W odpowiedzi na pytania;
-czemu film był kręcony w Czechach?
-dlaczego amerykańscy aktorzy z "sztucznym akcentem"?
"Już pisałam to w odpowiedzi do jednej osoby, ale dziś w dzień dobry TVN padło pytanie dlaczego nie nagrali tego w Warszawie skoro film o niej opowiada. Jessica powiedziała, że "Polska" Warszawa nie wygląda tak, jak za czasów wojny, więc musieli poszukać innego, odpowiedniego i podobnego miejsca do nagrań. Jeżeli chodzi o Amerykanów - film ponoć zwala z krzeseł, tak mówią ci, co byli na przed premierze. Ważne jest, kto nagrywa film i gdzie, a nie o czym opowiada? Tak naprawdę Polaków nie stać na to, by wyprodukować taki film. Cieszmy się, że polscy bohaterowie zostaną docenieni.
-----------
Poza tym, sztuczny akcent może mieć jedynie aktor pochodzenia niemieckiego (zapomniałam dopisać - który tam gra), Jessica ma bardzo piękny akcent, dlatego nie rozumiem tego "polaczkowego bólu dupy" - tu produkują film o Polsce, z czego powinniśmy się cieszyć, a tak naprawdę i tak znajdą się tacy, którym się to nie podoba. Masz pretensje do amerykańskich aktorów, to czemu nie zagrasz lepiej? Może zdasz się na przygotowanie scenariusza, miejsca nagrań, ekipy, obsady i innych dupereli?"
To są kopie moich odpowiedzi. Ja osobiście nie moge się doczekać premiery. Dodatkowo dla wszystkich; moze i polski tytuł jest nie za ciekawy, to przecież nie oceniamy tytułu po okładce? :) To tak naprawdę tylko tytuł, liczy się przekaz filmu.
A historyk zajmuje się oddawaniem o realiach historycznych czy opowiadaniem o historii? Jak ty masz w dupie detale to twoja sprawa, niech ci Zimmermany z Hollywod srają do ryja dziadowskimi produkcjami a ty rozdziawiaj gębę coraz szerzej..
Hamlet powinien mówić po duńsku.
Juliusz Cezar po łacinie (najlepiej restitutą).
W Krzyżakach powinno się mówić średniowieczną staropolszczyzną.
Brad Pitt jako Aleksander Wielki powinien mówić starożytną greką, jego przeciwnicy po persku i akadyjsku.
Bo chociaż od jakiś kilkuset lat dramaty odgrywane są w językach zrozumiałych dla widza Polacy jeszcze tego nie pojęli i uważają, że postać historyczna mówiąca nieswoim językiem jest niewiarygodna.
no ależ te polaczki, wybredne - nijak im nie dogodzisz. jeszcze śmią by w filmach portretujących przedstawicieli ich narodu, posługiwano się polszczyzną. phi, wolne żarty!
Co do orderu - jeżeli dostają go teraz takie jełopy powiązane z PiS, to i Chastain może. Gorsza nie jest.
„ja na przykład mam taką zasadę - w filmie aktorzy mówią w języku zupełnie niepasującym do realiów - unikam go jak ognia. to jest traktowanie mnie, widza jako totalnego debila. w filmie "chłopiec w pasiastej piżamie" oficer SS z Berlina i jego familia mówią po angielsku niczym prezenterzy BBC. Smarzowski zrobił film za 4 melony dolarów i pod względem odwzorowania realii "etniczno-językowych" jest to film wybitny (ukraińcy po ukraińsku, polacy po polsku, rosjanie po rosyjsku, niemcy bo niemiecku)”
Nikt cię nie musi traktować jak debila, bo to najbardziej debilny argument jaki ostatnio czytałem :D
To ile ci filmów historycznych spełniających twoje kretyńskie kryteria zostało, jeden (pominę to, że role Rosjan i Niemców są w Wołyniu epizodyczne – ile masz tam dialogów po niemiecku?)
Nawet z polskich filmów historycznych/kostiumowych niewiele zostaje, Anglicy mówią tam po polsku, Niemcy, po polsku, Francuzi po polsku, ba, starożytni Rzymianie czy Egipcjanie mówią po polsku. Jak akcja się dzieje np. we Francji to zatrudniałbyś do polskiego filmu Francuzów czy latami uczył Polaków perfecto francuskiego. Jakbyś później puszczał Polakom taki film, z lektorem czy napisami?
Poza tym zdziwiłbyś się jakbyś usłyszał warszawszczyznę z dwudziestolecia, co dopiero staropolski, który też powinien być regionalizowany, nie mówiąc o tym, że do filmu o pierwszych Piastach powinno się zrekonstruować język późno prasłowiański. Już pominę awestyjski, dacki, punicki, minojski itd. Bo do tego się twoje idiotyczne marzenia sprowadzają :D
Wydaje się, że nawet taki Smarzowski ma cię jednak za debila, w twoim mniemaniu, gdy popatrzy się np. na Różę.
Nie wiem, czy jesteś upośledzony umysłowo czy też po prostu masz lat naście, ale podstawowa i najważniejsza rzecz, jeszcze przed tymi dywagacjami. Dla kogo nakręcono Azyl? No właśnie. To amerykański film nakręcony dla Amerykanów, nikt o Polakach nawet nie myślał, twoje zdanie z kosmosu to już pozostaje w głębokiej dupie kogokolwiek. W Antropoidzie Czesi mówią po angielsku, podobnie jak Niemcy – dlaczego, proste, bo nakręcili go Brytyjczycy. Tak w kinie było, jest i będzie, możesz się obrazić i filmów nie oglądać, czekając 10 lat na nowy Wołyń.
ktoś ma inne zdanie niż ty - rób w stosunku do niego wycieczki personalne. ale patrz jaki ja jestem idiota naprawdę - chce tylko by film historyczny tudzież oparty na faktach był jak najbliżej przedstawianych przez siebie realiów. NO IDIOTA XDDD
"Wydaje się, że nawet taki Smarzowski ma cię jednak za debila, w twoim mniemaniu, gdy popatrzy się np. na Różę"
a co w róży jest nie tak??? to że dorociński z mazurskim pastorem gadają w kościele po niemiecku????
albo że dorocińskim rozmawia z krasnoarmistami po rosyjsku???? hańba, przecież to niemożliwe !!!!! xDDDDDD
" Jak akcja się dzieje np. we Francji to zatrudniałbyś do polskiego filmu Francuzów czy latami uczył Polaków perfecto francuskiego"
jeżeli film opowiada historię polaków we Francji to oczywiście że polaków w każdym innym przypadku wiadomo. Akurat Tarantino podczas produkcji Bękartów nie miał z tym problemów.
BREDZISZ.
Pojedźmy ekstremum - WYOBRAŻ sobie teraz "Gladiatora", gdzie wszyscy aktorzy mówią o włosku, łacińsku, hiszpańsku albo "Aleksandra", gdzie wszyscy mówią po grecku.
Już pomijając to, ze NIE MÓWILIBY właściwie w tych jezykach i jak wydłużyłby się czas produkcji i... tego, że hamburgery nie chciałyby oglądac takich filmów
Pomijając wszelkie niedoskonałości, nieliczne jednak, dodam, że mnie ten film poruszył, bo opowiada historię naszych bohaterów i odkłamuje choć po części nienawistną propagandę niektórych środowisk, pokazując jedncześnie, choć mało wyraźnie, zezwierzęcenie Niemców. Krok został poczyniony, czekam na następny.
W 100% się z tobą zgadzam - z każdym słowem! Tragiczny pol-inglisz. Jeśli już zdecydowano się na angaż anglojęzycznych aktorów to niech mówią po angielsku a nie budują pseudoklimat turecko-rosyjskim zaciąganiem, naprawdę masakra, krwawiły mi uszy tym bardziej że znam Chastain (i lubię!) toteż zabieg tym bardziej dla mnie sztuczny i nie do strawienia.
Sam film po prostu zły, nie znam w detalach historii Żabińskich i tego jak DOKŁADNIE udawało im się to co robili, ale oglądając film miałam cały czas wielki pytajnik w głowie... ukrywam Żydów w piwnicy za co grozi mi śmierć, niestety nudno tam niemiłosiernie dlatego pomalujmy wszystkie ściany w gwiazdy Dawida ... Naprawdę WTF i to nie jedyne w czasie całego seansu...
Ja na przykład mam taką zasadę. W pierwszej kolejności oceniam grę aktorską bo nawet najlepszy scenariusz, rewelacyjną muzykę i zdjęcia może skutecznie zjebać niewłaściwy aktor w niewłaściwym miejscu. Zjechać film bo ma "zerową wartość merytoryczną" "jezu, co za argument..." Faktycznie lepiej oglądać kaszanę ale cieszyć się z mixu językowego.
tak, bo albo mamy filmy spójne jeżeli chodzi o odwzorowanie realiów albo produkcje ze świetnym scenariuszem oraz rewelacyjną muzyką i zdjęciami. czekaj, czekaj - ktoś twierdzi że można stworzyć świetne zagrany film ze znakomitym scenariuszem, fantastyczną muzyką i zdjęciami który jednocześnie jest wierny realiom??? nieeeeee no, co za idiota, przecież ALBO gestapowiec mówi w filmie po niemiecku i film jest kaszaną ALBO gestapowiec mówi po angielsku z akcentem native speakera i ta produkcja jest absolutnie wybitna.
Sorka kolego ale sam jesteś idiotą. Masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Przeczytasz jeszcze raz mój post i spróbujesz go zrozumieć ? Czy mam napisać jeszcze raz ?
1. "może skutecznie zjebać niewłaściwy aktor" - doczytaj do końca a potem rób z kogoś idiotę
2. Czy ja napisałem, że przeszkadzają mi realia językowe ? NIE. To jest element na który generalnie nie zwracam uwagi.
Tego, że odwzorowane zostały polskie pordukty: "kredki ołówkowe", plakaty, bilbordy i wiele innych to już nie zauważyłeś...
wow, naprawdę niesamowite! jest polska gazeta i szyld z polskim napisem, to znaczy że polskie realia podczas IIWŚ zostały odwzorowane w 100%, nie ma się do czego przyczepić. a że polacy po polsku nie mówią - kto by się tym przejmował?
bądźmy poważni.
Ty durniu. W tym filmie nie chodzi o to , że Polacy mówią po angielsku i , że powinni mieć polski akcent. Oni normalnie mówli by cały czas po polsku ale jest to film amerykański więc mówią po angielsku. Gdyby był Kambodżański to mówili by po kambodżańsku a nadal grali by polaków. Ale ty jesteś za tępy na to by to zrozumieć.
Co do kręcenia zdjęc w Pradze - czy jednym z powodów nie było także to, że w Polsce filmowcy nie mają ulg podatkowych i dlatego omijają Polskę? Czytałam gdzieś o tym właśnie przy okazji tego filmu, ale jeśli się mylę niech mnie ktoś poprawi.
Gdzieś kiedyś czytałam, że chciano u nas kręcić parę filmów, ale jest to za drogie, o wiele przyjaźniejszą politykę finansową i nie tylko prowadzą Czechy i inne kraje
„Hobbit” mógł być kręcony w Polsce. Co poszło nie tak?
19 kwietnia 2015 o 10:55
Stanisław Tyczyński, szef Alvernia Studios, wyjawił w obszernym wywiadzie, że w naszym kraju mogła być kręcona trylogia "Hobbit" Petera Jacksona. Dlaczego reżyser poszedł gdzie indziej?
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii - Stanisław Tyczyński udzielił obszernego wywiadu portalowi dziennikpolski24.pl, w którym poruszył istotną kwestię tego, że do Polski nie przyjeżdża Hollywood ze swoimi wielkimi superprodukcjami, choć w innych krajach Europy – jak Czechy, Chorwacja czy Węgry – takie produkcje są kręcone.
Szef Alvernia Studios wyjawia, że Polska jest jednym z ostatnich europejskich krajów, które nie wprowadziły ulg podatkowych tzw. Tax Incentives, dzięki którym dla hollywoodzkich studiów opłacalne byłoby kręcenie filmu w naszym kraju. W niektórych państwach takie ulgi sięgają 30%. Dla przykładu: superprodukcja „Hercules” z Dwayne’em Johnsonem była kręcona na Węgrzech, ponieważ dzięki ulgom producenci uzyskali od państwa 20 mln dolarów. Koniec końców Węgry jednak więcej na tym zyskały.
Tyczyński wyjawił, że gdy Peter Jackson szukał miejsca dla „Hobbita” po tym, jak związki zawodowe aktorów przez swoje roszczenia sabotowały jego produkcję w Nowej Zelandii, Polska była jednym z trzech krajów, które doszły do finału rozmów.
– Alvernia Studios doszła jako jedna z trzech światowych wytwórni do finału rozmów. I okazało się, że przeszkodą jest właśnie brak ulg podatkowych w Polsce. W tym czasie jeden z wysoko postawionych urzędników Krakowa spotkał się z ministrem finansów, by jednorazowo zastosować ulgi podatkowe dla producentów. Wiedzą państwo co się stało? Urzędnika po prostu wyrzucono za drzwi – mówi Stanisław Tyczyński w wywiadzie dla dziennikpolski24.pl
Zdradza, że oni jako Alvernia Studios robią wszystko, aby zmienić tę sytuację. Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego pokazali przykłady ustaw z innych krajów europejskich dotyczące systemów ulg podatkowych. Do tego dodali propozycje wdrożenia ich do prawa polskiego. Tyczyński mówi, że resort nigdy nie podjął tego tematu.
Bez kitu. Przypomina mi się sytuacja jak Schetyna w radiu krytykował punkt z programu swojej partii bo myślał że to pisu. xD
Widziałam już ten film (na festiwalu Cinequest) i szczerze mówiąc akcent Jessiki jest OK. No dobra, trochę bardziej rosyjski niz polski, ale nie przeszkadza. No cóż, aktorzy nie mogą mówić po polsku, film jest amerykański, więc ten akcent dodaje trochę realizmu. Nie czepiajmy się. Film Ok, może nie powala, natomiast historia jest warta tego, aby ją opowiedzić szerokiemu światu i z zaciekawieniem obserwowałam Amerykanów oglądających ten film:)
Czy aktorzy uczestniczyli w projekcji, dyskusji a potem byli na after party? :) Taki był harmonogram na stronie festiwalu.
Hehe :) Niestety nie było "gwiazd" na projekcji (a to był rzeczywiście finał tego festiwalu), chyba, że byli na after party, ale wątpię;) Można było wykupić bilet na after party za jedyna 50 USD :)) Byli natomiast inni twórcy nagrodzeni na tym festiwalu, ale niestety nie rozpoznałam nikogo super sławnego, ale może się nie znam...:(
Dzięki za informację. Już myślałem, że tylko u nas w Warszawie nie przyszli na after party po filmie do ludzi :D Pewnie względy bezpieczeństwa... Szkoda bo chciałem sobie strzelić fotkę z Dżejsiką :D
"Faraon" był w całości po polsku i film zdobył uznanie :) nie lubię wymyślonych problemów i bicia piany. Bardzo się cieszę, że Amerykanie w końcu zrobili film z dużym budżetem o polskich bohaterach. Jak do tej pory był problem, bo filmy były "antypolskie", a teraz jest problem, bo nie po polsku i nie kręcone w Polsce. Eh... :)
WOW! Głos rozsądku na Filmwebie. O_O Ale swoją drogą w pełni się zgadzam, ból dupy jest nieuzasadniony, a ja osobiście się cieszę, że Hollywood produkuje film za GRUBE MILIONY opowiadający o jednej z najbardziej fascynujących laureatek honorowego izraelskiego odznaczenia "Sprawiedliwych Pośród Narodów Świata".
Co do Warszawy (innego miasta polskiego w zastępstwie) to raczej taka ładna wymówka, bo główną rolę to pewnie odegrały finanse, w Czechach film jest tańszy do produkcji (daltego też tam tyle filmów powstaje). W Azylu nie ma wielkich plenerów, szerokich panoramicznych ujęć. Większość akcji toczy się w budynkach, tak więc Getto ogranicza się właściwie do jednej uliczki, poza Gettem mamy inne max. 2-3 lokalizacje (sklep z pieczywem na Żurawiej i siedziba Niemców). Wszystko podobne można znaleźć w Warszawie i zrobić takie same ujęcia. Jedyne plenerowe ujęcie Warszawy z 1939 r. to i tak CGI, komputerowa animacja Starego Miasta i to w dalekim tle.
Natomiast twórców trzeba pochwalić za dużą pracę nad polskością w filmie. Topografia miasta, nazwy ulic, słowa na plakatach, dokumentach - wsyzstko to jest w 100% poprawne, nawet takie detale jak przedwojenna czcionka itp. Z historycznych dodatków to w filmie pojawia się postać Korczaka, mamy wszystkie ważne wydarzenia dla Warszawy pokazane (, likwidacja getta 43', powstanie 44') lub przynajmniej wspomniane (wejście Rosjan).
Potwierdzam dbałość scenografów w polskie akcenty. Mimo, że lokacji nie było dużo, to te które widzimy są oddane z należytą starannością. Ulice są upstrzone reklamami oraz plakatami, które wyglądają jak faktyczne dzieła grafików i artystów z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Widać tą charakterystyczną oszczędną kompozycję oraz specyficzne czcionki i układ tekstu. Wiernie oddano też ubiory, obuwie, modę i akcesoria bohaterów. Witryny i szyldy sklepów także wyglądają znajomo, jako nasze, polskie (abstrahując od kwestii właścicielstwa). Polska od wieków była zamieszkiwana przez wiele nacji, nie żyli w niej wyłącznie Polacy i Żydzi. Rosjan, czy Niemców też nie brakowało w miastach, posiadali swoje biznesy (liczne bądź nie) w zawirowaniach historii. W filmie wiernie wyglądają też nagłówki gazet, a przede wszystkim podrabiane dokumenty.
Od strony dźwiękowej też jest całkiem dobrze, język polski towarzyszy filmowemu tłu, słychać powitania, okrzyki, strzępki stłumionych rozmów na ulicy. My jako Polacy wiemy, że okupant nie mówił po naszemu, wiemy także że nasi w większości też nie znali podstaw nieniemiecki (obie strony operowały co najwyżej ogólnymi zwrotami w przypadku wymuszonych kontaktów).
Silenie się na wierność językową nie przysporzyłoby filmowi odbiorców, a wręcz przeciwnie - jednym widzom nie chciałoby się czytać, inni i tak dostaliby jedyną słuszną wersję z dubbingiem. Więc po co się niepotrzebnie wysilać, utrudniać wybór obsady i zdjęcia, a przede wszystkim zwiększać budżet. O angażu w tym celu polskich aktorów się nie wypowiem, najwidoczniej taki był zamysł twórców, lub tak było łatwiej. Poniekąd w wielu filmach "polska mowa" w wykonaniu obcokrajowców brzmi siermiężnie, sztucznie, niewłaściwie. Dla rozwiązania problemu wystarczy przyjąć skrót myślowy, że dana nacja mówi po ichniemu, poszczególne grupy się jakoś dogadują, ale widz rozumie mowę wszystkich postaci. Tym samym po co się nakręcać i wykłócać. Zdanie jednostki i tak ma się słabo do tendencji wyświetlania filmów w poszczególnych państwach świata...
Wracając do filmu... przez wspomnienie o postaci Janusza Korczaka obraz nabiera głębi, siedzi bardziej w realiach. Ale nie oszukujmy się, ten film nie ma służyć wiernemu oddaniu realiów Warszawy sprzed i z czasów okupacji. Film prezentuje piękną postawę w codziennego życia Żabińskich w trudnych czasach, kiedy niemal każdy myślał tylko o sobie lub swoim otoczeniu, aby przetrwać. Wiadomo, kino ma też swoje metody na przedstawianie treści, w fabularyzowanej formie nie jest to oddanie trudów codzienności w stu procentach zgodne z nurtem dokumentalizmu (część filmów fabularnych podpada pod pewne schematy, często się składają z pewnych powtarzalnych elementów). Idąc w tę stronę film stałby się bardziej szary, choć patosu i moralnych wyborów pewnie by w nim nie zabrakło.
Podsumowując, film dotyka problemów, ale ich nie odzwierciedla w pełni, nie taka jego rola. Jego sensem jest przedstawienie wartościowej postawy małżeństwa Żabińskich, którzy nie poddają się trudom, a nawet swym ryzykowanym działaniem pozwalają na uratowanie wielu istnień ludzkich - tych prawdziwych, nie wyimaginowanych książkowych bohaterów. I bardzo dobrze film ukazuje Polaków jako odważnych, skupionych na walce z biurokracją (głównie fałszerstwa), a przy tym bitnych, to się tylko cieszyć. A że był margines, który czynił źle to nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Zresztą na pochwałę - w czasach wojennej zawieruchy było mnóstwo cichych bohaterów, o których świat nie wiedział i nadal nie wie nic. Część z nich nie przetrwała trudnych czasów, część zginęła na poczet ofiary ukrywania Żydów, a część z nich zachowała wydarzenia w swojej pamięci. Niemal tylko u nas Niemcy karali śmiercią (na zachodzie Europy nie!), tylko u nas było państwo podziemne na taką skalę w ówczesnym świecie. Film niejako przy okazji uczy historii, niekiedy otwiera oczy na obraz zakłamanej historii świata.
Mnie najbardziej śmieszy fakt, że najbardziej oburzeni faktem, że film nie jest po polsku (że przeszkadza im akcent itp. ) są ludzie, którzy sami poprawnie nie potrafią napisać choć jednego zdania w naszym ojczystym języku.
Wręcz uwielbiam te hordy analfabetów-krytyków na filmwebie, przynajmniej mam niezły ubaw.
Heh
Miało być: "Mnie śmieszy to, że najbardziej oburzeni faktem" - minusy pisania z telefonu, nie wycięłam tego co chciałam...
Boże, czytam wszystkie komentarze i tematy, bo chcę być na bieżąco z opiniami na temat filmu, który bardzo mnie poruszył (kilka lat minęło od takiego poruszenia z mojej strony podczas seansu - a kinomanem jestem level hard), ale dochodzę do jednego wniosku: ludzie (polaczki-cebulaczki) mają wielki ból dupy. O co? Bóg jeden wie. Bo przecież: "Polak Cię dopadnie, Polak nie popuści, gorsi to są tylko Ruscy ..."
cebulowy zawrót głowy: http://teksty.org/52-debiec,to-my,tekst-piosenki
Jakiś kompleks związany z pochodzeniem, że po kilku komentarzach w internecie zaczynasz obarczać winą cały kraj?
Oczywiście pragnę zaznaczyć, że nie mam na myśli wszystkich Polaków, wyłącznie typową tzw. cebularnię, którą jakże łatwo można poznać po sposobie bycia na ulicy, w sklepie czy we wszechobecnym internecie.