W kontekście, jakże aktualnych w Polsce, afer reprywatyzacyjnych nagłaśnianie, promowanie tego gniota jako "walki samotnej lokatorki z machiną prywaciarzy" wybrzmiewa jak ponura farsa.
Przez 2,5 godziny dosłownie nie dzieje się nic. I nie stanie się nic aż do końca.
Stalking, nękanie, gnębienie samotnej lokatorki? Śmiech pusty mnie ogarnia. Zobaczcie, co się działo z kamienicą przy Noakowskiego w Warszawie i jej lokatorami: podwyżki czynszu z dnia na dzień x 10; wyłączanie prądu, wody, gazu; niewywożenie śmieci; uciążliwe "remonty". I to wszystko dotyka kogo? BIEDNYCH ludzi. Tutak zaś mamy do czynienia z jakąż niewyżytą seksualnie staruchą, która oprócz mieszkania przy Copacabanie ma jeszcze 5 (sic!) innych mieszkań. Baba jest ostro zaburzona psychicznie, i tyle. I o tym jest ten film. O głupocie podstarzałej, durnej baby, która postanowiła, że nie popuści.
Nie wspominając o tym, że sceny seksu są prosto z pornosów.
Żenada, żenada, żenada!!!
Obejrzyj Szybkich Wściekłych, tam się dzieje non stop. Albo następnym razem sprawdź na jaki film się wybierasz.
Może spróbuj jeszcze raz obejrzeć, bo z Twojego komentarza wynika, że kompletnie nie zrozumiałeś filmu.
Może spróbuj jeszcze raz obejrzeć, bo z Twojego komentarza wynika, że kompletnie nie zrozumiałeś filmu.
Szanuję Twoją opinię i doskonale znam sprawę hańbiącej reprywatyzacji w Warszawie, ale myślę, że nie o tym jest ten film. Tutaj konflikt deweloper - uciążliwa lokatorka to moim zdaniem metafora nowego (szeroko pojętego), które nie szanuje tego, co stare. Nie bez przyczyny film rozpoczyna się sekwencją kilku czarno białych zdjęć. Nie bez przyczyny dziennikarka zdaje się nie rozumieć sensu nabywania starych płyt winylowych. Dla niej to pewnie eksponat z zamierzchłej przeszłości, dla Clary to fascynuje odkrycie. Dalej, nie bez przyczyny Clara zmaga się z młodym deweloperem, który choć wykształcony (o czym z dumą jej opowiada) nie szanuje tego, co stare. On zapewne widzi w Clarze starą i upartą babę, nie widzi natomiast, że to świadek poprzedniej epoki, ktoś, od kogo można się czegoś dowiedzieć, nauczyć. Wydaje mi się, że o tym właśnie jest ten film.
Czy ma znaczenie, że Clara jest zamożna, że ma 5 mieszkań, że stać ją na służącą (w Ameryce Południowej to nie jest żadna ekstrawagancja)? Moim zdaniem to nie ma żadnego znaczenia. Czy fakt, że ktoś jest zamożny, daje prawo bezdusznemu deweloperowi do niszczenia mienia? Do zatruwania życia? To trochę niesprawiedliwie, że bronimy tylko biednych ludzi. Na obronę zasługuję każdy, kogo się krzywdzi, bez względu na status społeczny i materialny.