PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=630798}
7,5 178 626
ocen
7,5 10 1 178626
7,6 48
ocen krytyków
Blade Runner 2049
powrót do forum filmu Blade Runner 2049

Postaram się mniej więcej wypunktować zalety oraz wady tej produkcji z krótkim opisem każdego z nich, oznaczając potencjalne spojlery.
Na minus:
- Niesamowita przeciętność scenariusza z licznymi pomniejszymi twistami, kumulujące się na jeden wielki.
Kwestia odbiorcy czy są przewidywalne czy też nie. Byłem stosunkowo obojętny na każdy z nich.

***SPOILER***Lepsze by było zwieńczenie historii z K leżącego na schodach, aniżeli Deckarda dotykającego ściany kopuły
Prawdopodobnie tak to wyglądało by pozostawić historie na potencjalną kontynuacje, jednak emocjonalnie lepiej by to wyszło przy pierwszej opcji***SPOILER***

- Brak większego zaangażowania emocjonalnego w cokolwiek na ekranie
- Porzucenie powolnego, gęstego klimatu na rzecz przekoloryzowanej przyspieszonej akcji, która została dobitnie ukazana w trailerach
- Brak jakiejkolwiek ponurości i atmosfery pesymizmu słynących z filmów noir oraz jego poprzednika
- Postać Joi. Irytująco tłumaczy widzowi każda odkrytą poszlakę oraz jej konsekwencje.

***SPOILER***Sama relacja K z nią jest oczywistą kopią z filmu Ona, a wyznanie miłości było równie trywialne co w ostatnim sezonie Samuraja Jacka***SPOILER***


- Antagonista. Jego przeintelektualizowane teksty oraz energiczna ekspresja, czynią go perfekcyjnie nijakim, drugoplanowym tłem.
- Muzyka. Ciężko jest tutaj umieścić dzieło Hansa Zimmera, mając na uwadze to jak ciężkim zadaniem było dorównać Vangelisowi. Jednakże przejmując pałeczkę po innym kompozytorze, Johannie Johannssonie, oraz braku kreatywności w porównaniu z poprzednimi soundtrackami, zdecydowałem się uplasować go w tej rubryce.

***SPOILER***- Przy braku powiewu świeżości scenariusza, scena z Rachel była mdłym tworem rodem z tych gorszych części terminatora***SPOILER***

Na plus:
- Przyzwoita reżyserka. Denis zrobił swoje. Jego robota z pewnością przyciągnie coraz to nowszych widzów przed ekrany wkupując się w Hollywoodzką śmietankę
- Zdjęcia. Roger, również wykonał kawał dobrej pracy, dodając nieco mocniejszego kontrastu i kolorystyki w futurystycznym LA. Scenę przejścia z popiołów na miejską infrastrukturę oglądałem z otwartymi ustami.
- Rozbudowanie uniwersum. Nowsza technologia, obszerność lokacji oraz większa eksploatacja lokalnego ubóstwa i degrengolady

Zagorzali fani poprzedniego filmu mogą czuć się nieco zawiedzeni.
Zdecydowanie to nie jest film, który będę rozpamiętywać na długo po seansie. Nie posiada większej symboliki, skompilowanego scenariusza czy wybitnych kreacji aktorskich. Jako osobny film jest całkiem poprawnie skonstruowany,
w sam raz dla popcornowego widza. Nic poza tym.

ocenił(a) film na 8
rasza9

Na plus dodałbym tu wspaniałą scenografię. Nie oceniałbym również tak surowo Zimmera. To jest pomysłowa ścieżka dźwiękowa, oddająca klimat. Jaka byłaby ścieżka Johanssonna, nigdy się nie dowiemy. Rzeczywiście za dużo się czasem nam wyjaśnia, przede wszystkim niepotrzebnie rzuca się widzowi w twarz retrospekcją, która krzyczy z ekranu kim jest pani naukowiec konstruująca spojrzenia. Jest oczywiście jeszcze kilka innych grubo szytych scen i dialogów. Do Joi mam mniejsze pretensje, ponieważ jej słowa raczej spełniały zawsze emocjonalną rolę dla K.

Poza tym, niezależnie od tego, że nie jest to film pozbawiony wad, nie da się nazwać go zwykłym popcorniakiem. Akcji tam jak na lekarstwo, intrygę buduje się obrazami, długimi ujęciami ustanawiającymi. Raczej zastanawiamy się wraz z bohaterami, niż z nimi działamy. Villeneuve zrobił niezwykle wolne kino, które wręcz tradycyjnych odbiorców blockbusterów powinno odstraszać, aż dziwne, że póki co tego nie robi.

No i jeden wielki plus, Villeneuve rozbudowuje świat, stawia o wiele dalej idące pytania, rozmyśla nad człowieczeństwem na wielu różnych poziomach. To zdecydowanie pod tym względem może być dzieło sztandarowe posthumanizmu, a ostatnimi czasy spora w tym temacie rywalizacja.

Pomimo wad, nie żałuję, że Blade Runner powstał, bo to wśród kina komercyjnego rzecz wyjątkowa. Rzecz wysokiej próby artystycznej, dlatego mimo wszystko chylę czoła przed reżyserem.

https://www.youtube.com/watch?v=redv-ppygok

ocenił(a) film na 6
rasza9

a na ile oceniłeś pierwszą część ?

Arturro_P

Najsprawiedliwszą oceną byłoby 8,5. Jednak tutaj nie ma połówek to wystawiłem 9, bo znacznie bliżej mu do tej oceny aniżeli do 8. Film - klasyka. Po ponownym seansie w kinie, byłem oczarowany. Neo-noir z domieszką gore, w powolnie budowanym klimacie, jest tym co lubię oglądać na ekranie. Na wielkim w szczególności. Nad sprawami technicznymi nie ma co się rozpływać, bo w każdej recenzji/artykule/poście zostało to szczegółowo rozpisane. Mi najbardziej przypodobały się detale. Coś z czego słynie Scott. Ukryte motywy chrześcijańskie, japońska kultura czy dziwne mimiki replikantów (również Deckarda) świadczące o ich sztuczności.
Nowego Blade Runnera zaś oceniłbym na około 6,5, głównie za wizualia.

ocenił(a) film na 7
rasza9

Ja na razie mam problem z ocena. Nie chce mu dać za dużo gwiazdek by w ostateczności wyszło, ze jest to arcydzieło, a z drugiej strony nie dać tez za mało, bo jednak film wywarł na mnie spore wrażenie. Im dłużej myśle o nowym Blade Runner tym bardziej chce mi się go obejrzeć jeszcze raz, a zarazem przypominam sobie coraz więcej scen, które cholernie mi przeszkadzały. Uważam tez, że film ten nie ma szans stać się kultowym, nie wyciągnę z niego konkretnych cytatów jak jest w przypadku pierwszej części. Z postaci chyba najbardziej zapadnie mi w pamięć Joi oraz Butista jako farmer. Ubolewam, ze jego postać nie dostała więcej akcji w filmie, ponieważ świetnie pasował mi na replikanta i nawet widziałbym go u boku Hauera w oryginale.

mleqs

Dave Bautista dostał swój osobny film krótkometrażowy pod tytułem "2048: Nowhere to Run". Jest to jeden z trzech metrażów wydanych przed premiera BR2049. Czasowo są ulokowane po starym Blade Runnerze, mające rozrysować to co działo się na przestrzeni 30 lat w tym uniwersum.

ocenił(a) film na 7
rasza9

Tak, oglądałem, dlatego również liczyłem na więcej minut z jego udziałem.

ocenił(a) film na 8
rasza9

Właśnie. Mogli to jakoś uwzględnić w filmie, zamiast rozwlekać niektóre sceny do bólu.

ocenił(a) film na 7
rasza9

Jeszcze a propo pierwszego BR. To samo co Ty napisałem w nowym temacie o replikantach. W oryginale wiedziałem, ze patrzę na sztucznych ludzi, a w nowym tylko farmer kupił mnie jako andek.

ocenił(a) film na 9
mleqs

Tutaj można by podklepac temat, ze farmer był Androidem starej generacji. Androidy starszej generacji i z jedynki to wizualnie bardziej android, jednak pojawiają się w nich uczucia, a nawet „cud”, natomiast Gosling i reszta to już androidy nowej generacji. Bardziej ludzkie na zew, jednak spłycone w środku nowa generacja.

ocenił(a) film na 6
rasza9

Ciekawostka jest taka, że w pierwsze wersji scenariusza nie było monologu Roya, gdyż został on po prostu zabity przez Deckarda. Dopiero potem nastąpiła spięcie z Hamptonem Fancherem i do dalszej pracy nad scenariuszem został zaproszony David Peoples, który pozmieniał to i owo. Sam Fancher powiedział, że on nie był w stanie napisać tego, co napisał Peoples i że bez niego nie byłoby Blade Runnera. Myślę, że właśnie zabrakło w Blade Runnerze 2049 tego, co się stało przy okazji pierwszej części. Powinien przyjść Peoples i ulepszyć, to co nabazgrał Fancher.

ocenił(a) film na 10
Arturro_P

+ jak głosi wieść gminna i chyba jest to w materiałach dodatkowych do BR 1982 (DVD/BR) najsłynniejsze słowa Roya wyimprowizował Rutger podczas kręcenia sceny.

ocenił(a) film na 6
krzaki69

Taaa, przerobił trochę to co było w scenariuszu, żeby było bardziej poetycko : http://www.dailyscript.com/scripts/blade-runner_shooting.html

ocenił(a) film na 6
rasza9

dodam 3 wady:
1. bardzo szybko ustala się podział na dobro i zło; gdzieś pośrodku jest jedna jedyna szefowa policji, ale wkrótce milknie na zawsze; poza tym od razu wiadomo, która strona zwycięży, jak to w bajkach
2. nie ma rozważań natury egzystencjalnej czy dylematów etycznych związanych np. z robotyką i nowymi technologiami, co było treścią starego BR
3. film kładzie bardzo marna reżyseria; reżyser myśli schematami i kroczy utartymi ścieżkami, wg mnie V. to najbardziej przereklamowany reżyser wszechczasów
zalety:
nie widzę

ocenił(a) film na 7
Quohog

>Zalety: Nie widzę
I dałeś 6/10?
No bądźmy poważni

ocenił(a) film na 6
Kortland

starałem się nie powtarzać, nie widzę innych ponad te wymienione przez rasza9

ocenił(a) film na 7
Quohog

Ach, no chyba że tak.

ocenił(a) film na 10
Quohog

1. Jaki podział na dobro i zło? Przewrotność polega na tym, że Wallace poszukuje "cudu" ale nie żeby go zniszczyć, wręcz odwrotnie, a co najmniej nie wiadomo po co... Wallace nie jest dla mnie zły... jak i ruch oporu nie jest dobry.

2. Są... tylko podane poprzez warstwę audio-wizualną i minimalistyczną - genialną grę aktorską (Losem K przejmuję się 10 razy bardziej niż kiedykolwiek Deckarda) - to film działający na podświadomość a nie przez cytaty czy niejednoznaczne zakończenie (to już było i się sprawdziło, kopiowanie tego byłoby słabe).

3. Komentarz zbędny (część pierwsza zdania), jeśli ktoś nie oglądał najwyraźniej "Sicario" (część druga zdania).

ocenił(a) film na 6
rasza9

Najbardziej bolały mnie słabo napisane postaci, z żadną nie byłem w stanie sympatyzować, wczuć się w jej położenie. Jedynie Bautista fajnie zagrał, chociaż wciąż mam wrażenie, że nie było w tym absolutnie żadnej zasługi reżysera i nie wykorzystał potencjału aktora.

ocenił(a) film na 10
rasza9

Co do postaci Joi. Na początku też mi nie pasowała i była dla mnie jednym z większych zgrzytów fabularnych. Ale potem chyba zrozumiałem, tak jak w reklamie z wielkiego neonu na ulicy, zgodnie ze słowami producenta: Joi powie wszystko to co chcesz usłyszeć. Ona nie popychała K do przodu, wypowiadała tylko to czego on się bał sam sobie powiedzieć. Nie była inteligencją z własną świadomościa. To był K gadająacy ze swoimi myślami.

A to, że jest to zrzynka z Her to jak mówić, że każdy film z kosmosem to zrzynka ze Star Wars. Her nie wyczerpali tam patentu na używanie wirtualnej dziewczyny w kinematografii. To, że coś wykorzystuje podobny motyw niewiele jeszcze znaczy.

ocenił(a) film na 10
Japku

Serio ktoś obejrzał ten film i uważa że Joi myślała samodzielnie a nie "mówiła i robiła" co Joe podświadomie chce?! No to w sumie mnie już nie dziwią te 6 i niższe oceny niektórych osób...jak sie takich oczywistych rzeczy z tego filmu nie wyłapuje.Niektórzy narzekają że film za dużo rzeczy tłumaczy wprost ( poprzez retrospekcje), najwidoczniej dla niektórych widzów wciąż tłumaczy za mało...

ocenił(a) film na 4
rasza9

Nie widziałam klasycznej wersji fimu, więc spodziewałam się, że mnie zainteresuje. Otóż nie. Film był nudny jak flaki z olejem. Mnóstwo długich, powolnych scen patrzenia sobie w oczy, obserwowania deszczu... a w tym wszystkim brak jakiegoś emocjonalnego napięcia. Historia sama w sobie dość przewidywalna. Wydawany rozkaz - próba jego realizacji - odkrycie czegos - Joi wyciągająca wnioski. I tak przez 2 i pół godziny. Słabo.

ocenił(a) film na 9
Just_S

Nie sądziłam, że na nowego Bladerunnera pójdzie ktokolwiek, kto nie nie widział i nie zna starego... bo to kompletnie bez sensu i mija się z celem. Myślę, że po prostu nie zrozumiałaś 90% filmu. Aż dziw, że w tej sytuacji dałaś 4.

ocenił(a) film na 1
malamaxi

Widziałem starego BR (1/10 BTW) i podzielam opinię Just_S. Film niesamowicie się dłuży. Muzyka słabo oddaje klimat cyberpunku. Aktorstwo przeciętne. Scenariusz pisany na kolanie i przewidywalny. Co tu jest do zrozumienia?

ocenił(a) film na 9
SyropZcysterny

Ale Ty go WIDZIAŁEŚ (czy dobrze rozumiem - oceniłeś go na 1??). Znasz kontekst, i przynajmniej teoretycznie rozumiesz odniesienia do przeszłości, itp. itd. Po prostu nie wyobrażam sobie możliwości sensownego oceniania nowego BR nie widziawszy starego.

ocenił(a) film na 1
malamaxi

Dobrze rozumiesz. Widzałem starego Blade Runnera (odświeżyłem sobie przed "dwójką"), i tak - oceniłem go na 1/10. Niezły kicz.

ocenił(a) film na 9
SyropZcysterny

Twoja ocena - Twoje prawo ;-) Tym bardziej dziwię się, że nie dość, że zdecydowałeś się zobaczyć nowego (w życiu nie poszłabym na sequel filmu, który oceniłabym na mniej niż 4-5), to jeszcze dałeś mu 5!

ocenił(a) film na 8
malamaxi

Zyrop dał Atlasowi Chmur 10/10, więc nie mam więcej pytań :-D

ocenił(a) film na 1
Seecue

No tak. Mój gust wyklucza mnie z jakiejkolwiek dyskusji.

ocenił(a) film na 8
SyropZcysterny

Na pewno z dyskusji o kiczu.

ocenił(a) film na 1
Seecue

Hahaha. Ehh. Muszę zmienić ocenę tego guana na 1/10, bo za wysoko na FW stoi.

Swoją drogą moderka tego zacnego portalu nie popełniła gafy i nie dała "łatki" filmweb poleca temu gniotowi.

ocenił(a) film na 8
rasza9

Zdaje się że ktoś tu chciał zrobić film który zadowoli każde gusta. Niby to ambitne kino, a mamy te wnerwiające ekspozycje i flashbacki, których przecież inteligentny widz nie potrzebuje. Za dużo jest tu pokazane czarno na białym, co jest dobre a co złe, kto jest antagonistą a kto protagonistą.

<<SPOILERY BR1,2>>
Mam problem z niektórymi postaciami, bo i ile Tyrell z oryginału był raczej takim dobrodusznym ojczulkiem którego jedynym, acz bardzo poważnym grzechem było to że bawi się w Boga, to w 2049 Wallace zdaje się jawić jako psychopata megaloman, w każdym bądź razie ja go odebrałem o wiele bardziej negatywnie od Tyrella (scena z zabiciem świeżo co wyklutego androida). S. Hoeks (Luv) niestety dla mnie porażka. Gra aktorska rewelacyjna, ekspresja, mimika, ale nie wiedzieć czemu kazali jej grać Terminatrix z T3: Bunt Maszyn :/ Tak więc ewidentny podział na dobrych i złych. W oryginale jedynym grzechem uciekających antków było to że chcieli przeżyć. D. Hannah (Pris) grała milion razy lepiej model androida bojowego, od Hoeks. Co do Joi, gdy tylko było wiadomo że to wytwór Wallace od razu można było przypuszczać że nie ma szczerych intencji. Nawet w pewnej chwili pomyślałem że jest niczym innym jak programem inwigilującym. Gdyby uczucie Joi do K było prawdziwe, gdy wielkie holo Joi zwróciło się do K jego "wyjątkowym" imieniem, pomyślałem sobie że fajnie by było zrobić coś na kształt Jane z powieści Dzieci Umysłu O. S. Carda. Mianowicie jakimś dziwny trafem przenieść jej świadomość do sieci globalnej, a to oznaczałoby że faktycznie jej miłość była szczera, świadomość realna, a teraz holo go rozpoznało i chce nawiązać kontakt. No ale to co następuje po tej scenie, raczej jednoznacznie wskazuje że było uczucie zaprogramowane (a że jest to możliwe dowiadujemy się jeszcze z ust samego twórcy tej "zabawki" i antków Wallace'a w rozmowie z Deckardem). Wątek z buntem androidów, słaby, skojarzył mi się z "Ja, robot". Końcówkę sam odebrałem tak. Twoje czyny świadczą o tym kim jesteś, tak więc K, chcąc być tym wyjątkowym, dokładnie synem Deckarda, robi to co każdy dobry syn zrobić powinien, ratuje "ojca". Oczywiście nie jest on jego ojcem o czym dowiedział się wcześniej, to jednak oszukuje samego siebie by poczuć się tym wyjątkowym. Można powiedzieć że czynem tym odniósł wewnętrzne zwycięstwo. Pamiętam pytanie K o psa, czy jest prawdziwy (czy jakoś tak), Deckard odpowiada: Sam go zapytaj. Tak więc sami decydujemy o tym kim jesteśmy, nasze czyny, stąd też i poświęcenie K by ratować Deckarda. Możliwe że to troszkę nawiązanie do tego co zrobił Roy w oryginale. Mianowicie w rozmowie z nim, Tyrell uważał że Roy powinien dobrze wykorzystać swój czas, tak więc Roy morduje Tyrella, mści się za cierpienia swoich, skrócone życie z piętnem nieuchronnej śmierci. K postępuje na odwrót ratuje człowieka (nawet jeśli Deckard jest androidem, bo nie zostało to wprost powiedziane w filmie, to K tego nie wie), który w rzeczywistości jest mu zupełnie obcy. Sam Deckard w Las Vegas powiedział mu coś w tym stylu (już nie pamiętam dokładnie ale padły takie słowa w jednym z dialogów).
Mam żal do tego filmu, że strasznie dużo tu treści powiedzianych wprost, ustami bohaterów, odziera to fabułę nieco z zagadkowości i tajemniczości.

Jeśli coś pokręciłem sorry, piszę z pamięci po niedzielnym seansie :P

mickecobra

Zagadka nr 1 , dlaczego "Józef K" ? Nr 2 : o co chodziło "dziewczynie za szybą", przecież jej własne , najbardziej ukryte wspomnienia u policyjnego andka powinny wywołać raczej przerażenie. Nasuwa to pytanie nr 3 - skąd się wzięły jej u K, przecież nie mogła ich tak sobie sprzedać. Oraz nr 4: dlaczego Deckard , stary wyjadacz konspiracji , jednak poszedł do córki , mimo że wygląda to na pułapkę Walleca (jakby nie było , został łatwo odbity ze słabo strzeżonego konwoju).
Myślę , że odpowiedzi poznamy w BR 3 , o ile nakręcą, dlatego trzymam kciuki za boxofiice i życzę wielu Oscarów.

ocenił(a) film na 8
mickecobra

Deckard nie jest obcy dla K. Replikanci stawali się tym czym są dzięki wszczepionym wspomnieniom. To one pozwalały im zachowywać się jak ludzie. Jego tożsamość bazowała na wspomnieniach córki Deckarda, jej autentycznych przeżyciach. W tym sensie K był jego synem albo raczej córką. To była jego tożsamość - nawet gdy już wiedział że to implant - nie mógł jej odrzucić.

ocenił(a) film na 4
rasza9

" na wysokim poziomie technicznym" chyba nie mówisz o muzyce, która w niektórych momentach jest fatalna i kompletnie nie uzasadniona wizualnie... twórcom tutaj zabrakło wyczucia.

kyle_reese

W jednym z myślników odniosłem się także do muzyki.
Hans Zimmer ma to do siebie, że lubi kopiować swoja własną twórczość. Dodając do tego nadużywane, w nolanowskich produkcjach czy innych blockbusterach, zakrawające o absurd i śmieszność efekty dźwiękowe, posadziłem go do negatywów.

rasza9

Vangelis też trochę kopiował własną twórczość do poprzedniego filmu. Nie znam zresztą żadnego kompozytora muzyki filmowej (przynajmniej z tych których znam a jest ich trochę), który by nie kopiował swoich wcześniejszych prac... Czasem nawet jeden kopiuje coś od innego i na odwrót : )

Dodatkowo prócz Zimmera, autorem muzyki jest też jego uczeń, czyli Benjamin Wallfisch, ale nie sposób dowieść kto miał więcej wkładu w muzykę.

pawel051

Vangelis nie popełnił tego tak perfidnie i nachalnie jak to zrobił Hans.
Ciężko posądzić greka o kopiowanie samego siebie. Znając jego cały dorobek muzyczny, jedynie o co można go posądzić to nadużywanie organów czy syntezatora, które są przodującymi instrumentami w elektronice. Imo motywy są różnorodne i wyszukane, wiec osąd ten jest bezpodstawny.
Tak na marginesie to polecam przesłuchać Heaven and Hell, czy lżejsze Earth, by przekonać się o tym osobiście

rasza9

Ale główna idea, że wszyscy się jednak trochę kopiują jest prawidłowa. Vangelis ma ten plus, że sporo komponował muzyki nie do filmów. W przypadku kompozytorów stricte filmowych, inspiracje poprzednimi dokonaniami to istna plaga...

pawel051

Jeżeli mamy być mocno skrupulatni, to każdy artysta podąża schematami, które wcześniej zostały wielokrotnie utarte. Nie dotyczy to samej branży muzycznej. Nie odchodząc za daleko tematu - pierwszy, lepszy przykład to inspiracja z filmu Her w obrazie relacji Joi-K.
W muzyce to samo. Vangelis --> Zimmer <--> Zimmer <--> Zimmer
Od odbiorcy jest zależne to na ile jest w stanie strawić czy odróżnić od siebie pozycje muzyczne/książkowe/filmowe

rasza9

A i zapomniałem, że Zimmer z Wallfischem trochę kopiuje przecież Vangelisa. Polecam do przesłuchania utwór Tears in the rain lub Main titles ze starej odsłony... : )

pawel051

Sam reżyser wspominał o tym przed zmianą kompozytora, ze chce uchwycić magie poprzednika, przez co niektóre motywy będą podobne. Znam i słuchałem kilkakrotnie, dzięki za polecajke.

ocenił(a) film na 7
rasza9

****SPOILERY*** Dobre podsumowanie. Szczególnie zgadzam się z kwestią czarnego charakteru, który pie**oli 3 po 3 i nie do końca wiadomo o co mu chodzi (zapewne o to że chce być bogiem, ale w filmie pokazane jest to w sposób mdły i niezjadliwy).

Co do postaci Joi to sam fakt, że postać ujawnia widzowi kolejne elementy układanki mi aż tak bardzo nie przeszkadzał, natomiast bardzo irytujące były te krótkie retrospekcje pod koniec filmu, które w prostacki sposób pokazywały widzowi jaki jest przekaz filmu, nie pozostawiając nic do własnych przemyśleń.

To co mnie jednak najbardziej zirytowało to wątek rebeliantów, który jest potwornie banalny i absolutnie do całego filmu nie pasuje. Do momentu porwania Deckarda scenariusz moim zdaniem trzyma poziom, ale to co się dzieje potem już niestety nie trzyma się kupy i mi osobiście popsuło cały efekt. Po co wysyłają K żeby zabił Deckarda skoro ten i tak nic nie wie? Jaki w ogóle cel mają ci rebelianci? Co tak w praktyce miała dać replikantom córka Deckarda skoro i tak chcieli doprowadzić do wojny? Końcówka filmu niestety kiepsko przemyślana. Gdyby nie to to z kina wyszedłbym zapewne zadowolony, a tak to wyszedłem z mocno mieszanymi uczuciami.

JacuKoks

jak czytałem dziś miało być inne zakończenie ze śmiercią Deckarda włącznie, ale w ostatniej chwili zdecydowano o otwartym zakończeniu i (podobno) trzeciej części, stąd końcówka jest dziwna...

ocenił(a) film na 7
JacuKoks

" Jaki w ogóle cel mają ci rebelianci?"

Nakręcić trzecią cześć, gdzie fabułą będzie walka ze złymi ludżmi, taka "Blade Runner 2059: Wojna o Planetę (Małp) Androidów" ;)

Jak tylko zobaczyłem scenę z grupką andków gadających coś o rewolucji i walce pod koniec filmu złapałem, że jest plan na część trzecią, albo raczej był, bo box office nie pieści tej produkcji.

JacuKoks

Uwaga, wyjaśnienia motywacji: <<SPOILERY>>

Wallace (główny zły) uważa replikantów za niewolników, i jednocześnie za klucz do rozwoju cywilizacji. Określa ich mianem siły roboczej, to oni mają popchnąć ludzkość do przodu, lecz leżą oni niżej w hierarchii od ludzi, dla niego to tylko służący. I tak, w jego przypadku pojawił się kompleks Boga, bowiem nazywa swoich replikantów aniołami, a najlepszą z nich, nazwał "Luv", co może tu budzić nawiązania do Lucyfera, ale to temat na inną dyskusję. Więc nasz Wallace chce stworzyć peeełno replikantów, by popchnąć cywilizację, ale wie że "I can only make so many", więc jego sposób tworzenia nie wystarcza na jego ambitne plany. Wie jednak, że wiele lat wcześniej udało się stworzyć replikanta, ze sprawnym układem rozrodczym, który spłodził dziecko (Rachael). Gdyby replikanci potrafili się rozmnażać, to ich populacja by wzrosła, a Wallace mógłby znaczniej wpływać na postęp. Ślady stworzenia tej replikantki są jednak zatarte, bowiem wydarzyło się to przed kataklizmem (Black Out), który usunął ślady po Rachael. Jednak K odnajduje jej kości, a następnie szuka ich w spisach, które są własnością Wallace'a. Postać Leto dowiaduje się o tym za sprawą Luv, więc każe jej wykraść kości, oraz śledzić i ochraniać oficera K. Kości jednak nie pomagają, więc ekipa Wallace'a rusza za K, porywa Deckarda, kusi go (kolejne nawiązanie religijne?), i robi wszystko by by odnaleźć dziecko, które ironicznie było ciągle pd jego nosem.

Rebelia Replikantów za to, jest tymi którzy wywołali Black Out, by zatrzeć ślady po Rachel, i innych replikantach starej generacji. Każde z nich chciałoby być dzieckiem Deckarda i Rachael, bo to by z nich zrobiło ludzi. Bądź też uważają się za kogoś wyżej, w filmie pojawia się kwestia jednej replikantki "more human than human". Potrzebują dziecka by udowodnić swoje racje. Tu mamy kolejne spore nawiązanie religijne, bowiem rebelianci oczekują dziecka jako istoty utworzonej z połączenia człowieka z replikantką, niczym kiedyś chrześcijanie czekali na dziecko Boga i ludzkiej kobiety - Maryi. Dla replikantów człowiek jest Bogiem, bowiem ich stworzył, więc działa to w ten sposób. Oczywiście moja teoria jest prawdziwa jeśli Deckard jest człowiekiem, bowiem jeśli nim nie jest to dziecko już nie może nawiązywać do Chrystusa, choć oczywiście wciąż może być symbolem rebelii (pierwszy replikant który urodził się w ten sposób) i udowadniać replikantom, że są bardziej ludzcy niż uważa Wallace.

By to jeszcze ładnie podsumować, podam motywacje pani porucznik. Ona podchodzi do tego racjonalnie, uważając, że dowody na istnienie dziecka wywołają wojnę która zniszczy świat, ludzie i replikanci powinni być od siebie oddzieleni, a nowa metoda rozrodu jest zagrożeniem dla ładu. Jest w stanie oddać życie za to co wierzy, jednocześnie ucząc K, że oddanie życia dla sprawy to najbardziej ludzkie co może zrobić. K pod koniec wierzy, że wybory których dokonał uczyniły z niego człowieka, i ratuje Deckarda tak samo jak Roy Batty, by ten był świadkiem tego co zrobił. Oficer K to właśnie Batty nowego Blade Runnera, idealnie pokazuje to ich śmierć (ta sama muzyka, ten sam spełniony uśmiech w stronę Ricka).

Zakończenie jest otwarte tak jak w pierwszej części, by widz dopowiedział sobie resztę. K wybrał własną ścieżkę, oszukując panią porucznik, nie pozwalając by Luv przetransportowała Deckarda na tortury, i nie zabijając Ricka. W ostatnich scenach konflikt zostaje odsunięty na bok, wraca problematyka tego co to znaczy prawdziwie żyć, ale to również temat na osobną dyskusję. Nam zostaje wybrać która ze stron według nas najlepiej przysłużyła się światu, czy jak według pani porucznik powinno zostać tak jak jest, czy jak według Wallace'a replikanci powinni naprawić świat zostając jednocześnie niewolnikami, czy jak według Rebelli, replikanci powinni stać się wolni niczym ludzie.

ocenił(a) film na 10
TrueWastelander

Świetne podsumowanie. Fajnie, że ci się chciało.

ocenił(a) film na 10
TrueWastelander

Wallace może być replikantem

ocenił(a) film na 6
rasza9

Dobre podsumowanie. Chyba autorzy zorientowali się, że jest tak sobie i cały film przykryli muzyką (na marginesie niezłą, ale bardzo jednorodną, a od połowy filmu dla mnie już irytującą - kulminację zmęczenia muzyką miałem przy napisach końcowych, gdzie znowu dowalono te same bity na dokładkę). Odniosłem wrażenie, że bez tej muzyki w zasadzie ciężko byłoby na ten film patrzeć. Zupełnie niewciągający. Przeważnie zgadzam się z wysokim ocenami filmów, ale w tym przypadku co najmniej 2 oczka w dół. Postać kobiety faktycznie przerysowana z ONA, a gra aktorska Goslinga to wg mnie jego kopia z DRIVE. Podsumowując... średnio to wyszło.

ocenił(a) film na 7
plazki85

Film trwa 163 minuty, OST 93, z czego 15 idzie na napisy końcowe. 3 kawąłki (Sinatra i 2x Presley) pojawiają się tylko na kilka sekund. Muzyka Zimmera "przykrywa" może jakiś ułamek filmu, nie liczyłem. W kinie OST się nawet sprawdza, Zimmer jest wybitnym rzemieślnikiem.

ocenił(a) film na 6
rasza9

nic dodac nic ujac. no moze jedynie ze jak dla mnie brakuje cyberpunkowego klimatu. zastapiono go ewidentnie post apo. nie moja bajka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones