pole nie miało raczej większego wpływu na pojazdy, które by tam wjeżdżały.
Ja raczej samą podróż i cały film traktuje bardziej metaforycznie, ale jeśli już mamy taką dyskusje, to chciałbym się dowiedzieć czy coś na ten temat było wspominane w filmie.

ocenił(a) film na 8
klon81

Tylko tyle, że próbowali i przyniosło to taki sam skutek jak inne wyprawy - nikt nie wracał. Podejrzewam, że było to związane z tym zaćmieniem, które miały nasze bohaterki. Nie pamiętały niczego co się działo przez 4 dni i pewnie w tym czasie ich organizmy przyzwyczaiły się do nowego środowiska.

ocenił(a) film na 5
Skaza

Nie chcę Wam wszystkim psuć zabawy, ale w powieści wyłącznie szefowa wyprawy znała RZECZYWISTE ryzyko. Szefowie całego ośrodka świadomie i celowo wysyłali ekipy, za ekipami, mimo że poprzednie z nieznanych przyczyn nie wracały, lub wracali pojedynczy ludzie, którzy szybko umierali na raka. W poszukiwaniu ochotników posuwali się nawet do hipnozy, czy też warunkowania, czemu m.in. prawdopodobnie został poddany mąż bohaterki.
Żaden z tych wątków nie został w filmie poruszony, a może dzięki temu łatwiej byłoby zrozumieć zachowania poszczególnych postaci.

Skaza

"(...)Rozrasta w takim tempie, że jeszcze nie stanowi zagrożenia.(...)" - przyznam, że powaliłeś mnie na kolana i mam nadzieję, że tak tęgie głowy jak Twoja, nie siedzą gdzieś tam na górze i nie od nich zależy los świata. Samo pojawienie się obcego powinno postawić w pierwszej kolejności na baczność wszystkie, większe, ośrodki badawcze w danym kraju. W razie niepowodzenia, po pewnym czasie sprawa powinna trafić na forum międzynarodowe, a później już do publicznej wiadomości. Choć patrząc na aktualna siatkę satelit szpiegowskich, pojawień się takiego obiektu nie umknęło by uwadze innych państwa.

ocenił(a) film na 8
Hiropter

Rozumiem, że słowa "JESZCZE" nie zauważyłeś lub masz problemy z czytaniem. Jeśli coś rozwija się z prędkością poruszania się żółwia to w ciągu 3 lat JESZCZE NIE STANOWI ZAGROŻENIA. W pierwszej kolejności zadano sobie próby zbadania dziwnego zjawiska, a jeśli nie udałoby się go zatrzymać to z pewnością podjęto by bardziej radykalne środki. Natomiast wszystkie większe ośrodki badawcze mogły zostać powiadomione. Film temu nie zaprzecza, ale i jednocześnie nie daje jasnych odpowiedzi. Może dlatego, że nie o to w tym filmie chodziło, ale co ja tam wiem.

" W razie niepowodzenia, po pewnym czasie sprawa powinna trafić na forum międzynarodowe, a później już do publicznej wiadomości."

W razie niepowodzenia. 3 lata z wolno rozrastającą się strefą opanowującą jeden kraj to nie jest powód do informowania wszystkich w koło.

"Choć patrząc na aktualna siatkę satelit szpiegowskich, pojawień się takiego obiektu nie umknęło by uwadze innych państwa."

Mogę prosić o jakąś siatkę satelitów szpiegowskich, bo mam podejrzenie, że jedna z nich cały czas monitoruje mój dom.

Skaza

O kurczę, Skaza - aż mi Ciebie szkoda, że się tak rozpisałeś w sumie po nic. Każdy kto będzie się chciał na siłę przywalić do tego choćby że "jak niedźwiedź zaatakował po raz pierwszy to nie było słychać dźwięku rozdzieranej siatki" będzie umiał także przyczepić się do DOWOLNEGO filmu na zasadzie "nie podoba mi się bo autorzy to ludzie i nie pomyśleli o wszystkim".

Nie warto tłumaczyć tego "co poeta mógł mieć na myśli". To jest film, od widza zawsze wymaga się wkroczenia w jego świat z całym jego dobrodziejstwem. Gdyby okazało się, że autor filmu wymyślił, że po przejściu przez powłokę strefy wszyscy nagle tracą wzrok, to musielibyśmy do końca filmu oglądać czarny ekran. Trudno.

Skaza

"oh boy"....ja pierd**** - kolejne zAmerykanizowane dziecko..
po drugie chyba nieuważnie oglądałeś film, który z takim zapałem bronisz, bo z tego co ja zrozumiałem, to te całe Iskrzenie żadnych sygnałów nie blokowało, tylko zniekształcało. Oczywiście, nie było możliwości złapać sygnału na urządzeniu, które nie było do takiej modulacji dostrojone.
Po trzecie biolożka grana przez Portman, nie była Marines tylko US Army.
Po czwarte wchodzić do strefy promieniowania (co było dla wszystkich wcześniej oczywiste) bez żadnego licznika Geigera czy innego urządzenia do mierzenia promieniowania to idiotyzm, którego nikt i nigdy by nie zrobił.
Po piąte film jest OK, spodziewałem się więcej po reżyserze, ale nie jest zły. Nie czepiam się tych oczywistych absurdów, bo ta produkcja nie miała na celu odwzorowywania realiów czy zwykłej logiki na wypadek takiego zdarzenia.

ocenił(a) film na 8
dewille

""oh boy"....ja pierd**** - kolejne zAmerykanizowane dziecko.."

W takim razie dlaczego później używasz "OK", skoro tak bardzo zależy Ci na byciu niezamerykanizowanym?

"po drugie chyba nieuważnie oglądałeś film, który z takim zapałem bronisz, bo z tego co ja zrozumiałem, to te całe Iskrzenie żadnych sygnałów nie blokowało, tylko zniekształcało. Oczywiście, nie było możliwości złapać sygnału na urządzeniu, które nie było do takiej modulacji dostrojone."

O ile blokowanie i zniekształcenie sygnału to faktycznie dwie różne rzeczy to dla bohaterek nie stanowiło to większej różnicy, przynajmniej jeśli chodzi o próbę kontaktu ze światem.

"Po trzecie biolożka grana przez Portman, nie była Marines tylko US Army."

Nigdzie w swojej wypowiedzi nie napisałem, że Portman była Marines.

"Po czwarte wchodzić do strefy promieniowania (co było dla wszystkich wcześniej oczywiste) bez żadnego licznika Geigera czy innego urządzenia do mierzenia promieniowania to idiotyzm, którego nikt i nigdy by nie zrobił."

Przepraszam, jak to leciało z tym nieuważnym oglądaniem filmu? W takim razie zacytuje dialog:
[Lena] - Co mu jest?
[Ventress] - Niewydolność wielonarządowa. Krwawienie wewnętrzne.
[Lena] - Musiał zostać czymś napromieniowany, zarazić się jakimś wirusem.

Czyli główna bohaterka jedynie sobie gdyba, a nie zostało potwierdzone, że rzeczywiście był narażony na promieniowanie. Oni nie wiedzieli co mu jest, podobnie jak Portman. I jak już wielokrotnie pisałem w tym temacie, kombinezonów nie było, ponieważ nie udałoby się przejść w nich do oddalonej o kilka dni latarni, a podejmowana przez kobiety misja odbywała się na ich ryzyko. Nikt nikomu nie przykładał broni do głowy i nie kazał wchodzić do środka. To był ich świadomy wybór, a one wiedziały z czym się będą musiały zmierzyć (wiedziały, że prawie nikt nie wraca z jednym chorym wyjątkiem). A licznik Geigera mogły mieć ze sobą, bo ich plecaki były wypchane po brzegi elektroniką. No, ale nie było sceny z jego używaniem, więc niestety skreśla to film.

ocenił(a) film na 4
Skaza

Film powstał na motywach pierwszej części trylogii "Southern Reach" zatytuowanej "Unicestwienie". Początkowo fabuła filmu w miarę dokładnie trzyma się powieści, ale od wizyty w latarni zbacza z kursu. Zakończenie w ogóle nie odpowiada temu jakie jest zarówno w pierwszej części trylogii, ani w ostatniej. Zakończenie nie może być sensu, gdyż zrobiono je na siłę. W powieści, mąż biolożki nie powrócił. Ruszyła ona do stery X by go odnaleźć i na zakończenie tomu pierwszego, pozostała sama w strefie X. Dalsze wyjaśnienia pojawiają się w kolejnych tomach, ale zakończenie tomu 3 też w zasadzie jest rozczarowujące, bo nie wyjaśnia zjawiska zbyt dokładnie. Nie podam zakończenia, bo ktoś może będzie chciał przeczytać powieść.

"I jak już wielokrotnie pisałem w tym temacie, kombinezonów nie było, ponieważ nie udałoby się przejść w nich do oddalonej o kilka dni latarni,"

Otóż dałoby się przejść. Sterafa X jednak dziwnie reagowała na urządzenia techniczne, więc ograniczono je do minimum. Nie używano kombinezonów, bo nie były potrzebne. W powieści strefa została zbadana pod kontem czynników chorobotwórczych i nie stwierdzono w niej ani zagrożenia wirusami ani promieniowanie. Jak się dowiemy z kolejnych tomów powieści, ludzie po powrocie ze strefy chorowali na raka, bo byli tylko kopiami z zaprogramowaną długością życia. Dla strefy ci ludzie byli niejako sondami badawczymi wysłanymi poza strefę.

"one wiedziały z czym się będą musiały zmierzyć (wiedziały, że prawie nikt nie wraca z jednym chorym wyjątkiem)"

Nie wiedziały. W powieści te informacje posiada tylko psycholożka, pozostałym kobietom udzielono tylko szczątkowych informacji, z których wynikało, że część ludzi wraca a część nie. Nie wiedziały, ż ci który powrócili byli odmienieni. Biolożka tez tego nie wiedziała, bo w powieści jej mąż nie wrócił ze strefy X, a ona zgodziła się na udział w misji, bo chciała go odnaleźć. Poinformowano je również, że w strefie nie ma zagrożenia wirusowego, ani zagrożenia promieniowaniem. Wiedziały również, że strefa X dziwnie reaguje na technologię, więc pozwolono im zabrać tylko karabiny i mierniki na nadgarstkach, ale później okazało się, że te mierniki były tylko atrapami, które miały wzbudzić w nich przeświadczenie, że mają coś co ostrzeże je przed zagrożeniem.

"A licznik Geigera mogły mieć ze sobą, bo ich plecaki były wypchane po brzegi elektroniką."

W powieści nie miały żadnych urządzeń elektronicznych, bo jak napisałem wyżej, strefa X dziwnie na nie reagowała i zabranie ich ze sobą było niebezpieczne. Nie zabrano licznika Geigera, bo krótko po pojawieniu się strefy X jej badania prowadzone za pomocą urządzeń wykluczyły obecność promieniowania.

Badania strefy X przez psycholożkę i jej ekipę poprzedziły dziesiątki innych badań prowadzonych przez inne ekipy. W powieści udzielono im informacji, że to jest 14 misja, ale psycholożka miała wiedzę, że tych misji była ponad setka. Nie podano jednak dokładnej ich liczby, co przestało być istotne przy tak dużej liczbie misji. Ze wszystkich tych misji wróciło tylko kilka osób. Biolożka nigdy nie wyszła ze strefy X, jednak w drugim tomie powieści wyszedł jej sobowtór.

Czas w strefie płynął w innym tempie niż poza strefą, Kilka lat poza strefą to kilkanaście lat w strefie X.

ocenił(a) film na 8
cyfrowy_baron

Dzięki za bardzo ciekawą wypowiedź! Porównania do książek co prawda nie rzutują na mój odbiór filmu, ale stanowią ciekawe uzupełnienie. Oczywiście pojawia się jak zwykle problem adaptacji filmowych, które zazwyczaj nie są w stanie upchnąć wszystkiego co zawierał pierwowzór. Samo wyjaśnienie istotnych elementów z działania Strefy zajęło wiele linijek Twojego komentarza, więc w filmie mocno przełożyłoby się to na czas ekranowy. Żeby być całkiem szczerym, uważam, że można było go trochę zaoszczędzić podczas starcia Leny z jej odbiciem. Trochę mi się ono dłużyło i wolałbym, żeby zostało skrócone w zamian za kilka dodatkowych wyjaśnień.

ocenił(a) film na 8
Skaza

zakonczenie wg mnie jest zrobione tak , bo nie wiadomo czy film osiagnie sukces i czy ktos porwie sie na pozostale czesci?

ocenił(a) film na 4
ANULKA870

Zakończenie takie jak w powieści, wymagałoby dokładnego zekranizowania wszystkich trzech tomów, gdyż zakończenie trylogii jest niezwykle złożone.

ocenił(a) film na 8
cyfrowy_baron

wiec moze to brak reszty historii tak razi? nie czytałam książki , wiec nie wiem , ale zly nie byl i nawet ,mnie wciągnął a czy rozłożenie go na części punkt po punkcie nieścisłość po nieścisłości da cos wiecej niz to ze jest to fikcja literacka lub filmowa a nie cos prawdopodobnego i możliwego?

Skaza

"O ile blokowanie i zniekształcenie sygnału to faktycznie dwie różne rzeczy to dla bohaterek nie stanowiło to większej różnicy, przynajmniej jeśli chodzi o próbę kontaktu ze światem" to są różne rzeczy nie tylko dlatego, że to różne słowa ale bo z jednym można sobie radzić, a z drugim nie. Od 100 lat ludzie radzą sobie z modulacjami sygnałów, dzięki temu telefonia w ogóle działa. Jeżeli sygnał dochodził to otwierało to dużo więcej możliwości. Nie trzeba było wysyłać pieszych komandosów. Rozwiązanie książkowe - wysiada elektronika jest dużo, dużo lepsze.
"Czyli główna bohaterka jedynie sobie gdyba, a nie zostało potwierdzone, że rzeczywiście był narażony na promieniowanie." co tylko bardziej wsazuje jak nierozsądnym wyjściem było nie branie tego licznika (tym bardziej, że jest on prosty, lekki i tani). Jeżeli nie działały tam urządzenia elektroniczne to nie branie licznika miało sens.
"I jak już wielokrotnie pisałem w tym temacie, kombinezonów nie było, ponieważ nie udałoby się przejść w nich do oddalonej o kilka dni latarni" dałoby się. Dużo wolniej, więcej ludzi trzeba by było wysłać ale to jest wykonalne.

ocenił(a) film na 6
lena_awren_eithel

@lena_awren_eithel w 100% wykonalne! Pisałem o tym wcześniej: mam w kolekcji współczesne amerykańskie i izraelskie. I na rekonstrukcjach śmigam wiele godzin. Są tak stworzone i wytrzymałe by bagna czy zarośla im nie szkodziły. To nie są te "foliowe" ubranka co mają na sobie przesłuchujący Portmanową "specjaliści".

ocenił(a) film na 4
dewille

Film powstał na motywach pierwszej części trylogii "Southern Reach" zatytuowanej "Unicestwienie". Początkowo fabuła filmu w miarę dokładnie trzyma się powieści, ale od wizyty w latarni zbacza z kursu. Zakończenie w ogóle nie odpowiada temu jakie jest zarówno w pierwszej części trylogii, ani w ostatniej. Zakończenie nie może być sensu, gdyż zrobiono je na siłę. W powieści, mąż biolożki nie powrócił. Ruszyła ona do stery X by go odnaleźć i na zakończenie tomu pierwszego, pozostała sama w strefie X. Dalsze wyjaśnienia pojawiają się w kolejnych tomach, ale zakończenie tomu 3 też w zasadzie jest rozczarowujące, bo nie wyjaśnia zjawiska zbyt dokładnie. Nie podam zakończenia, bo ktoś może będzie chciał przeczytać powieść.

Nie próbuj dopatrywać się sensu w filmie, gdyż od wizyty w latarni film całkowicie rozmija się z powieścią, a zakończenia nijak się ma do powieści.

W powieści iskrzenia nie było, a sygnały były całkowicie blokowane. Zniekształcenie wymyślono na potrzeby uproszczonej fabuły filmowej. Powieść jest logiczna, a film został tej logiki pozbawiony.
Nim wysłano misję z biolożką, były dziesiątki innych misji. W powieści to nie biolożka ma przeszkolenie wojskowe.

cyfrowy_baron

czyli tak jak myślałem - część zachwyconych, doszukuje się logiki tam gdzie jej nie ma

ocenił(a) film na 4
dewille

Dokładnie tak. Film został pozbawiony logiki poprzez spłycenie fabuły. Zakończenie zostało przeinaczone, a jedyne co się zgadzało, to że strefa X miała obce pochodzenie, a zmiany których dokonywała, nie miały w sobie nic z inwazji czy tym podobne. Strefa X nie odróżniała ludzi od innych form życia, gdyż działała na poziomie genetycznym i komórkowych.

ocenił(a) film na 6
cyfrowy_baron

I to jest salomonowe podsumowanie tych pożal się filmwebowych boże dywagacji!

dewille

To jak z tą reklamą, w której grupka osób podnieca się wieszakiem z zawieszonymi na nim ubraniami, a po chwili podchodzi młoda parka i ściąga swoje rzeczy. Widać delikatną konsternacja u osób, które jeszcze przed chwilą prawiły o tym wiekopomnym dziele xD

ocenił(a) film na 7
Skaza

pieknie podsumowane, a autor tego debilnego watku oczywiscie na argumenty nabral wody w usta...

ocenił(a) film na 7
Skaza

Fale nie zanikają, ale ulegają zakrzywieniu czy tam wymieszaniu. Jest to pewne odstępstwo od uniwersum iskrzenia, które ma powodować mutacje w obrębie tworów biologicznych a tu mamy zmiany na poziomie praw fizyki:) No, ale... jakoś tam musieli se wymyślić odcięcie od komunikacji z resztą świata.

ocenił(a) film na 4
Skaza

ten film jest niestety strasznym gównem i nic tego nie zmieni

ocenił(a) film na 7
pawulon1_2

1,2,3 i wyłazisz ty:D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones